11. Vincent

3.2K 223 15
                                    

    Nie sądziłem, że przyjdzie. Unikała mnie od czasu tego pocałunku w pechowym pokoju w domu Tylera. Gdy Gabe przyprowadzał ją do naszego stolika podczas lunchu siadała jak najdalej ode mnie i śmiała się z żartów wszystkich tylko nie mnie. Nie, żeby mnie to obchodziło, ale co ja jej takiego zrobiłem. Pocałowałem ją, a ona się popłakała i traktowała mnie jak powietrze. Na domiar złego zaprzyjaźniła się z dziewczyną Tylera, która pewnie już poznała mój sekret. 

— Jesteś w końcu! — odezwał się Stan, przekrzykując muzykę, która głośno dudniła w całym domu Liama. Nie miał już na sobie swojej bluzy, która z pewnością okrywała ramiona jakiejś laski, którą chciał dzisiaj przelecieć. — Czekaliśmy na ciebie, chodź. 

   Nie miałem wątpliwości, co do tego o co chodziło. Po każdym zwycięstwie jeden z chłopaków kupował dużą butelkę mocnego alkoholu, którą musieliśmy wypić jak najszybciej. Tym razem była kolejka Crispina, który już wcześniej przezornie kupił półtora litrową butelkę tequili, a chłopaki pewnie nie mogli się doczekać, aż przyjdę i wypijemy ją wspólnie. 

     Szedłem za Blaine'm w stronę kuchni, podciągając rękawy bluzy, bo ludzie zgromadzeni w środku nieźle zgrzali wnętrze domu. Było bardzo dużo osób jak na tak wczesną porę, a w kuchni przy wyspie stali wyłącznie członkowie drużyny - część w swoich bluzach jak ja, a reszta bez. Każdy miał kubeczek i tu z kolei występowała zależność, ci z bluzami mieli czerwony i chcieli zaszaleć, a ci bez niebieskie, mimo że przecież większość w związkach nie była. 

    Piliśmy jeden za drugim i poważnie zaczynało mi się kręcić w głowie, bo jak mówiłem nie byłem zwolennikiem alkoholu i przez to zawsze pierwszy odpadałem, gdy przesadziłem. Musiałem znaleźć szybko jakiś powód, żeby przestać pić. Uwielbiałem chłopaków i nie chciałem wyjść na cieniasa w ich oczach, ale nie marzył mi się także urwany film. 

— Pasuję, stary — szepnąłem do ucha Blaine'a. — Muszę dzisiaj coś zaliczyć, a jak się spiję to obudzę się obok jakiegoś paszczura. 

— Dlatego, mój drogi przyjacielu, laskę ogarniasz wcześniej, a potem się upijasz. Nie na odwrót. 

    Pokiwałem głową niby skruszony swoją głupotą, w myślach przybijając sobie piątkę. Blaine wytłumaczył mnie przed chłopakami i niedyskretnie pchnął w stronę salonu, gdzie zdążył się już zebrać tłumek dziewczyn, chcących upolować jakiegoś faceta. Dopóki patrzył na mnie to zmierzałem w tamtym kierunku, a w chwili, gdy obrócił się do chłopaków, przemknąłem w bok. Musiałem się zastanowić czy naprawdę chciałem poderwać jakąś panienkę czy zależało mi na chwili spokoju. Myla od jakichś dwóch dni unikała naszego stolika, co mi było obojętne, ale mogło mieć fatalne skutki na imprezie. Pijana robiła się okropnie zaborcza i bezsensowna, bo przecież nigdy nie zostaliśmy parą, a ona śmiała rościć sobie do mnie jakieś prawa. 

    Siadłem sobie na schodach, popijając piwo, które chwyciłem po drodze z blatu. Przyglądałem się osobom przechodzącym obok, żeby wypatrzeć kogoś ciekawego. Od siostry Crispina wiedziałem, że wiele dziewczyn ucieszyło się z mojego "rozstania" z Mylą, bo czekały na swoją szansę. Istniało, więc duże prawdopodobieństwo, że dziewczyna, do której zagadam, będzie z tego powodu bardzo zadowolona. Może, nawet na tyle, by iść na górę. 

    Obserwowałem pewną długonogą dziewczynę o platynowych włosach, która zerkała w moją stronę, uśmiechając się. Miałem wolną drogę, wystarczyło podejść i chwilę pogadać o pierdołach, żeby tego wieczoru była moja. Widziałem już siebie, ściągającego z niej krótki, biały top i spódniczkę o kolorze soczystej truskawki. I właśnie w tym momencie wszedł Gabe obejmujący Olivię, nie do końca zadowoloną z tego faktu, a zaraz za nim Tyler z Sam. Jednak przyszła, czyżby Moneesowi szło lepiej niż z Blaine'm przypuszczaliśmy? Zostało mu półtora miesiąca na zaliczenie szatynki albo opłaca wycieczkę na Hawaje Stanowi, choć nie sądzę, żeby to był dla niego taki problem, skoro miał okropnie bogatych rodziców. To ja musiałem zapieprzać na wakacje, żeby mieć na nią pieniądze, bo nie chciałem zawstydzać mamy. Była kochana, ale nawet jeśli by chciała to nie mogła sobie pozwolić od tak dać mi taką sumę, a nie marzyło mi się, żeby zapożyczała się u sąsiadów czy znajomych. 

Miłość bez zobowiązań | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz