4. Vincent

4.2K 281 46
                                    

   Patrzyłem na dziewczynę, która zaledwie dwa dni temu czyściła moja koszulkę i nie mogłem powstrzymać uśmiechu, gdy przerażona pytała Gabe'a czy ją pocałował. Chyba nikt nigdy nie uraził mu tak bardzo męskiego ego jak ona w tamtej chwili za co miałem ochotę serdecznie jej pogratulować.

— Czy nasz wspólny przyjaciel zaprosił cię już na moją domówkę? — pyta Tyler, powstrzymując się od śmiechu.

   Bailey nawet nie wiedząc o zakładzie, na tyle dobrze znał Moneesa, że nie miał wątpliwości, co do tego jaką przyjaciółką była dla niego Olivia. Wiedzieli to wszyscy przy tym stoliku, oprócz niej samej tylko dlatego jeszcze stąd nie uciekła. Chociaż po jej minie i morderczym spojrzeniu Stana podejrzewałem, że miała na to ochotę. Nie czuła się przy nas swobodnie, ale co się dziwić? Tyler był z Sam już od ponad roku, a ona w dalszym ciągu starała się nas unikać. Tak to jest, jak zamiast seksownej cheerleaderki uprze się na zwykłą szarą myszkę.

— Ja... mam inne plany — kłamie, co zauważam o dziwo bardzo szybko.

   Nie umiała zełgać, zupełnie jak Sam, dlatego takie dziewczyny nie stają się popularne i wielbione. Chcesz być popularny kłam w żywe oczy. To był jedyny przepis na sukces, bo kto chciałby słuchać o tym jaki zły poranek miał kapitan albo jak ciężko przeżywa rozstanie cheerleaderka. My nie mogliśmy mieć problemów ani słabości, bo bardzo szybko wytrąciły by nas z naszego stołka.

— Może spróbuj je przełożyć? Pomogłabyś mi z przekąskami — odzywa się nagle Sam, dziwiąc tym Ty'a. Czyżby sąsiadeczka naszego kumpla wyczuła te same fluidy od Olivii? — Nie daj się prosić.

   Olivia zastanawiała się, widziałem to po jej minie, którą Myla skomentowała przewracając oczami.

— W porządku — odpowiada nieco niepewnie, a Blaine prawie zgrzyta zębami i tak byłem w szoku, że milczał. Może nie chciał od siebie odstraszyć blondynki, która trzymała rękę na jego kroczu, odkąd usiadł. Myślała, że tego nie widać?

— Blaine przywieziesz ją z godzinkę wcześniej? — pyta trochę nieśmiało Sam, wywołując wybuch.

— Ona nie wsiądzie ze mną do samochodu — odpowiada ostro, a twarze Sam i Olivi robią się karmazynowe.

— Przyjedzie ze mną — rzuca Gabe, a dziewczyna nie wydaje się być pocieszona tym faktem.

   Zapowiada się ciekawa impreza nie ma co. Gabe widocznie liczył, że zaliczy na domówce Bailey'a, a Blaine wyraźnie się tego obawiał. Nie należał do najbogatszych, a zasponsorowanie wycieczki i sobie i Moneesowi to był spory wydatek. Kenny może i należał do wyrozumiałych, ale nie do głupich.

— Skarbie, podwieziesz mnie do galerii po zajęciach? Nie mam w co się ubrać — zaczepia mnie ruda, a ja zerkam na jej dzisiejszy strój. Czarna miniówka i top odsłaniająca pępek. W tym spokojnie mogłaby pójść. Gdyby nie była cheerleaderką pewnie by ją wywalili za taki strój w szkole.

— Mamy trening, Myla — odpowiadam jej, a ona robią minę słodkiej idiotki, licząc, że dla niej zrezygnuję z treningu.

   Czasami miałem jej dość, niby wiedziała, że to tylko seks, ale chyba nie przyjmowała tego do wiadomości. Takie odnosiłem wyrażenie, gdy zachowywała się w ten sposób. Może, gdyby była w położeniu Sam to ten trik zadziałałby na Ty'a. Nie na mnie.  Choć właściwie...

— Myla, wyjdziesz ze mną na chwilę? — szepcze jej do ucha, a ona rumieni się i tylko kiwa głową.

    Chłopaki patrzą na nas z uśmiechem, jakby dokładnie wiedzieli, dokąd porywam rudą w trakcie przerwy na lunch. Myśleli jedno, a ja drugie.

   Myla łapie mnie za rękę, gdy tylko wstajemy od stolika. Splata nasze palce, a ja nie reaguje. Nie potrzebna mi kłótnia na środku stołówki. Staram się zignorować ten "królewski" chód rudej i ciągnę ją za rękę do wyjścia. Musimy pogadać, a nie witać swoich poddanych, do cholery. 

   Będąc na korytarzu Mylą porzuca próbę udawania, że jest królową i zaczyna truchtać za mną, aż docieramy do najbliższej wolnej sali. Wpycham ją tam i zamykam, cóż najwyżej będziemy mieć kłopoty.

   Myla na sam dźwięk przekręcanego klucza zaczyna ściągać z siebie ubrania, a zaczynam myśleć czy nie zmienić trochę swojego planu. Zwłaszcza gdy uwalnia swoje cycki, a krew odpływa mi w kierunku krocza.

— Ubierz się — mówię z trudem, a ona wydaje się równie zaskoczona moją decyzją, co ja sam.

— Myślałam, że zaciągnąłeś mnie do pustej klasy, bo chcesz mnie pieprzyć — mówi, wciąż nie nakładając ubrań. Dopiero jak lekko kiwam głową na jej bluzkę, leżącą na podłodze to schyla się po nią i ją nakłada.

— Nie chcę cię pieprzyć.

— To po co tu jesteśmy? — pyta, a ja się cieszę, że zapytała.

— Bo przeginasz, Myla — mówię, a ona ma oczy jak spodki. — To koniec naszego...

— Związku — kończy zdanie w tym samym czasie, co ja.

— Układu.

   Parskam śmiechem. Dobrze, że jednak się zdecydowałem.

— Ale dlaczego? Już mnie nie kochasz, Vince?

   Biorę głęboki wdech i staram się nie wrzasnąć. O jakiej miłości ona mówiła? Umówiliśmy się tylko seks, żadnego przywiązywania się i pierdół, które robią pary.

— Nigdy cię nie kochałem, Myla. To miał być tylko seks, pamiętasz?

— Ale myślałam, że może... — odpowiada łamiącym się głosem, który nie robi na mnie wrażenia i tak jestem delikatny. Gdyby miała taki układ z Blaine'em to od innej laski by się dowiedziała o jego zakończeniu.

— Pierwszego dnia naszej umowy powiedziałem ci, że nie zakocham się w tobie. Nie jestem Tylerem, Myla. Chciałem tylko mieć pewny seks, kiedy mi się zamarzy, a ty się zgodziłaś.

   Gdy łzy spływają jej po policzkach rozmazując dość mocny makijaż, zdaję sobie sprawę, że ona chyba myślała inaczej.

— Ale nie pieprzyliśmy się ciągle. Czasami spędzaliśmy wieczory przy filmie, a tak robią pary, Vince.

— Z kumplami też oglądamy filmy przy piwie, Myla.

   Przeciągam ręką po twarzy, zastanawiając się jak jej przetłumaczyć, że to koniec tego, co roiło się w jej głowie.

    Nie byłem romantykiem. Może dlatego nie mogłem się zakochać? Jak byłem młodszy mama często mówiła mi o miłości jak o czymś najpiękniejszym na świecie. Nie czułem tego do nikogo, co prawda ją kochałem, ale inaczej niż opowiadała. Uwielbiałem jej wtedy słuchać. Była taka szczęśliwa, jej twarz rozpromieniał uśmiech, a oczy błyszczały jakimś tajemniczym blaskiem. Chciałbym się kiedyś poczuć tak jak ona to opisała, ale nie potrafiłem. Czułem się przez to jak dziwak, ale co mogłem zrobić.

    Układ z Mylą był czymś więcej niż tylko seksem. Chciałem się przekonać czy potrafię się zaangażować, ale nie wyszło. Nie zależało mi na niej. Nie byłem zazdrosny, gdy gadała z innymi chłopakami. Miałem w nosie, gdy pocałowała innego. Nie nadawałem się do związków i miłości.

— Przepraszam, ale nie mogę cię kochać.

    Po tych słowach otwieram salę i wychodzę jak najszybciej, zostawiając za sobą ten rozdział. Byłem taki sam jak Blaine czy Gabe. Nadawałem się tylko jako przygoda na jedną noc dla łatwych dziewczyn, bo byłem inny. Byłem niezdolny do miłości. Byłem wybrakowanym egzemplarzem.

Miłość bez zobowiązań | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz