9. TŁUMACZENIE

21 4 4
                                    

Mia

Leżę na kocu i się opalam.
Twarz mam wystawioną ku słońcu, by nabrała ładnego pigmentu.
Opieram się łokciami o koc.
Mam teraz chwilę spokoju, bo reszta pluska się w wodzie.
Słońce aż praży.
Jest strasznie ciepło.
Czuje się jak plasterek kartofelka, którego właśnie włożono do rozgrzanego piekarnika.
Podnoszę się gdy słyszę że wychodzą z wody.
Wszyscy mokrzy i uśmiechnięci od ucha do ucha.
Dziś chyba każdy z nas zauważył bardzo wielkie siniaki na plecach Leny oraz ramionach.
Wyciągam pudełko z truskawkami i wrzucam jedną z nich do ust.
Wszyscy biorą swoje ręczniki i zaczynają się nimi wycierać.
Wyciągam rękę z pudełeczkiem w ich stronę.
Wszyscy biorą po jednej. 

- Dzięki - uśmiecha się szeroko Lena w moją stronę.

Również uśmiecham się w jej stronę.
Jej blond włosy, są teraz rozczochrane na wszystkie strony świata.
Ale widać że jest szczęśliwa.
Naprawdę.
Od dłuższego czasu nie widziałam jej jak się tak szeroko uśmiecha.

                                ♡

Zebraliśmy się z plaży już dobre dwie godziny temu.
Wszyscy inni poszli już do domu a Lena poszła do mnie.
Powiedziała mi, że chcę mi wytłumaczyć wszystko co się wczoraj tam działo.
Z jednej strony cieszyłam się że ufa mi na tyle żeby mi o tym powiedzieć i chce się wygadać.
Z drugiej, jednak wiedziałam że jeśli poznam prawdę będę musiała w ciągu rozmowy udawać twardą a w środku będę już płakać.
Gdy pójdzie, nie wygadam się mamie bo nie chce by wiedziała o problemach moich przyjaciół.
Zostawię to dla siebie i spróbuje pomóc mojej przyjaciółce, jak tylko będę mogła.
Siedzę na łóżku przebrana w krótkie, kolorowe spodenki i biały T-shirt.
Włosy spięte mam w kucyka.
Siedzę naprzeciwko Leny gotowa do wysłuchania jej tłumaczenia.
Dziewczyna naprzeciwko mnie wzięła głęboki oddech i zabrała głos.

- Dobra, więc zaczęło się od tego że zapytałam mu się czy mogę z wami iść na tą imprezę. Powiedział że nie - przewróciła oczyma. - Powiedziałam że i tak pójdę. Zrobił wielką awanturę. Byliśmy u niego co oznacza że również byliśmy sami... Darł się jak opętany. - Pociąga lekko nosem. - Mówił mi, że nie mam prawa się z wami spotykać bo was nie lubi i jestem tylko jego. Siedziałam na jego łóżku a on stał przede mną i wytykał mi wszystko. Że jestem gruba, że moje włosy są brzydkiego koloru, że moje perfum śmierdzą a nie pachną, że on mnie nienawidzi i woli spędzać czas z jego przyjaciółkami - jej oczy zaczynają lśnić. To był dopiero początek historii, a ja już teraz umierałam w środku. - Byłam zakładem. - przyznaje. Wybałuszuje oczy nie wiedząc co powiedzieć. Mam  ochotę iść teraz do tego idioty i mu przywalić z całej siły. Sprowadzić na niego klątwę. Przysięgam, będę się modlić o to żeby demony go opętały, żeby miał przez to dość życia!
- No cóż... Wstałam. Podniosłam rękę, uderzyłam go. Z całej siły. Użyłam naprawdę całej siły którą w sobie w tedy miałam. Lecz nic nie zdziałałam. Pamiętam że pokręcił głową i się lekko uśmiechnął dotykając lekko swojego policzka. - Przełyka slinę. 
Cieszę się w głębi duszy że się odważyła.
- Również mnie uderzył. Nie w twarz tylko w ramię. Bolało. Do teraz czuje to pieczenie. W sumie sami dziś widzieliście moje siniaki, prawda? - Unosi brew na co Przytakuję.
- To nie pierwszy raz kiedy zostałam uderzona. Ale do tego potem - uśmiecha się lekko. - Bił mnie cały czas. Z początku tylko w ramię, później mu się znudziło j zaczął bić mnie wszędzie gdzie się dało. Gdy wstałam i miałam zamiar wyjść, pociągnął mnie od tyłu za włosy i uderzył trzy razy bardzo mocno w plecy. Naprawdę. - Przymyka powieki na samo wspomnienie. Dopóki ma je zamknięte, mrugam szybko by pozbyć się łez które nadchodzą w oczach.
- Powiedział że mam się nie ruszać a on zaraz przyjdzie. Wiedziałam że będzie tylko gorzej, dlatego gdy wyszedł zaczęłam do was dzwonić.
Nikt z Was nie odbierał więc wyłączyłam telefon jeszcze zanim przyszedł.
Drzwi się otworzyły a on wszedł z paskiem oraz nożem. Musiałam dać mu moj telefon. Poszukal waszych numerów w moim telefonie i wpisał do siebie. Do każdego z was napisał tą jedną wiadomoś. - Po policzku spłynęła jej łza. - Powiedział że muszę podwinąć bluzkę. Zrobiłam to żeby po chwili naprawdę tego żałować.
W tedy zadał mi równe dwanaście, mocnych uderzeń paskiem. Z długimi pauzami żebym mogła się uspokoić od płaczu. Z każdym razem, ściskałam w zębach oraz dłoniach jego kołdrę mocniej.
Pamiętam że się odwróciłam i zobaczyłam że w ręce trzyma nóż. Chciał coś zrobić ale dzwonek zadzwonił.
To byliście wy.
Naprawdę nie wiem co miał zamiar. - W ciągu paru minut zaczęła mocno płakać.
Przytulam ją do siebie gdy się zapowietrza.
Pozwalam jej się wypłakać. Obojętnie ile będzie potrzebować.

Let Me Know That You Love MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz