Rozdział 2

9.4K 191 3
                                    


Bolało.
Chyba nigdy w życiu nie czułam takiego bólu. Chciałam jedynie stracić przytomność, żeby nic nie czuć. Znieczulić się i udawać, że to nigdy się nie wydarzyło.
Nie powinnam tu być. Nigdy nie chciałam leżeć skulona na zimnej podłodze i nikomu tego nie życzyłam. Te uczucie było najgorsze, jakie kiedykolwiek przeżyłam.
Mężczyzna zabrał mnie do pokoju w piwnicy. Wielkie, ciemne pomieszczenie z jedynie kilkoma meblami wywołały u mnie przerażone ledwie tam weszłam.
Zmusił mnie, abym położyła się na stole. Już to bolało. Nie chciałam dać mu satysfakcji, więc zrobił to na siłę. I nie kłamał, bolało.
Leżałam na brzuchu skuta szerokimi pasami, z nogami zadartymi prawie pod głowę. Mój tyłek został uniesiony do góry, wypięty tak, abym odczuwała wszystko mocniej.
I wtedy się zaczęło. Baty zaczęły spadać na moje pośladki w równym, szybkim rytmie.
Bolało tak, że każdy z nich wywoływał mój krzyk. Kazał mi przestać, znowu powtórzył to zdanie o psach, które mają być cicho. Tylko nie potrafiłam być cicho, czując tak wielki ból.
Przerwał tylko na chwilę. Po to, aby sięgnąć po knebel. Wsunął mi w usta kilkucentymetrowe dildo, które po chwili przymocował do mojej głowy szerokim, skórzanym pasem.
Już nie krzyczałam. Nie byłam w stanie, jedynie piszczałam, to był jedyny dźwięk z który mogłam wydać.
Chciałam, aby to się skończyło. Bolało tak bardzo, ale ciosy padały dalej. Trwało to tak długo. Nie miałam pojęcia ile, ale wydawało się wiecznością. Kiedy wreszcie skończył moje pośladki pokryte były krwią.
Położył dłoń na moim tyłku i gdybym mogła to bym wrzasnęła. O wiele głośniej, niż w chwili gdy mnie bił. Drgnęłam, chcąc uciec, ale dzięki więzom nie miałam na to szans.
Miałam wrażenie, że rozkoszuje się bólem, który mnie otoczył. Jakby moje cierpienie go bawiło. A ja chciałem jedynie przestać odczuwać ból. Obudzić się i stwierdził, że to jedynie koszmar. Przecież nie powinnam tu być.
  - Nie chcę szczeniaków. Muszę cię zabezpieczyć, zanim cię wezmę. Do tego czasu będziesz dawała dupę.
  To było jeszcze gorsze. Przynamniej nie odbierał mi dziewictwa, ale byłam pewna, że będzie bolało.
Usłyszałam dźwięk rozpinanego zamka i zagryzłam zabawek, którą miałam w ustach. Oddałabym wszystko, żeby to okazało się jedynie żartem.
Nie byłam przygotowana, a on wcale o mnie nie zadbał. Po prostu się wbił. Jednymz mocnym ruchem wsunął się w mój tyłek.
Krzyknełam, nawet mimo krępującego mnie knebla. Łzy polały się z moich oczu, kiedy próbowałam przed tym uciec. Napiełam więzy tak bardzo, jak się dało, ale to było bezcelowe.
Roześmiał się i to był najgorszy dźwięk, jaki słyszałam w życiu. Ja walczyłam o każdy oddech, próbowałam nie wrzeszczeć z bólu, a on śmiał się, gdy mnie gwałcił.
Próbowałam nie reagować, jednak to było niewykonalne. Nie umiałam się wyłączyć i nie myśleć. Miałam tysiące myśli na minutę i żadna nie była przyjemna. Płakałam nad tym co się działo, nad bólem, gwałtem, ale też utraconą wolnością, zdradą ojca. Przecież gdyby nie on nigdy bym nie tu nie było. Chciałam mu pomóc, a on mnie sprzedał.
Miałam nadzieję, że Colin mnie zabiję. Nie zgadzałam się z utraconą wolnością, nie byłam niewolnicą. Byłam pewna, że sama nie będę w stanie odbierać sobie życia, a on mógł rozwiązać ten problem za mnie. Wtedy ból by znikł, a ja na zawsze pozostałbym wolna.
Trwało to strasznie dużo, przynajmniej tak mi się wydawało, aż w końcu doszedł w moim wnętrzu. Miałam ochotę krzyczeć z ulgi. Tylko kiedy ze mnie wyszedł bolało równie mocno, jak w trakcie stosunku.
  - Przynamniej tyłek masz niezły.
  Powinnam cieszyć się z takiego kompletnemu? Chyba tego nie oczekiwał. Z jego ust to brzmiało jak obraża. Wszystko, co powiedział, było negatywne.
Dał mi klapsa w pośladki i kolejne łzy potoczyły się z moich oczu. Nie chciałam dać mu satysfakcji, ale nie potrafiłam powstrzymać łez, kiedy bolało mnie tak mocno.
  - Teraz już będziesz grzeczną suką?
  Nigdy nie zamierzałam nią być. Wolałam być sobą, nawet gdyby bolało. Tylko w tej chwili nie miałam siły już walczyć, przynajmniej chwilowo. Potrzebowałam chwili, aby odpocząć, przerobić na spokojnie to, co się stało i nabrać sił do dalszej walki.
Dlatego nie walczyłam, gdy mnie rozkuł i wyjął knebel z moich ust. Wstałam na nogi, ledwo mogłam to zrobić, zaciskając zęby z bólu, aby wogóle się to udało.
Tylko praktycznie od razu poczułam uderzenie w tył kolan. Upadłam na podłogę, nie będąc w stanie utrzymać równowagi.
- Na kolanach. Tylko tak chodzą suki.
Nie. Nie zamierzałam chodzić na kolanach przed nikim. A szczególnie nie przed człowiekiem, którym gardziłam.
Podparłam się dłonią podłogi, aby po raz kolejny wstać. Nie zdążyłam zrobić nawet tego w pełni, kiedy po raz kolejny leżałam na podłodze. Tym razem zabolało o wiele mocniej, a kolejny kopniak spadł na moją brzuch. Zsunęłam się w kulkę, krzycząc z bólu, a mojej męce towarzyszył jedynie śmiech.
Odsunął się tylko na chwilę, by wrócić z czarną, krótką smyczą w dłoni. Przyczepił ją do obroży. Gdy ciągle walczyłam, aby złapać oddech pociągnął mnie mocno, dusząc mnie, gdy nie drgnęłam.
  - Naprzód piesku.
  Nie miałam wyboru. Aby móc złapać oddech musiałam ruszyć za nim. Na czworakach.
Przegrałam, ale potraktowałam to jako przegraną bitwę, a nie wojnę.
Był zbyt silny, musiałam to zrobić, aby przeżyć, ale ciągle zamierzałam walczyć.
Zmusił mnie, abym szła obok niego. Na czwórkach, jakbym nie byłam nikim. Skrócił smycz, abym szła tuż koło jego nogi i to było najgorsze uczucie na świecie.
Walczyłam ze sobą, aby nie płakać. Nie chciałam dać mu jeszcze większej satysfakcji. Nie zasłużył na to.
Ból, który czułam na całym ciele był niczym z tym co czułam w środku. Mogło boleć fizycznie, to byłam w stanie jeszcze wytrzymać, jednak psychicznie było o wiele gorzej. Szłam przy nodze, jak pies. Jak niewolnica, którą nie byłam.
Zaciągnął mnie po dwóch rzędach schodów i długim wąskim korytarzem. Starałam się zapamiętać jak najwięcej, aby ułatwić sobie ucieczkę. Nie zamierzałam spędzić tu wieczności, nawet mimo obroży na szyi chciałam spróbować ucieczki.
Otworzył drzwi małego pokoju. Miał może dwa na trzy metry i był całkowicie pokryty betonem, jakby niewykończony. Nie miał okna, a światło dawała jedynie mała żarówka, umieszczoną na środku sufitu. W jednym roku pomieszczenia leżał koc, a przy drzwiach stały dwie metalowe miski, takie dla psa, na dodatek przykręcone śrubami do podłogi.
Nie, nie, nie.
Tego było za dużo. Przecież nie byłam psem, tylko człowiekiem, nie mogłam jeść z podłogi, a byłam pewna, że do tego będę zmuszona. Jeśli nie cierpieniem to głodówką, jakoś nie sądziłam, że dostanę coś innego.
Odpiął mnie od smyczy i przyczepił obrożę do łańcucha, który dopiero teraz zauważyłam. Przymocowany był do obręczy, umieszczonej na ścianie pokoju. Był na tyle krótki, że nawet nie mogłam się w pełni wyprostować. Musiałam kucać, klęczeć, albo leżeć.
Mężczyzna uderzył mnie w plecy, zmuszając abym weszła do środka i dopiero tam się odezwał.
  - Witaj w nowym domu.
To co mówił wywołało we mnie odruch wymiotny. Musiałam walczyć, aby nie zwrócić śniadania.
  - Dostaniesz jeść, kiedy mi obciągniesz. Pożądanie, tak jak przystało na sukę.
  Nie zamierzałam tego zrobić, nigdy. On chyba też to zrozumiał, bo oberwałam po raz kolejny. Drzwi za mną się zatrzasnęły, pozostawiając mnie w ciemności.
On nie żartował. Chciał mnie traktować jak psa, bez własnego zdania i uczuć. Jedzącego z misek i śpiącego na betonie. Chodzącego na czwórkach, przy jego nodze ze smyczą, przyczepioną do obroży.
To było tak bardzo złe. Czułam ból zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Miałam problem z tym, aby złapać oddech. Chciałam wymiotować, bo to było zdecydowanie zbyt okropne.
To było piekło.
Piekło do którego trafiłam bez mojej winy.

Sky [+18] Zabawka cz.VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz