Nawet nie chciałem tam przychodzić, ale wypadało. Skoro mój brat miał urodziny to musiałem puścić w niepamięć wszystko, co zrobił mi ostatnio. Głównie dlatego, że zaprosił mnie publicznie i musiałem się pojawić.
Najpierw zaplanowany był obiad, a później inne atrakcje. Na które nie planowałem zostawać, dobrze znałem Colina i byłem pewien, że to co zaplanował mi się nie spodoba.
To tak jak z wizytami u Nila. Niby z pozoru wszystko wyglądało dobrze, ale im dalej, tym gorzej.
Jak zawsze impreza była na wysokim poziomie. Mimo, że gości nie było dużo to całe otoczenie pokazywało bogactwo. Może nie klasę, bo tego tu zdecydowanie zabrakło.
Było tylko kilkunastu gości i to sami mężczyźni. Znałem większość, ale jakoś nie miałem ochoty wciągać się w rozmowę.
Wynajął normalną obsługę stołu, co doceniłem. Zdecydowanie nie chciałem, aby obiad podały mi nagie niewolnice. To nie był mój klimat, chociaż byłem pewien, że to w stylu mojego brata.
Jednak musiałem pochwalić kucharkę. Jedzenie, które podał sprawiło, że nie przestałem żałować, że tu przyszedłem. Dla steka, którego zjadłem, naprawdę było warto.
Deser zbytnio mnie nie interesował. Nie lubiłem słodyczy i tylko czekałem na odpowiedni moment, aby wyjść. Pokazałem się, tak jak powinienem i mogłem opuścić to miejsce.
Tylko wtedy w drzwiach pojawiła się ona.
Była przepiękna. Na tle okrągłej twarzy zdecydowanie wyróżniały się duże, niebieskie oczy. Szerokie usta miały niesamowity kolor, były zdecydowanie bardziej czerwony niż normalnie. Brązowe włosy, sięgające łopatek niestety nieco zakrywały jej twarz i okropnie tego żałowałem.
To, że było nago mnie nie zaskoczyło. Miała pełne piersi, które ledwo zmieściłby mi się w dłoniach, a kolor sutków był dokładnie taki sam. Pośladki miała idealne, półokrągłe, mocno wyrzeźbione. Niestety pokryte ranami, zarówno nowymi i starymi śladami od bata. Wyglądały tak samo źle, jak jej plecy.
Kto był w stanie skrzywdzić takiego anioła?
Nie mogłam oderwać od niej wzroku. Była piękna.
Colin pstryknął palcami i dziewczyna podeszła do niego na czworka. Dupek wyciągnął ręce i anioł oblizał jego palce.
Poczułem ukłucie w sercu. Była niewolnicą, tego mógł być pewien każdy w tym pokoju. Nie powiniem być zdziwiony widząc ją na kolanach, przed moim bratem, przecież widziałem w tej pozycji już wiele dziewczyn.
Ale tylko ona wywołało to dziwne uczucie, jakbym nie mógł wciągnąć powietrza. Nie powinna tam być.
Mężczyzna obok mnie zaczął komentować i zacisnąłem wargi. Nie miał prawa nawet na nią komentować, nawet na nią patrzeć. Miałem ochotę ukręcić mu łeb, bo śmiał na nią popatrzeć.
Na szczęście Colin nie zrobił nic więcej, zaprosił gości do salonu.
Miałem wyjść, ale nie potrafiłem. Nie wiem, co ona miała w sobie. Wszyscy wyszli, a ja podeszłem do brata, nie mogąc oderwać wzroku od dziewczyny.
Jej oczy były puste. Dopiero teraz to zauważyłem. Klęczała przy nodze Colina bez żadnego ruchu, jakby nie miała własnych uczuć.
- Podoba ci się? Moja najnowsza suka.
Maleńka, zrób cokolwiek. Pokaż mi, że nie chcesz tu być. Mrugnij, uśmiechnij się, albo przygryź wargę.
- Pieruńsko uparta. Potrzebowałem dwóch miesięcy, aby ją ujarzmić. Nigdy nie miałem tak upartej niewolnicy.
Biedactwo.
- Zniszczyłeś jej plecy.
Usłyszałem swój głos, jakbym byl w próżni, gdzie głos po chwili do mnie wraca.
- Stawiała się jak głupia, walczyła nie chcąc się poddać. Trochę szkoda ciała, ale jakoś musiałem ją przekonać.
Miałem nadzieję, że długo nie walczyła. Wtedy nie musiałby cierpieć, tylko ślady na jej ciele pokazywały zupełnie coś innego. Musiała walczyć długo, nie poddawała się, mimo beznadziejności, w której się znalazła.
Ten uścisk w żołądku nie znikał, mało tego miałem wrażenie, że pogłębił.
Dalej, maleńka, popatrz na mnie. Pokaż, że dasz radę.
Nie słyszała moich niemych próśb, a nie mogłem wypowiedzieć ich na głos. Byłem pewien, że wtedy oberwałaby bardziej.
Uparcie wpatrywała się w jednej punkt podłogi, bez żadnego zmiany mimiki, samego ruchu. Jakby nie była człowiekiem, a zabawką. Osobą, bez żadnych uczuć.
- Długo ją masz?
- Dwa lata.
Ucisk z mojego żołądka przeniósł się na gardło. Jakbym miał zwymiotować. Dusiło mnie od środka.
Moje nogi się zatrzęsły, musiałem przytrzymać się krzesła, aby ustać na nogach.
Dwa lata?
Przecież to musiało być piekło. Mój brat nigdy nie traktował niewolnic dobrze, ale żadna nie była tu dłużej niż kilka miesięcy. A ona była tu dwa lata?
- Od kogo ją kupiłeś? - to mogło mi dużo powiedzieć o jej życiu.
- Ojciec ją sprzedał za długi.
- Jak się nazywa?
Roześmiał się tak, aż się wzdrygnąłem. Jej imię było tak zabawne?
- Nie pamiętam. Było na umowie, ale nigdy go nie używałem.
Jak można było przez dwa lata nie używać imienia dziewczyny? Przecież to powinno być takie normalne.
- A teraz najlepsze.
Jego roześmiały głos powiedział mi, że to nie będzie najlepsze, ani nawet dobre. Znałem go i już wiedziałem, że nijak mi się to nie spodoba.
- Do budy, suczko.
Ruszyła na kolanach, miałem złe wrażenie, że tylko tak się przemieszcza. Colin ruszył za nią i nie mogłem też tam nie pójść. Przyciągała mnie jak magnes i za nic nie chciałem stracić jej z oczu. Musiałem być pewien, że nic jej nie grozi. Że mimo piekła, w którym zmuszona była przebywać była bezpieczna.
Zniknęła mi z oczy już za rogiem, czego okropnie żałowałem.
Szlem za Colinem i już po tym, że schodziliśmy po schodach do piwnicy wiedziałem, że będzie źle. W sumie nic innego nie mogłem się po nim spodziewać.
Na dole było całkowicie ciemno. Braciszek zapalił światło i znieruchomiałam.
W pomieszczeniu stała klatka. Dość duża, ale niska, sięgająca mi nieco za kolana. Była przerażająca, jak dla zwierzęcia, a nie człowieka. Nie, nawet nie dla zwierzęcia, bo nigdy nie trzymałbym psa w takim miejscu.
Mój aniołek był w środku. Klęczała, bo wysokość klatki na nic więcej nie pozwalało. Jej oczy były ciągle puste, wpatrywała się w podłogę, bez żadnych emocji i już wcale mnie to nie dziwiło.
Z brzegu klatki ustawiona była buda, taka zwykła buda dla psa. W tym spała? Przecież nigdy na to nie zasłużyła.
Kiedy zauważyłem blaszane miski stojące w rogu zatrzęsłem się z oburzenia. Pociemniało mi przed oczami, miałem problem z tym, aby wziąć oddech.
- Specjalnie dla niej budowałem. Pieprzona suka nie chciała się ugiąć. Dopiero to pomogło.
Był taki rozbawiony. Jakby te piekło, które jej zgotował było zabawne. Nie było. Mój aniołek mieszkał w budzie jak pies, w piwnicy, na kolanach.
Już dawno powiniem to zrobić. Nigdy nie powiniem był do tego dopuścić. Gdybym miał odwagę zrobić to wcześniej, nigdy by do tego nie doszło. Mój aniołek byłby bezpieczny.
Byłem pewien, że będę tego żałował do końca życia. Wahałem się przez kilka, jeśli nie kilkanaście lat. To był cholerny błąd.
Teraz już się nie zawachałam. Nie popełniłem tego błędu po raz kolejny.
Wyciągnąłem pistolet z tylniej kieszeni. Dopiero gdy kula opuściła lufę mogłem odetchnąć z ulgą, tak samo jak dziewczyna siedząca w klatce.
CZYTASZ
Sky [+18] Zabawka cz.V
ChickLitSky trafia do piekła. Colin Moryson uchodzi za najgorszego pana, jaki stoi na ziemi. Nie jest zabawką, tylko zwykłą dziewczyną, która nie zgadza się na odebranie jej wolności. Walczy, tylko z każdym kolejnym dniem, tygodniem i miesiącem ta walka j...