Rozdział 21

6.4K 242 7
                                    


Pozycja, w której jechaliśmy do domu miała tylko jeden minus. Taki, że musiałem obudzić Sky, żebyśmy mogli wysiąść z samochodu.
Dziewczyna zdążyła wyskoczyć z samochodu, zanim go obszedłem, by otworzyć jej drzwi, czego po raz kolejny pożałowałem.
Chwyciłem ją ponownie za rękę, to już było takie normalne, nawet się nie zastanawiałem nad tym ruchem.
Pociągnąłem ją do domu, a później po schodach na górę. Miałem wrażenie, że gdy otworzyłem drzwi sypialni Sky odetchnęła z ulgą.
  - Chcesz wziąć prysznic pierwsza, czy poczekasz?
  - Poczekam.
Więc skorzystałem z łazienki pierwszy i zdążyłem położyć się do łóżka, zanim Sky odkręciła wodę pod prysznicem. Zajęty odczytywaniem zaległych e-maili prawie przegapiłem moment, gdy dziewczyna wróciła z łazienki.
Widziałem, że nie czuje się komfortowo będąc ze mną w jednej sypialni, więc starałem się nie gapić, chociaż to było trudne.
Poczekałem, aż położy się pod kołdrą, zanim na nią spojrzałem.
Cholernie urocza.
Nakryła jedynie nogi i cienką koszulka, która miała na sobie uwydatniła jej piersi. Umyła włosy i mokre pasma otaczały jej twarz, a zarumienione od ciepła wody policzku wyglądały obłędnie.
Nic tylko ją przytulić, całować i...
  - Co ty robisz?
  Zamarła natychmiast. Z dłonią, dalej na przedramieniu, które intensywnie drapała paznokciami.
Opuściła głowę, kiedy chwyciłem ją za rękę. Całe przedramię miała czerwone, w małych kropeczkach, które mnie przeraziły. Dla pewności obejrzałem też jej drugą rękę, obie wyglądały tak samo.
  - Co to kurwa jest, Sky?!
  Prawie na nią krzyknąłem i dziewczyna skrzywiła się, ale przecież musiałem. Nie potrafiłem się opanować.
  - Ja... mam uczulenie. - mruknęła, tak że ledwie ją usłyszałem.
  Mój mózg zaczął pracować na najwyższych obrotach.
  - ...na marchewkę.- dodała jeszcze ciszej.
  Sky podskoczyła na łóżku, kiedy wypuściłem z ust taką wiązankę przekleństw, że nawet Nil, który widział już chyba wszytko podniósłby do góry brew.
Zaskoczyłem z łóżka i prawie wybiegłem z pokoju. Po głowie krążyły mi jedynie przekleństwa, które wypowiedziałem przed chwilą.
Byłem cholernym idiotą, a Sky za to płaciła.
  - Zostań tutaj!- krzyknąłem w drzwiach sypialni.
Najpierw musiałem naprawić co zepsułem, a dopiero później przepraszać. Więc mimo że był późny wieczór zapukałem do sypialni Wandy.
Na moje szczęście ta kobieta była uczulona na połowę świata i była na tyle miła, że podzieliła się ze mną połową leków, których używała.
Dopiero z zaopatrzeniem medycznym wbiegłem ponownie do swojej sypialni i ścisnęło mi się serce.
Przecież Sky nie zrobiła nic złego. To ja byłem winny, bo nawet nie wziąłem pod uwagę, że może chodzić jej o innego, niż moje wyobrażenia. Byłem zły na siebie, a nie na nią.
A ona siedziała w rogu pokoju, skulona na podłodze. Podciągnęła kolana pod brodę i objęła je obiema dłońmi.
Upuściłem leki, na łóżko, które stało po drodze i podniosłem mojego aniołka z podłogi. Posadziłem ją na brzegu łóżka i kucnąłem kiedy jej rozwartymi nogami.
,,Musisz z nią rozmawiać. Pytaj dosłownie o wszystko i każ odpowiadać."
  - Sky to moja wina, przepraszam. Nie jestem zły na ciebie, tylko na siebie.
  Zareagowała najcudowniej, jak mogłem sobie wyobrazić. Podniosła głowę do góry i spojrzała mi w oczy. Trwało to może dwie sekundy, ale było wszystkim czego pragnąłem.
  Zacząłem od maści, którą według słów Wandy miałem rozsmarować na zaczerwienienia, aby jej nie swędziały.
  - Nawet nie pomyślałem, że możesz mieć jakąś alergię. Rozkazałem ci zjeść bo...
  Bo mam problemy psychiczne związane z moim wychowaniem? Niezbyt dobrze to brzmiało, mimo, że to była prawda.
  - Teraz wiem jak głupie to było. Nigdy więcej tego nie rób. Jeśli czegoś nie chcesz jeść, masz uczulenie, nie lubisz lub po prostu nie masz ochoty to zostaw to na talerzu.
  Zamknąłem maść i skupiłem się na lekach. Miałem trzy opakowania tabletek i musiałem przeczytać dawkowanie każdej z nich, żeby czegoś nie nawalić.
Dopiero kiedy podałem jej odpowiednią ilość leków mogłem znowu się odezwać:
  - Sky, chcę, żebyś ze mną rozmawiała. O wszystkim, o największych głupotach, ale szczególnie o ważnych rzeczach. Takich jak ta pierdolnięta marchewka. Nigdy nie będę zły za to, że mówisz, po prostu to rób.
  Czekałem, ale ona milczała. A to był właśnie ten moment, gdy chciałem by powiedziała cokolwiek.
Po długiej minucie, gdy dotarło do mnie, że tego nie zrobi podniosłem Sky do góry, aby położyć ją do snu.
Dopiero po zgaszeniu świateł i przytulenie jej pod kołdrą dotarło do mnie, że nie zadałem pytania. A dla mojej niewolnicy pytania były bardzo ważne.
  - Sky, gdy stałaś pod prysznicem o czym myślałaś?
  - O tym jak bardzo chciałabym wziąć kąpiel.
  Cholera.
  - A nie mogłaś?- wolałem dopytać, mimo, że już znałem odpowiedź.
  - Zawsze każe pan brać prysznic.
  Leo miał rację. Musiałem z nią rozmawiać i pytać o dosłownie wszystko. Nawet sprawę z czymś tak prostym jak wieczorna toaleta schrzaniłem.
  - Mówię tak, bo ja jestem fanem prysznicy. Wanny wogóle nie używam, ale to była jedynie informacja, abyś poszła się myć. Możesz korzystać z wanny kiedy chcesz, jest do twojej dyspozycji.
  Sky drgnęła, co nie uszło mojej uwadze, ale po chwili znowu znieruchomiała. Jednak jej wzrok sięgnął ku otwartym drzwiom do łazienki i chociaż ten sygnał rozumiałem.
  - Możesz to zrobić teraz, jeśli masz ochotę.
  Wyskoczyła z łóżka, zanim skończyłem zdanie. Była w łazience, zanim ja się podnosiłem, a gdy wszedłem za nią do pomieszczenia obok już sięgała ku kurkowi z wodą. Tylko na mój widok od razu zamarła.
  - Spokojnie, Sky. Przyszedłem tylko na moment. Mam tu różne rzeczy do kąpieli i chcę ci pokazać, czego możesz używać.
  Miałem tego okropnie dużo, płyny, żele, proszki, kule, nawet półeczkę, aby położyć ją na wannie i móc poczytać książkę.
  - Chcesz poczytać w wannie?
  Cholera. Uśmiechnęła się. Chyba pierwszy raz, odkąd tu była.
  - Zejdź do biblioteki i wybierz sobie cokolwiek chcesz.
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, kiedy niemal wybiegła z łazienki.
Czekając odkręciłem wodę, aby nie musiała później czekać, aż wanna się zapełni. Ale wróciła niespodziewanie szybko.
Patrzyłem jak wybiera jeden z płynów i moje brwi powędrowały do góry, patrząc jak go używa. Kiedy odstawiła butelkę na miejsce sam wyciągnąłem ją jeszcze raz wlałem do wody o wiele hojnieszą ilość.
Zostawiłem ją samą, aby mogła rozkoszować się kąpielą w samotności, chociaż opuszczenie łazienki były okropnie trudne. Jednak byłem pewien, że ze mną obok Sky nie będzie czuła się aż tak swobodnie.
Położyłem się do łóżka i wiedząc, że mam jeszcze masę czasu wyciągnąłem laptopa, jednak wsłuchiwałem się w każdy dźwięk dobiegający zza zamkniętych drzwi łazienki.
Po pół godzinie zacząłem się niepokoić. Nie chciałem jej wyciągać z wanny, cieszyło ją to tak bardzo, że nie miałem serca, ale nie chciałem, aby się przeziębiła.
  - Sky!- krzyknąłem, aby mnie słyszała. - Siedzisz już tam trochę i mówię to nie po to, abyś wychodziła! - dosłownie wszystko musiało być wypowiedziane, aby sobie czegoś nie dopowiedziała.- Nie chcę jednak, abyś się przeziębiła! Więc jeśli woda jest już chłodna to dolej sobie ciepłej!
  Nie odpowiedziała, ale po chwili zaszumiał kran, świadczący o tym, że miałem rację.
Patrzyłem na zegarek co chwilę, czekając aż wyjdzie. Jakoś nie mogłem się doczekać. Spaliśmy razem zaledwie kilka nocy, ale chciałem ją przytulić, zasypiając.
Brała kąpiel trzy godziny. Nigdy nie widziałem, żeby ktokolwiek robił to tak długo, ale wychodząc z łazienki i tak wyglądała jakby było jej mało.
  - Jak było?- spytałem od razu, gdy wskoczyła pod kołdrę.
  - Super. Dziękuję.
  Była cholernie urocza. Zarumieniona od ciepłej wody i pochyliłem się, aby ją pocałować.
  - Panie Loganie...
  - Tak, Sky?
Te momenty, gdy decydowała się przemówić niepytana mogłem policzyć na palcach jednej ręki, były więc tym bardziej cenne.
  - Mogę jutro skończyć czytać książkę?
  - Tak.
  - Ale... nie w wannie?
  Przecież powiedziałem coś, o czytaniu podczas kąpieli.
  - Sky, moją biblioteka jest do twojej dyspozycji. Możesz czytać co chcesz, kiedy chcesz i w jakim miejscu tylko wybierzesz.
  W końcu mogłem to zrobić. Pochylić się i ją pocałować. Już mogłem robić to normalnie, Sky zaczeła przyzwyczaić się do mojego dotyku, mało tego, kiedy poglebiałem pocałunek, wzmacniałem jego siłe i wsuwałem język w jej usta odpowiadała. Jej wargi delikatnie poruszały się pod moimi, jakby nie była jeszcze do końca pewna, ale to robiła.
  Zmieniłem pozycję, kładąc się na Sky i jednocześnie opierając się na łokciu, aby jej nie zgnieść. Pociągnąłem jej koszulkę do góry i zacisnęła dłonie na moich ramionach. Jakby nie mogła się doczekać, a to cholernie mnie cieszyło.
Wziąłem sutek w usta i od razu zacząłem mocno ssać, podczas gdy drugi zacząłem drażnić palcami.
Reagowała cudownie. Jej plecy wygięły się w łuk prawie natychmiast, palce wbiły się w moje ramiona, kiedy zacieśniła swój uścisk, a ciche jęki opuszczające jej ciało zmuszały mnie, abym sobie przypominał, że to ona tu jest ważna, a nie ja.
Wolną dłonią zsunąłem z niej spodenki. Nigdy tego nie robiłem, więc dałem jej chwilę czasu na reakcję, ale nawet nie pokazała, że to poczuła.
Zrobiła to chwilę później, kiedy oderwałem usta od jej piersi i zacząłem drobnymi pocałunkami wyznaczać drogę na dół.
Zesztywniała właśnie, kiedy całowałem jej uroczy pępek i miałem ochotę się roześmiać. Jej oczy były tak rozszerzone jak chyba jeszcze nigdy. Więc miałem być pierwszym, który jej posmakuje.
  - Spokojnie, Sky.- mruknąłem, kiedy dotknąłem ustami jej uda.- Przecież nic nie zrobię. Wystarczy, że powiesz nie, a przerwę.
  Miała zaciśnięte nogi, więc mój dostęp był nieco ograniczony. Nie chciałem jej bardziej denerwować. Zrobiłem to szybko, chwyciłem pęczek łechtaczki w usta i przebiegłem po nim językiem. Zacząłem ssać i Sky krzyknęła.
Zaskoczyło mnie to tak bardzo, że na chwilę przerwałem. Zacisnęła dłonie na poduszkach, miała odchyloną do tyłu głowę i plecy wygięte w łuk. Wyglądała cholernie przepięknie.
Obserwowałem jej reakcję, gdy pieściłem jej łechtaczkę. Nie mogłem oderwać od niej oczu.
Po chwili rozluźnila nogi i sama rozsunęła nogi. Właśnie o to mi chodziło, nic na siłę, ale skoro chciała...
Zsunąłem usta niżej, wywołując jej kolejny krzyk. To było ciekawe. Sky była zawsze cicha, do tej pory udało mi się wydobyć z jej ust kilka jęków, a teraz byłem pewien, że słyszy ją połowa korytarza.
Chciałem usłyszeć tego więcej, więc wsunąłem język do jej cipki jednym ruchem.   Zacząłem bawić się jej wnętrzem, ocierając się o wszystkie ścianki i jednocześnie dotknąłem palcem łechtaczki, rysując małe kółka.
Sky przestała się powstrzymywać. Jęczała i krzyczała na zmianę pod moimi ruchami.
Miałem wrażenie, że nie potrafi pokonać tej magicznej granicy, nie potrafi dojść, więc uszczypnąłem jej łechtaczkę.
Zacisnęła się na moim języku, dochodząc z krzykiem i rozkoszowałem się uczuciem jej orgazmu. Wylizałem wszystko, co mi dała, po czym naciąganiem na nią spodenki, otoczyłem na powrót kołdrą i położyłem się obok.
Przytuliłem się do niej, rozkoszując się tym jak dyszy, próbując się pozbierać. To było tak dobre i mogło trwać wiecznie.
Tylko teraz nadchodził ten najtrudniejszy moment przebywania ze Sky. Musiałem przekonać swojego fiuta, że to ona jest ważna. Więc czekało mnie jeszcze z dwie godziny bezsennego leżenia, czekając, aż opadnie mi erekcja i będę mógł normalnie zasnąć.

Sky [+18] Zabawka cz.VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz