Rozdział 3

9.1K 187 9
                                    


Byłam okropnie głodna. Bolało mnie całe ciało. Miałam siniaki na brzuchu, nogach i udach. Plecy i pośladki miałam pokryte ranami. Krawiłam z kilku lub kilkunastu ran. Kolana miałam zdarte od nieustannego klęczenia i chodzenia na kolanach, gardło bolało od ciągłych krzyków. Nadgarstki i kostki miałam otarte od wiązań, a pod obrożą miałam takie rany, że bolało od nawet noszenia tego paska skóry.
Ten człowiek nie miał w sobie żadnej litości. Był bezwzględny, okrutny jak nigdy, kogo znałam. Nie poddanie się mu było okropnie trudne, ale walczyłam dalej.
Kiedy drzwi otworzyły się po raz kolejny już nie miałam już ochoty podnosić się z podłogi, co zawsze robiłam. Znowu czekał mnie ten sam koszmar, a ja nie miałam na siły.
Czekałam, aż znowu do mnie podejdzie. Zapnie mi na szyi smycz i kochanie za sobą, ale tym razem było inaczej.
Usłyszłam cichy trzask, zanim się odezwał.
  - Jedz, suko.
  Podniosłam głowę, jeszcze zanim trzasnął drzwiami. Napełnił tą przerażająca miskę, stojącą przy drzwiach.
Wygrałam.
Przecież dokładnie powiedział, co muszę zrobić, aby dał mi jeść. A tego nie zrobiłam. Miałam jego fiuta w ustach kilka razy, ale ani razu z własnej woli. Nie obciągałam, jedynie pozwalałam, aby to robił, a wtedy i tak musiał mnie zmusić do tego siłą.
Wręcz rzuciłam się do miski. Obawiałam się tego, jak będzie to wyglądać, ale to był normalny posiłek: kawałki kurczaka z ryżem. Niedoprawione i zupełnie bez smaku, ale liczyło się tylko to, aby zapełnić żołądek.
Nigdy bym siebie o to nie posądziła, ale zjadłam z miski. Jadłam ręką, starając się nie myśleć o tym, gdzie przed chwilą było to jedzenie. Byłam tak głodna, że to już nie było istotne. Ważna, że wogóle je dostałam.
Pojawił się ponownie jakieś pół godziny później i zaciągnął mnie do łazienki. Z własnej woli nie chodzilam przy jego nodze i zdążył to już zrozumieć. Przyczepił smycz do obroży, nawet gdy miałam pokonać zaledwie kilka kroków.
W łazience zwykle miałam spokoju. Nie patrzył na mnie, gdy się załatwiałam. Czasami był obecny, gdy brałam prysznic i próbowałam to ignorować. Umycie się z jego spermy było tego warte.
To było jedyne miejsce, gdzie mogłam wstać i się wyprostować. Więc korzystałam jak mogłam, mimo iż wiedziałam, że ten luksus potrwa najwyżej dziesięć minut.
Uderzył mnie, ledwo otworzył drzwi łazienki, powodując, że po raz kolejny wylądowałam na podłodze. Kolejny cios potrzebny był po to, aby mógł przypiąć smycz.
Dobrze wiedziałam, że mogę uniknąć tego bólu. Mogłam sama klęknąć i dać mu to zrobić. Ale nie zamierzałam się poddać.
  - Dzisiaj mam gości. Obsłużysz ich wszystkich. Zachowuj się, jak przystało na rasową sukę.
  Przeraził mnie tak bardzo, że zaparłam się o podłogę, nie chcąc zejść po schodach. Dla niego to nie był żaden problem. Po prostu mnie z nich zrzucił.
Kiedy walczyłam z bólem, próbując złapać oddech postawił stopę na moich plecach.
  - Mój najnowszy nabytek. Jeszcze nie ujarzmiona, więc uwaga, bo gryzie.
  Dokoła mnie rozległ się śmiech kilku osób i dopiero wtedy dotarło do mnie, że ci ludzie już tu są.
Próbowałam być dzielna, nie trzęść się i nie walczyć, ale chyba nie dałam rady.
Smycz została przekazana w ręce innego mężczyzny, który szarpnął nią, chcąc, abym ruszyła dalej. Zaparłam się dłońmi, aby tego uniknąć.
  - Pieprzona suka.
  - Trzeba ją ujarzmić.
  - Ja się tym zajmę.
Kobiecy głos mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że jakaś też została tu zaproszona. Kucneła przede mną, pozwalając mi zobaczyć swoją twarz. Wyglądała... miło, kiedy wyciągnęła z usta papierosa, by się do mnie uśmiechnąć.
Już sądziłam, że wreszcie znalazłam kogoś, kto będzie chociaż trochę milszy, kiedy przyłożyła rozgrzanego papierosa do mojego ramienia.
Mój krzyk rozbrzmiał w korytarzu, a łzy polały się po policzkach, wywołując jedynie śmiech zebranych.
  - Jeszcze raz, czy pójdziesz?
  Kobieta niby mówiła delikatnym tonem, ale była taka sama jak inni. Może nawet grosza niż większość zebranych. Bo kiedy nie poruszyłam się po raz kolejny przypaliła moją skórę.
  - Zostaw ją. Straci na wartości.
  Warknięcie Colina potraktowałam jak błogosławieństwo, bo kobieta odsunęła się ode mnie.
Do salonu zostałam zaciągnięta siłą. Położono mnie na drewnianej ławce i przywiązano mnie tak, abym nawet nie mogła drgnąć. Moje usta zostały rozciągnięte kneblem, pozwalającym, aby członek mógł się do nich wsunąć, a ja nie mogłam go zranić.
Zamknęłam oczy, kiedy poczułam na sobie ręce. Starałam się być dzielna, nie płakać, ale bolało zbyt mocno.
Czyjś fiut od razu znalazł się w moim gardle, tak głęboko, że nie moglam oddychać. Kolejny penis wbił się w moją pochwę, a na brzuchu poczułam bat.
Nikt nie zważał na to, że nie mogę oddychać, wręcz przeciwnie ręce zacisnęły się na moim gardle, by tego unikać. Członek wbijał się w moją cipkę aż do bólu, a kiedy wreszcie się odsunął ktoś inny przysunął fiuta do mojego odbytu.
Byłam sama, wyeksponowana do zaspokojenia kilku mężczyzn i wszyscy z tego korzystali. Gwałtownie i mocno, nie zważając na ból, który odczuwałam.
Miałam wrażenie, że upłynęły godziny, zanim zostawili mnie w spokoju.
Mężczyzn było chyba ośmiu, do tego Colin i ta kobieta. Każdy z nich miał mnie po kilka razy, jedynie kobieta zachowała dystans.
Mój ból ich bawił, a ja nie miałam siły go ukrywać. Było tego za dużo. Chciałam jedynie iść się umyć, pozbyć spermy z całego ciała i odpocząć. Nawet mój pokój wydawał się w tym momencie luksusem.
Mogłam nie jeść przez tydzień, mogłam klęknąć przez tym człowiekiem, aby tylko przestali. Tylko nie miałam jak im tego powiedzieć.
Wszyscy wyszli na kilka, może kilkanaście minut. A gdy wrócili poczułam jeszcze większy ból. Ta kobieta chwyciła bat.
Nikomu innemu się nie chciało, wyglądali na zmęczonych, ale nie szczędzili komentarzy, gdy płakałam z bólu. Colin po raz kolejny mnie ocalił. Wyrwał kobiecie z dłoni bat, aby nie zostawić śladów na moim ciele.
Leżałam tam ciągle, rozciągnięta, pokryta spermą w prawie każdym fragmencie ciała  i krwią. Unieruchomiona tak, że nie mogłam nawet drgnąć, płacząca z bólu, który czułam na całym ciele, a oni bawili się obok. Jakby mnie tam nie było kontynuowali rozmowę, jedli i pili. Czułam się jakbym była duchem, albo psem siedzącym w kącie, bo nikt nawet na mnie nie spojrzał, jakbym już nie była warta ich uwagi. Zaspokoili się moim ciałem i już nie byłam do niczego przydatna.
Dopiero kilka godzin później, gdy impreza się zakończyła i nikogo nie było już wokoło przyszedł po mnie ochroniarz. Rozwiązał mnie i zaciągnął do łazienki. Stał w drzwiach, kiedy trzęsłam się pod prysznicem, próbując pozbyć się śladów licznych gwałtów, by wykorzystać mnie, gdy się umyłam.
Wszedł we mnie tak jak inni, z całą agresją, jaką miał w sobie. Przytrzymał moje dłonie i zabezpieczył dłonie, bym nie miała jak walczyć.
Zaspokoił się, doszedł na podłogę między moimi rozszerzonymi nogami i dopiero wtedy zawlókł mnie do pokoju, pozwalając wreszcie odpocząć.
 

Sky [+18] Zabawka cz.VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz