Rozdział 23

5.9K 263 16
                                    


Przechyliłem głowę na bok, patrząc na siedzącego przed moim biurkiem Leo. To nie zdążyło się nigdy. On nie przyjeżdżał do mnie w gości, mimo, że znaliśmy się od kilku lat. A teraz jak gdyby nigdy nic podniósł brew, czekając na odpowiedź.
  - Chyba dobrze. - mruknąłem wreszcie.
  - Przytulasz ją?
  - Tak.
  - Całujesz?
  - Tak.
  - Przytula się do ciebie, gdy bierzesz ją na kolana?
  - Tak.
  - Więc chyba idzie wam dobrze.- przytaknął do tego, co powiedziałem mu przed chwilą.
Sky dalej była niewolnicą i tak się zachowywała, tylko zaczęła mi ufać. Kiedyś reagowała skrzywieniem na każdy, najdrobniejszy gest, a teraz mogłem wyciągnąć dłoń w jej stronę, a ona nawet nie drgnęła. Wierzyła, że jej nie skrzywdzę i znaczyło to dla mnie bardzo dużo.
Ciche kroki sprawiły, że przeniosłem wzrok na drzwi. Sky przesunęła spojrzenie ze mnie na Leo, po czym spuściła głowę ma podłogę. Zesztywniała i od razu zacząłem żałować.
Kazałem ją wezwać, ale nie uprzedziłem, że mam gościa i to takiego, którego nigdy nie widziała. A Sky nie lubiła obcych. Powinienem był ją ostrzec.
Wyciągnąłem dłoń w jej stronę i zaregowała od razu. Ruszyła w moją stronę bez jakiejkolwiek zawachania.
Obaj z Leo widzieliśmy, jak minęła go szerokim łukiem i nie odwróciła się plecami ani na moment. Mężczyzna nie spuszczał z niej wzroku, kiedy stanęła tuż obok mojej nogi, dalej skierowana w jego stronę, mimo, że ciągle wpatrywała się w podłogę.
Wciągnąłem ją na swoje kolana i mimo, że najchętniej posadził bym przodem do siebie to mieliśmy gościa, więc oparłem ją o sobie bokiem. Natychmiast się wtuliła. Przycisnęła się do mojego ciała i jedną dłonią dotknęła mojego brzucha. Niby nic wielkiego, ale dla niewolnicy było to złamanie zasad, a ona właśnie to zrobiła.
  - Słodziak.
  Z jednej strony Leo miał rację, z drugiej miałem ochotę go zabić. Komentował moją dziewczynkę, a na dodatek nie odrywał od niej wzroku.
  Przesunąłem dłonią po włosach Sky, aby trochę ją uspokoić.
  - Sky, to mój kolega, Leo. Nic ci nie zrobi, nie ma prawa nawet cię dotknąć.
  - Sky, popatrz na mnie.
  Nawet nie drgnęła na rozkaz Leo. Wiedziałem, czego oczekuje drugi mężczyzna, ale Sky miała wybór. Skoro nie chciała patrzeć to nie musiała.
Leo westchnął, zanim spróbował inaczej.
  - Sky, jak się tu czujesz?
  Po kilku sekundach ciszy mężczyzna spojrzał na mnie z irytacją.
  - Pozwól jej odpowiadać.
  - Może to robić- zaprotestowałem natychmiast.- Widocznie nie chce, a ja nie będę jej zmuszać.
  Zupełnie nie spodziewałem się, że to zrobi, więc kiedy Sky odwróciła głowę spojrzałem na nią. Patrzyła na Leo, znaczy gdzieś na jego tors, zamiast wyżej.
  - Patrz w oczy, Sky.- mruknąłem jej prosto do ucha.
Leo uśmiechnął się do niej, gdy to zrobiła i poczułem ukłucie w sercu. Była moja. Po cholerę się do niej szczerzył.
  - Co sądzisz o Loganie?
  To było tak ciekawe pytanie, że aż nastawiłem uszy.
  - Jest miły.
  Moja dziewczyna dostała pocałunek w czubek głowy, na wskutek którego wzmocniła nacisk dłoni na moim brzuchu. Podobało się jej.
  - A w sensie fizycznym? Jest przystojny?
Chyba wciągnąłem oddech i nie wypuściłem go, dopóki nie odpowiedziała:
  - Tak.
  Moje serce gwałtownie przyspieszyło. Nigdy o tym nie mówiła, przecież nie mogłem spytać czy się jej podobam.
  - A myślisz, że ty mu się podobasz, w fizycznym sensie?
  - Jestem ,, może być".
  Cholera. Znowu to powtórzyła. Te słowa, które wypowiedziałem do niej, gdy założyła sukienkę. A przecież była najpiękniejszym aniołkiem, jakiego kiedykolwiek widziałem.
  - Tak powiedział?
  - Tak.
  Była taka smutna, gdy to przyznała, że od razu mocnej zacisnęłem na niej dłonie.
  - A może po prostu nie chciał przyznać, że mu się podobasz.
  - Pan Logan lubi, gdy ktoś jest damą. Wtedy mu się podoba.
  Głupia Scarlett. Co mi w ogóle odbiło, żeby pochwalić ją i to tak, by moja niewolnica słyszała?
  - Więc Loganowi nie stoi na twój widok?
  Do czego wogóle Leo zmierzał? Kierunek tej rozmowy był coraz bardziej zaskakujący.
  - Nie ma erekcji, kiedy wchodzi do pokoju, albo cię przytula?
  Musiała to czuć nawet teraz. Zawsze obok niej byłem twardy, a gdy miałem ją na kolanach musiała to czuć.
  - Ma.- przyznała Sky po chwili.
  - I masz wtedy na sobie ubrania?
  Kiwnęła głową, a ja przechyliłem swoją, by zrozumieć do czego zmierza Leo.
  - Więc musi podobać mu się to co widzi. Ciało masz przecież zasłonięte, więc musi chodzić o twarz.
  - Pan lubi damy.- powtórzyła jak automat Sky.
  Pochyliłem się do ucha dziewczyny po raz kolejny, tak, aby tylko ona słyszała.
  - Po imieniu, Sky.
  - Logan lubi damy.- poprawiła się natychmiast.
  - Więc jeśli zrobisz coś źle, to erekcja mu od tak mija? Nagle przestajesz mu się podobać?
  - Wtedy krzyczy.
  - Ale ma erekcję? Jeśli tak, to dalej jesteś dla niego piękna.
  - Ja... nie wiem.
  Jakoś mnie nie dziwiło, że nie wiedziała. Ledwo zrobiła coś źle, a jej głowa opadła tak nisko, jak się dało.
  - Więc sprawdźmy. Zrób teraz coś, co go rozzłości.
  Zamarła. Do tej pory zdążyła rozluźnić się przy moim ciele, ale teraz znowu zesztywniała.
  - Śmiało, Sky, zrób to.
  Aż byłem ciekaw co wymyśli. Co niby takiego może zrobić na moich kolanach, abym się pogniewał. Przecież nie było takiej rzeczy.
  - Ciągle czekam.
  Wciągnęła oddech, jakby przygotowała się na najgorsze, po czym wyciągnęła dłoń w kierunku biurka.
Oj, znała mnie aż za dobrze. Dotknęła filiżanki z kawą, ustawionej przede mną. Odwróciła ją w bok, tak, aby ucho kubka przesunęło się o dziewięćdziesiąt stopni i natychmiast zabrała rękę.
  - Już? - spytał Leo.
  On nie wiedział. Ale zarówno ja, jak i Sky byliśmy świadomi, jak było to dla mnie ważne. Filiżanka musiała stać idealnie.
Poczułem jak dziewczyna kiwa głową tuż przy moim ciele.
  - Jakoś nie krzyczy.
  - Nakrzyczy później.
  Zabrałem na ten drżący głos. Jakby zrobiła coś bardzo złego, a jedynie przekręciła ucho filiżanki.
Nie mogłem się powstrzymać, aby nie szepnąć znowu jej do ucha.
  - Nie nakrzyczy. - przesunąłem ją, aby mocniej czuła moje ciało. - I dalej mam erekcję. To chyba znaczy, że jednak jesteś piękna.
Spojrzała na mnie z rozchylonymi ustami. Jej rozszerzone oczy przyciągnęły mnie jak magnes i po prostu musiałem ją pocałować.
Dopiero prychnięcie Leo uświadomiło mi, że robię to za długo. Sky zacisnęła dłonie na moim swetrze, przyciągając mnie do sobie bliżej. Tak, bym się nie odsunął.
  - Przegapiłes zarąbisty moment.
  Dopiero słowa Leo udowodniły mi, że miałem drugiego gościa. Damian stał w drzwiach, patrząc na Sky z dokładnie takim samym uśmiechem jak Leo.
Umówiłem się z nim, ale cholera, dlaczego teraz. Chciałem zabrać Sky do sypialni, a nie mogłem.
  - Chodźmy na spacer. Ochłoniemy trochę i wtedy przejdziemy do interesów.
Sky zesztywniała, kiedy wstałem, ciągle trzymając ją na rękach. Obróciłem ją do siebie przodem, aby objęła mnie nogami i przeniosłem jedną ręką na jej tyłek, aby łatwiej było mi ją nieść.
Niby słyszałem, jak Leo opowiada doktorkowi jak Sky odwróciła filiżankę, ale miałem to gdzieś. Bo dziewczyna była tak wczepiona we mnie, jakby nigdy nie chciała mnie puścić.
Niestety musiałem zanieść ją do drzwi wejściowych i postawić na podłogę. Mężczyźni zaczęli się ubierać, więc zrobiłem to samo. Dopiero gdzieś w połowie spojrzałem na Sky.
Wróciła do swojego bycia niewolnicą. Cofnęła się prawie pod ścianę, z dłońmi luźno opuszczonymi wzdłuż ciała i głową pochyloną do podłogi. Patrzyła praktycznie na swoje skarpetki, a jej postawa pokazywała, jakby nie wiedziała co ze sobą zrobić.
Cholera. Przecież ostatnio postąpiła zupełnie inaczej. Mówiłem o spacerze, więc stała tuż obok mnie, szczęśliwa i gotowa do wyjścia. Chciała to zrobić, mimo, że nie miała się w co ubrać. A ja odmówiłem, zamiast pożyczyć jej jakiejś ciuchy to odesłałem do sypialni, aby goście nie musieli na nią czekać.
Więc teraz spodziewała się tego samego. Odsunęła się, aby nie przeszkadzać i nawet nie drgnęła. Czekała, aż ją odeśle.
Przecież jako jedyna miała swoje ciuchy w sypialni. Ja i goście dostaliśmy nakrycia od pokojówki tuż przy drzwiach, a o niej nie pomyślałem. Jak miała nawet pomyśleć, że idzie z nami, skoro nie miała się w co ubrać? A zabroniłem jej wychodzić bez nakrycia, więc opcja była tylko jedna. Tylko ja, jak zawsze tego nie zauważyłem.
Podeszłem do niej i widziałem, jak zacisnęła palce w pięści. Czekała na rozkaz powrotu do pokoju, na karę, na którą przecież nie zasłużyła.
  Podniosłem jej podróbek do góry, zmuszając, aby spojrzała mi w oczach.
Cholera, czekałem za długo. Wszyscy byli już ubrani i gotowi. To musiało trwać kilka minut, a ona tak stała pod ścianą, niepewna tego, co ją czeka. Nic dziwnego, że oczy błyszczały jej niebezpiecznie, od łez, które zaczęły się tam zbierać.
  - Sky, ty też idziesz. Idę po twoje ubrania i za moment wracam. Poczekaj, dosłownie minutę i będę z powrotem.
  Poczekałem, aż kiwnie głową na znak, że zrozumiała i podbiegłem po schodach na górę. Musiałem naprawić swój błąd.
Nie było mnie zaledwie minutę, cholernie mało. Niby nic nie mogło się wydarzyć przez tak krótki okres czasu. Przecież zostawiłem ją z dwójką kumpli, jakoś liczyłem, że będą trzymali się z daleka.
Ale ze Sky niczego nie mogłem być pewien. Ona była tak nieprzewidywalna, że mogłem lepiej to przemyśleć. A nie działać instynktownie.

Sky [+18] Zabawka cz.VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz