Rozdział 14

6.5K 280 18
                                    


  -Poczułeś to uderzenie w serce?
  - Raczej zimno, całą noc zabierała mi kołdrę.
  Rozbawiony ton głosu lekarza nagle zniknął, a ja mocniej przytrzymałem telefon przy uchu.
  - Czekaj, to jej nie przytuliłeś? Nie mów, że leżeliście na końcu łóżka jak jakieś kłody.
  No dobra, trochę poczułem się głupio.
  - Przecież to dziewczyna!- krzyknął mi do ucha, jakby to coś oznaczało.
  - I co z tego?
  Westchnął dramatycznie, sprawiając, że wywróciłem oczami.
  - Wiesz co, może zadzwoń do Leo. Bo ja tracę nadzieję.
  - Nie potrzebuje pomocy.
  - Zadzwoń.
  Więc kolejnym numerem, który wybrałem był Leo.
  - Kupiłem niewolnicę. - przyznałem od razu po przywitaniu.
    - Gratulacje i co ja mam ci z tym zrobić? Nie odkupię.
  - Nie chcę, aby się tak zachowywała, jak niewolnica.
Byłem pewien, że Leo wyprostował się w swoim fotelu, bo coś niemiłosiernie zaskrzypiało.
  - Ktoś kazał ci zadzwonić? Nie brzmisz, jakbyś robił to z własnej woli.
  - Doktorek.
  - To on był takim wielkim guru, a teraz przekazuje mi pałeczkę? Podziękuję.
  - Dzięki za pomoc.- warknąłem w odpowiedzi.
  Już chciałem się rozłączać, kiedy znowu usłyszałem jego głos.
  - Więc tak, najważniejsze. Musisz z nią rozmawiać. Nigdy nie zabroń jej mówić. Pytaj dosłownie o wszystko i każ odpowiadać. To mogą być nawet głupoty, aby mówiła.
  Przecież ja nie rozmawiałem ze Sky. Mogłem na palcach jednej ręki policzyć słowa, które do mnie wypowiedziała, a które nie były przeprosinami lub podziękowaniami.
  - Działaj przez dotyk. Przyzwyczaj ją do swojego ciała, tylko spokojnie, na początku bez seksu. Bierz za rękę, całuj, przytulaj.
Nie zrobiłem tego ani razu. Dwa razy zaprowadziłem ją z miejsca w miejsce, i wczoraj dotknąłem jej twarzy, ale to tyle.
  - Tylko nie bądź nachalny, pozwól jej się odsunąć, jeśli będzie chciała. Tylko po godzinie zrób to znowu, znowu i znowu. Delikatnie, niech czuje, że może odmówić, nawet jeśli zrobi to tylko uniesieniem głowy, czy ruchem ręki. Parz na nią i obserwuj, sama ci nie powie, czy jej się podoba. Musisz to wyczytać z jej ciała.
  Przynamniej to już robiłem. Znaczy raz. Patrzyłem na nią przy stole i zobaczyłem więcej, niż chciałem.
Leo obiecał, że zadzwoni jutro. To była moja dzisiejsza praca domowa, rozmowa ze Sky i dotyk. Niby brzmiało łatwo, ale widziałem, że takie nie będzie.
Ja nie rozmawiałem, robiłem to w towarzystwie, ale zdecydowanie bardziej wolałem być sam, w absolutnej ciszy. Praktycznie do pełnoletności zmuszony byłem ciągle słuchać tych samych krzyków, nie było dnia, w którym mogłem rozkoszować się ciszą i teraz chciałem to sobie odrobić.
Tak samo było z dotykiem, to było trudne, bo nigdy tego nie robiłem. Owszem, uprawiałem seks, podawałem rękę przy powitaniu, ale to tyle. Zawsze stałem krok dalej, tak, aby nikt nie miał szansy mnie dotknąć. To dla mnie było normalne, a teraz musiałem przezwyciężyć swoje lęki, aby pomóc Sky.
Ruszyłem ku swojej sypialni, jednak zawachałem się pod drzwiami. Niby była moja, ale teraz miałem współlokatorkę. Powinienem zapukać?
Wszedłem bez pukania i zaskoczył mnie widok dziewczyny. Siedziała na podłodze, oparta o ścianę, obejmowała dłońmi swoje nogi i wpatrywała się w podłogę.
  - Co ty robisz?!
  Za ostro. Drgnęła, a jej głowa jeszcze mocniej opadła w dół.
  - Czemu siedzisz na podłodze?
  Znowu odpowiedziała mi głucha cisza. Jak miałem z nią rozmawiać, skoro Sky milczała?
  - Odpowiedz.
  - Ukarał mnie pan, miałam myśleć, a na kanapie byłoby za wygodnie.
  Moje brwi powędrowały do góry. Przecież to nawet nie miała być kara. Przeniosłem ją tu, bo tak kazał mi doktorek, ale Sky odebrała to zupełnie inaczej.
  - Odwołuje karę. Masz zakaz siedzenia na podłodze, za każdym razem chcę widzieć jak to robisz na jakimś meblu.
  Podniosła się z podłogi tak szybko, jak była w stanie i prawie westchnąłem. Mały robocik.
  - Jedziemy po ubrania dla ciebie. Znajdź Wandę i poproś, żeby cię jakoś ubrała. Czekam przy drzwiach wyjściowych.
  Zajęło jej to kwadrans, ale kiedy pojawiła się przy drzwiach byłem w pełni usatysfakcjonowany. Miała na sobie luźne dresy, ciemną kurtkę, a nawet czapkę. Jedynym mankamentem były buty, białe adidasy może były urocze, ale zdecydowanie nie na taką pogodę. Nie miałem pojęcia od kogo Wanda pożyczyła te rzeczy, ale odwaliła naprawdę dobrą robotę.
Otworzyłem drzwi, przepuszczając w nich Sky. Ona zrobiła to chwilę później, poczekała, abym ruszył przodem.
Znowu nie zdążyłem. Zanim zaregowałem już siedziała w samochodzie, a przecież to ja powinien otworzyć przed nią drzwi.
Zająłem miejsce kierownicy i przez chwilę analizowałem w myślach jej słowa, wypowiedziane przy lekarzu. Jadąc na przyjęcie chciała widzieć i jakoś sądziłem, że tym razem też tego chce, mimo, że sama nie spytała.
- Jedziemy do centrum handlowego. Zajdziemy do jednego, może dwóch sklepów. Musimy kupić ci ubrania, jakieś spodnie, coś z długim rękawem, kurtkę  obowiązkowo buty. - Spojrzałem na dziewczynę, ale ona jak zwykle patrzyła na swoje dłonie.- Masz trzymać się tuż przy mnie. Nie oddaj się nawet na krok, patrz do góry. Jeśli ktoś cię zaczepi po prostu go ignoruj.
Odpaliłem silnik, zastanawiając się, czy powiedziałem wszystko. Najgorsze było to, że nie miałem pojęcia.
To całe bycie panem szło mu beznadziejnie. Zostawiłem Sky samą sobie i gdyby nie lekarz nie zorientowałbym się, że robię coś źle.
Radio włączyło się automatycznie i muzyka rozbrzmiała tak głośno, że się skrzywiłem.  Naprawdę słuchałem muzyki tak głośno, chcąc uniknąć rozmowy ze Sky?
Westchnęła, kiedy ściszyłem, albo mi się wydawało.
Skupiłem się na prowadzeniu i dopiero wjeżdżając do garażu podziemnego to do mnie dotarło. Miałem z nią rozmawiać a milczałem bite pół godziny.
  - Jeśli coś będzie nie tak to powiedz.
  Na pewno usłyszała? Nie pokazała zupełnie żadnej emocji.
Wysiadłem z samochodu i tym razem Sky grzecznie czekała w środku. Szarpnęła drzwi kiedy znajdowałem się tuż przy nich, prawie mnie nimi uderzając.
  - Uważaj!
  Opuściła głowę jeszcze niżej, wpatrywała się w czubki swoich pożyczonych butów i miałem ochotę westchnąć.
Ruszyłem w stronę wejścia do galerii i dopiero w połowie drogi się zreflektowałem.  Szedłem tak szybko, że o wiele niższa Sky musiała za mną biec.
Zatrzymałem się gwałtownie, przez co dziewczyna wpadła na moje plecy. Natychmiast odsunęła się o mały krok, bo przecież taki dystans kazałem jej zachować.
Dotyk.
Chwyciłem ją za dłonią i dopiero wtedy zauważyłam, że się trzęsła. Bała się, a nie byłem pewny czego. Sklepy na pewno będą pełne ludzi, co mogą ją przerażać, ale równie dobrze mogła bać się mnie. Przecież krzyknąłem na nią.
  Pociągnąłem Sky za sobą, przejeżdżając kciukiem po jej dłoni. Znacznie zwolniłem tempo, aby dziewczyna nie musiała biec. Była okropnie napięta, podniosła wzrok kiedy weszliśmy do środka, ale miałem wrażenie, że patrzy tylko w jeden punkt. Wypełniła rozkaz patrzenia do góry, ale bała się za bardzo, aby się rozglądać.
Dziewczyna chciała to mieć za sobą. Czułem to, więc wciągnąłem ją do pierwszego z brzegu sklepu.
Jakaś kobieta otarła się o Sky i moja dziewczyna zadrżała jeszcze bardziej, więc otoczyłem ją ramieniem w talii.
  - Spokojnie, Sky. Szybkie zakupy i wychodzimy.
  Skierowałem się od razu ku damskiego działowi i mój wzrok padł na pierwszą, wyeksponowaną rzecz.
  - Które? - zapytałem dziewczynę, odwracając ją przodem ku rzędowi spodni.
  Przebiegła przez nie wzrokiem i zatrzymała się na jednych. Chciała mieć jeansy i mimo, że się nie odezwała od razu wyczytałem to z jej spojrzenia.
Byłem pewien, że Sky jedynie mocniej się zestresuje, gdy każe jej coś przymierzyć, więc musiałem wybrać dobry rozmiar i miałem nadzieję, że trafiłem.
Podałem jej jeansy i ruszyłem dalej, ciągle trzymając ją za rękę. Wybrałem jasny sweterek i po chwili moją uwagę przyciągneły kolejne spodnie. Tak, dresów też potrzebowała. Skupiłem się na wyborze, pozwalając Sky wybrać kolor. To były jej zakupy. Mogłem pomóc, ale chciałem, aby miała to, co jej się podoba.
Ruszyłem dalej i kiedy po chwili na nią spojrzałem coś było nie tak.
  - Gdzie jeansy?
  Nie miała ich w swoich dłoniach, a przecież miała je nieść. Sky otworzyła i zamknęła usta, ale nic nie powiedziała. Musiałem powierzyć pytanie:
  - Sky, co się stało z jeansami?
  - Wybrał pan spodnie, więc tamte odłożyłam.
  Cholera.
Odrzuciła jeansy, które tak jej się podobały, bo moją uwagę przyciągneły dresy, które miałem w dłoni.
  - Musisz mieć ciuchy i potrzebujesz więcej niż jedną parę spodni.
  Wyglądała na totalnie zaskoczoną.
  - Przenieś je z powrotem.
  Odwróciła się w tamtą stronę i zamarła. Widziałem jak przełknęła, jakby nie mogła wykonać kroku w przód.
Byłem pewien, że to dla niej za dużo, więc chwyciłem ją za rękę i sam pociągnąłem w tamtą stronę. Po raz kolejny podałem jej spodnie, które tak bardzo się jej spodobały.
  - Nie odkładaj. Kupimy je.- uprzedziłem dziewczynę.
Co chwilę potrzebowałem obu rąk, aby wybrać dla Sky odpowiedni rozmiar. Musiałem puścić jej rękę, ale po chwili chwytałem ja ponownie.
Zajęło to może kilkanaście minut, a koszyk, który musiałem chwycić w trakcie zakupów był pełen, do tego dochodziły jeansy, który Sky ściskała tak mocno, że nie miałem ochoty jej ich odebrać, nawet jeśli miałbym jedynie zapakować je do koszyka.
Na końcu wszedłem do działu z bielizną.
  - Potrzebujesz czegoś?- wpatrywała się we mnie, więc dopowiedziałem- Skarpetki? Majki?
  - Już mam.
Przecież już kupiłem jej trzy pary skarpetek. Na początek na pewno wystarczyło, ale chciałem, by miała więcej.
Wyciągnąłem dłoń ku majtkom, wahając się, które wybrać. Chciałem aby były wygodne, nawet jeśli to znaczyło, że moja niewolnica nie będzie nosić koronek.
  - Takie same, jak poprzednie, czy chcesz inne?
  - Inne.
  Odpowiedź była natychmiastowa i mnie zaniepokoiła. Coś w moim poprzednim zakupie jej nie pasowało, mimo to nic mi nie powiedziała.
Nie chciała pomóc, więc wybrałem kilka różnych par, aby któreś jej podpasowały, po czym ruszyłem w głąb regału.
  - Skarpetki?
  - Takie same.
Skupiłem się na wyborze rozmiaru i dopiero po chwili zauważyłem co robi Sky. Ja wybrałem zwykle, czarne stopki, proste ale praktycznie.
A Sky wyciągnęła dłoń i dotknęła palcem pary w zupełnie innym stylu. Kolorowych, z nadrukiem jakiś piesków. Kiedy zauważyła, że na nią patrzę natychmiast cofnęła rękę.
Podsunęłem koszyk wypełniony zakupami w jej stronę.
  - Bierz.
  Potrzebowała dłuższej chwili, aby wziąć wybraną parę z wieszaka i wrzucić do koszyka. Miałem wrażenie, że nigdy nie byłem bardziej dumny, z nikogo.
  - Dobra, Sky. Do kasy i jeszcze musimy pójść po buty.
 

Sky [+18] Zabawka cz.VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz