Rozdział 30

4K 208 45
                                    


Siedziałem obok Sky, ciągle trzymając ją za rękę. Patrzyłem na jej twarz, upewniając się, że ta maszyna oddycha za nią.
Z jednej strony zacząłem nienawidzić tego pisku, który wydawała. Z drugiej dzięki temu mój aniołek ciągle żył.
Nie wiem ile czasu minęło. Co jakiś czas obok pojawiał się ktoś, ale nie zwracałem na nich uwagi. Zmieniali kroplówki, upewniali się, że dalej jest podłączona, sprawdzali parametry na maszynie.
Sky jakby zastygła, jakby nie chciała walczyć. A przecież musiała.
Lekarze nie dawali jej szans. Miałem podjąc decyzję, której nawet nie chciałem wysłuchać. Miałem zgodzić się, aby odłączyli ją od respiratora, aby pozwolić jej umrzeć.
Nie zamierzałem tego zrobić. Sky nie była słaba, ale też cholernie dzielna. Tylko ja wiedziałem jak twarda jest. Potrafiła walczyć i musiała to zrobić. Musiała pokazać, że chcę. Zacząć oddychać sama, żeby wszyscy uwierzyli w to samo co, ja. Że mój aniołek nie umrze. Przecież nie mógł. Aniołki nie umierają.
Słowa Leo jakoś do mnie wróciły. Miałem z nią rozmawiać, więc zacząłem to robić. Mówiłem, licząc, że mnie słyszy.
  - Sky, aniołku, musisz walczyć. Ostatni raz. Obiecuję ci, że już zawsze będę to robił za ciebie. Nie opuszczę cię, już nigdy wypuszczę twojej dłoni, tylko oddychaj.
  Co mi odbiło, żeby złamać obietnicę. Miałem ciągle być obok, a zostawiłem ją samą. Zawiodłem i Sky za to płaciła.
- Wiesz, dlaczego nazywam cię aniołkiem? Bo kiedy cię zobaczyłem rozświetliłaś pokój. Nie potrafiłem oderwać od ciebie wzroku. Byłaś tak cholernie idealna. Już wtedy podjąłem decyzję, wiedziałem, że cię stamtąd zabiorę. Musiałem cię mieć, aby móc na ciebie patrzeć. Być pewnym, że zawsze będziesz obok.
Sky zawsze to uwielbiała, więc pocałowałem ją w czoło, licząc na to, że to czuje. Że uśmiecha się jak zawsze gdy to robiłem, nawet jeśli nie okazała tego na zewnątrz.
  - Mówiłem ci przecież, że nie lubię monologów. Więc otwórz oczka i mi odpowiedź. To nie takie trudne. Słuchaj, zrobimy jak na filmie. Liczę do pięciu, a ty zaczynasz wtedy oddychać. Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć...
  Chyba nigdy nie liczyłem tak szybko, nawet w dzieciństwie, gdy oszukiwałem podczas gry w chowanego. Ale Sky zupełnie to zignorowała. Nawet nie drgnęła.
  - Sky, przecież musisz się obudzić. Nie zrobiliśmy razem tylu rzeczy. Śnieg się rozpuścił, a nie zdążyliśmy ulepić bałwana. Musimy zrobić to następnej zimy. Chciałem cię zabrać na piknik, już nawet wybrałem miejsce. Wiesz, że zadzwoniłem do kina, aby dowiedzieć się, czy mogę wynająć dla nas całą salę? Nawet zarezerwowałem już termin, więc cholera musisz tam ze mną iść.
  Mój monolog przerwała pielęgniarka, która przyszła wymienić kroplówkę. Nie wypuściłem dłoni Sky pewny, że tego właśnie by oczekiwała. Chciałaby, abym ją chronił przed obcymi.
  - Już się przyzwyczaiłem do podgrzewania wieczorem mleka. Uwielbiam tą wieczorną rutynę i nie zamierzam jej zmieniać. Nikt poza tobą tego nie pije, więc weź się do roboty, Sky. Musisz oddychać. Przecież potrzebuję cię obok, aby zasnąć. Nie wyobrażam sobie, że się obudzę, a ciebie nie będzie obok. A praca w bibliotece? Przecież nie skończyłaś. Miałaś ułożyć książki, a nawet nie jesteś w połowie. Nie możesz mnie z tym zostawiać. Musisz skończyć. Aniołku, jesteś mi potrzebna. Z kim będę jadł kolację? Przecież to ty nauczyłaś mnie, jak to powinno wyglądać. Tylko dzięki tobie pozbyłem się sztućców i kiedy jesteś obok zupełnie mi ich nie brakuje. Wiesz, że tylko dla ciebie dotknąłem jedzenia dłońmi? Dla nikogo innego bym tego nie zrobił. Przebiłaś się przez moją barierę, Sky. Przecież cię dotknąłem, cały czas to robię. Pokazałaś mi jak to jest ważne i teraz nie wyobrażam sobie, że mógłbym puścić twoją dłoń. Dla mnie zostawienie zapalonego światła w nocy było czymś absurdalnym, a ty to zmieniłaś. Pokazałaś mi, że można spać, kiedy obok tyka zegarek. Spędziłem z tobą całe noce w gabinecie, chociaż to było coś, czego nigdy bym nie zrobił. Wiesz, że spełniałaś moje marzenie z dzieciństwa? Zawsze chciałem napić się w nocy ciepłego mleka, a nie miałem z kim. Tylko ty potrafiłaś spojrzeć na mnie tak, że poczułem się jak dureń, kiedy jadłem hamburgera sztućcami. Przy nikim innym bym tego nie zrobił. Jednak dla ciebie było warto. Było obrzydliwie, ale ty się uśmiechnęłaś i cholera chce to zobaczyć jeszcze raz. Specjalnie zjemy w samochodzie, abyś się cieszyła, gdy jem palcami. Tylko mi na to pozwól Sky, pozwól zrobić mi jeszcze wszystkie te rzeczy, których nie zdążyliśmy. Chcę to zrobić z tobą. Oddychaj, aniołku.
  Mogłaby chociaż drgnąć, zrobić cokolwiek, ale Sky dalej leżała bez ruchu.
  - Cholera, Sky, jeśli śmierć wygląda tak, jak na filmach, jeśli stoisz w ciemnym tunelu i widzisz światełko to nie idź w jego stronę. Kurwa, odwróć się i wróć do mnie.
  Już nie wiedziałem co robić. Grozić jej? Błagać? Zrobiłbym wszystko, byle by tylko zaczęła sama oddychać.
  - Może ty mnie mnie potrzebujesz. Wcale bym się nie zdziwił. Pokazałaś mi, jak bardzo jesteś dzielna. Wiesz, że wcale nie potrzebujesz mojej ręki? Świetnie sobie radzisz. Cholernie się zmieniałaś, odkąd wziąłem cię od Colina, a przecież minęły zaledwie dwa miesiące. Tylko wiesz co, Sky? Ja potrzebuję ciebie. Ktoś musi na mnie krzyczeć, gdy zachowuje się idiotycznie. Kiedy znowu będę chciał użyć większej ilości sztućców, albo zjeść hamburgera widelcem. Musisz mi powiedzieć, że to głupie. Muszę mieć ciebie, aby się do kogoś przytulać. Uwielbiam to, kiedy jesteś obok i mogę cię dotknąć. Przecież kocham siedzieć z tobą i patrzeć, jak pijesz mleko. Nie potrafię wyobrazić sobie, że już nigdy tego nie zrobię. Potrzebuję cię, Sky. Jeśli nie chcesz walczyć dla siebie, zrób to dla mnie. Sam sobie nie poradzę. Musisz mi pomóc. Więc weź się do roboty i oddychaj.
  Musiałem otrzeć oczy, sam nie wiedziałem, kiedy pojawiły się w nich łzy.
  - Nie zrobiliśmy jeszcze najważniejszego. Cholera, Sky powinniśmy zrobić to od razu, jak u mnie zamieszkałaś. Musimy podpisać dokument o twoim uwolnieniu, przecież nie możesz umrzeć, jako niewolnica. Było trzeba zrobić to od razu, pokazać ci, że nią nie jesteś. Nigdy cię nawet tak nie traktowałem. Chciałem, abyś była normalną osobą, planowałem zatrudnić cię i wypłacać normalną pensję, abyś mogła godnie życie. Ale nie przewidziałem tego, że się w tobie zakocham, aniołku. Cholera, nie potrafię sobie wyobrazić że nie powiem ci tego, kiedy będziesz miała otwarte oczy. Przecież musisz to usłyszeć. Zwlekałem z tym za długo, ale pozwól mi to wyznać. Daj mi szansę, Sky. Obiecuję, że zawsze będę obok. Będę cię pilnował, chronił, aby nic ci się nie stało. Zrobię dla ciebie wszytko, Sky. Zaopiekuję się tobą, będę za ciebie walczył, tylko zrób to ostatni raz. Zawalcz dla mnie, abym mógł to wszytko zrobić. Postaraj się i oddychaj.
Odsunąłem palcem pasmo włosów z twarzy Sky, tak aby było jej jak najwygodniej. Poprawiłem koc, który miała na sobie, żeby być pewnym, że nie zmarznie.
  - Dobra, Sky. Nie udało się, ale próbujemy jeszcze raz. Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć...
  Cholera, nic. Żadnej reakcji.
  - Aniołku, słuchaj, może nie zrozumiałaś do końca, ale gdy dojdę do pięciu masz coś zrobić. Nie wymagam dużo, to może być cokolwiek. Zacznij oddychać, otwórz oczy, porusz palcem, naprawdę może być cokolwiek. Tylko to zrób. Przygotuj się, bo liczę jeszcze raz. Gotowa? Jeden, dwa, trzy...- Chrząknięcie od drzwi sprawiło, że drgnęłem, ale nie zamierzałem przerwać.- Cztery, pięć...
  Wiedziałem, że mam gościa. Zerknąłem na Leo, który opierał się o framugę drzwi, z założonymi na piersi rękoma.
  - Logan, wiem, że to cholernie trudne, ale musisz pozwolić jej umrzeć.

___________________________________________
Czy Leo pojawił się w tej części tylko po to, aby wypowiedzieć słowa, które sam usłyszał od Julii?
Dokładnie tak 🤩
Przepraszam, za ten niepotrzebny komentarz, ale nie mogłam się powstrzymać.

Proszę trzymać chusteczki przy sobie. Kończymy jeszcze dzisiaj

Sky [+18] Zabawka cz.VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz