Rozdział 13

6.5K 268 10
                                    


Wróciłam do sypialni i zaczęłam krążyć od drzwi do okna. Znowu coś było nie tak.
Nawet nie zdążyłam powiedzieć dla Pana, co zrobiłam nie tak na przyjęciu, a znowu mnie tu zesłał.
To była dalsza część kary, albo już nowa. Sama nie wiedziałam. Ale pan na pewno oczekiwał, że powiem mu, co zrobiłam źle. Tylko nie miałam pojęcia co to może być.
Im szybciej wymyśliłam odpowiedź, która zadowoliła pana Logana, tym szybciej mogłam wyjść z sypialni. Taka była zasada i mimo, że skorzystałam z toalety przed kolacją, mimo że nie powinnam, to dalej chciałam wziąć prysznic.
Nie wiem, ile tak krążyłam, ale przerwało mi pukanie do drzwi.
Pan Logan, moja głowa od razu opadła w dół.
  - Sky, to co się stało przy stole...
  Zamilkł i miałam złe przeczucie. Znowu był zły. Rozlałam sok, ubrudziłam serwetkę, stukałam sztućcami, wszystko co było zakazane. I teraz miałam za to zapłacić.
Miał zaciśnięte dłonie w pięści, wpatrywałam się w nie, czekając, aż skończy krzyczeć.
Podniósł dłoń do góry i zrobiłam to odruchowo. Nie chciałam, aby mnie uderzył.
Był zły, a wtedy działała tylko jedna rzecz. Więc opadłam przed nim na kolana. Nie pozwalał mi przepraszać, więc tego nie zrobiłam. Ale ten gest powinien pokazać wszystko.
  - Wstawaj.
  O ile to możliwe był jeszcze bardziej zły niż przed chwilą.
Nie zrobiłam tego wystarcząco szybko, bo chwycił mnie za barki i podciągnął do góry.
  - Masz nie klęczeć. Nigdy.
  Czemu on ciągle był zły. Przecież się starałam, a...
  - Przepraszam, Sky.
Co?
Zaskoczył mnie tak bardzo, że nie zastanowiłam się co robię. Podniosłam wzrok, by na niego spojrzeć. Uśmiechał się.
Pan Logan się uśmiechał. Przecież to się nie zdarzało.
Chciałam opuścić wzrok, ale chwycił mój podbródek, podnosząc moją głowę do góry.
  - Nie powiniem był na ciebie krzyczeć, to tylko głupi sok. Przepraszam.
  Przesunął palcem po moim policzku i miałam ochotę przymknąć oczy. Był taki delikatny.
  - Nie chciałem, abyś wyszła z domu, bo nie miałaś się w co ubrać. To nie chodziło o nic związanego z tobą, jedynie o to, abyś nie zmarzła.
  Czemu pan był taki miły? Przecież on taki nie był.
  - Spakuj się. Zabierz swoje rzeczy zarówno stąd, jak i z łazienki. Przenosisz się do mojej sypialni.
Zostawił mnie samą, wyszedł zostawiając drzwi otwarte, a ja miałam ochotę jęknąć z rozczarowania. Lubiłam mój pokój, to był jeden z nielicznych plusów przebywania w tym miejscu, a teraz został mi odbierany. Niby nie był zły, ale i tak karał. I to była gorsza kara, niż te, które dawał do tej pory.
Rozkazy należało wypełniać od razu. Nie miałam w co się spakować, więc użyłam jednej z sukienek jako przenośnego worka. W sumie nie posiadałam dużo, ostatnia sukienka, kilka par majtek i skarpetki. Zamknęłam drzwi mojego byłego pokoju z wielkim żalem.
W łazience korzystałam z o wiele większej ilości rzeczy. Pan pozwolił mi korzystać ze wszystkiego, więc korzystałam. Miałam do wyboru kilka żeli pod prysznic i codziennie wybierałam inny. Ale jakoś byłam pewna, że pan nie będzie zadowolony, jeśli przyniosę do jego sypialni wszystkie. Więc wybrałam tylko podstawowe rzeczy, licząc, że kiedyś pozwoli mi tu wrócić.
Wiedziałam, gdzie jest sypialnia pana. Chyba każdy to wiedział. Zawsze był niepokojąco blisko mnie, a teraz miał być jeszcze bliżej.
Zapukałam do drzwi i jakoś liczyłam, że zmieni zdanie. Pozwoli mi wrócić do siebie, a przynajmniej dalej będzie miał dobry humor.
Otworzył drzwi szarpnięciem i od razu przeklnął. Przecież nic nie zrobiłam. Czemu znowu był zły?
Ręką pokazał, abym weszła i pozwoliłam sobie się rozejrzeć.
Było o wiele mroczniej, niż w moim poprzednim pokoju. Ciemne tkaniny i ciemne drewno zupełnie mi się nie podobały, tego miałam ostatnio za dużo.
Pokój był ogromny, ale centralnym elementem było wielkie łóżko, które mnie przerażało. W sumie tak samo jak wszystko inne. W porównaniu do mojego pokoju tu było dużo wszystkiego i wyglądało na okropnie drogie. Aż czułam strach, przed dotknięciem czegokolwiek.
  Pan przeszedł przez pokój, otwierając drzwi jednej z szaf.
  - Ta będzie twoja. 
  Musiałam wziąć głęboki oddech, aby nabrać odwagi. Zamknęłam oczy i kiedy je otworzyłam pan był już w łazience.
To wiele ułatwiało. Mogłam rozpakować się w spokoju i ledwo zdążyłam to zrobić, kiedy pan Logan znowu znalazł się w pokoju.
  - Weź prysznic i do łóżka.
  Przynajmniej miałam jakieś zajęcie. Po raz kolejny otworzyłam szafę, żeby zabrać z niej kosmetyki, ręcznik i ubranie na przebranie.
  - Mam puste półki w łazience, zajmij sobie którąś. Czyste ręcznik są na najwyżej półce, możesz ich używać. Brudne wrzuć do kosza na pranie, tak samo jak ubrania, służba je wypierze.
  Lubiłam, gdy mówił. Przynamniej wtedy wiedziałam, jak mam się zachowywać. A dzięki temu pan był mniej zły.
Wchodząc do ogromnej łazienki, moją uwagę przyciągnęła wanna. Oddałabym dużo za możliwość kąpieli, ale niestety nie mogłam. Pan kazał mi wziąć prysznic.
Zwlekałam. Prysznic wzięłam szybko, ale poświęciłam więcej czasu niż zazwyczaj, aby się wytrzeć, umyć twarz i zęby.
Te momenty, które spędziłam z panem Loganem były najgorszymi momentami dnia. A teraz miałam mieszkać z nim w jednym pokoju. To nie mogło być nic dobrego.
Na szczęście nawet na mnie nie spojrzał. Leżał na łóżku, w samych bokserkach, całą uwagę poświęconą telefonowi, który trzymał w dłoni.
  - Kładź się.
  Więc wiedział, że wyszłam. A więc zrobiłam to za głośno. Zawsze krzywił się na każdy, najmniejszy dźwięk, który wydałam.
Na szczęście łóżko było duże, mogłam leżeć z dala od pana, nie bojąc się, że dotknę go w trakcie snu. Zdążyłam się jedynie pochylić, aby odsunąć kołdrę, kiedy pan krzyknął:
  - Co ty do cholery wyprawiasz?!
  Zabrałam dłonie z pościeli i na wszelki wypadek odsunęłam się o krok. Przecież kazał mi się położyć, ale wspomniał o łóżku? Nie mogłam sobie przypomnieć. Miałam spać na podłodze?
Usłyszłam, jak wstaje z łóżka i pochyliłam głowę mocniej. Nie lubiłam obrywać w twarz.
  - Sky...
Pan stanął tuż obok. Podniósł mój podbródek, zmuszając, aby na niego spojrzała. Zaskoczył mnie po raz kolejny, bo się uśmiechał.
  - Sky, czemu założyłaś tą sukienkę?
  - Jest wygodna- odpowiedź była bardzo łatwa.
  Znowu to zrobił. Przesunął palcem po moim policzku.
  - Jutro kupimy ci piżamę. Zupełnie nie przewidziałem, że możesz jej potrzebować.
  Odsunął się odemnie, ale nawet nie drgnęła. Nie wiedziałam czy mogę. Wyciągnął z szafki coś białego i znowu znalazł się obok. Gestem pokazał, abym podniosła ręce do góry. Zdjal ze mnie sukienkę jednym ruchem, a później tak samo szybko nałożył na mnie białą, o wiele za dużą koszulkę.
  - To musi ci dzisiaj wystarczyć. Kładź się.
  Nie zdążyłam tego zrobić. Usiadłam na łóżku, chcąc wsunąć nogi pod kołdrę, kiedy kucnął przede mną.
  - Co to jest?
Dotknął mojej nogi, przesuwając dłonią po czerwonych otarciach.
  - Ta biała sukienka nie jest zbyt wygodna- przyznałam cicho, tak, aby go nie zdenerwować.
  - Czemu mi nie powiedziałaś?
  Przecież nie spytał i sam kazał mi ją założyć. Nie było aż tak źle. Byłam przyzwyczajona do bólu, więc to, że materiał sukienki mnie drażnił nie było niczym wyjątkowym.
Jego palce przesunęły się wyżej, badając siniaki po swoich palcach, które zostawił podczas kolacji.
  - Idź spać.
  Wyszedł z sypialni, zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem.
Przecież zrobiłam wszystko, co chciał, spełniłam każdy rozkaz, a on ciągle się gniewał.
Colin wymagał przynajmniej tylko jednego i wiedziałam co mam robić. Tu było zupełnie inaczej. Każde moje zachowanie było oceniane negatywnie.
Przynamniej pan Logan zostawił zapalone światło. Dzięki niemu było mi o wiele łatwiej. Położyłam się z samego brzegu łóżka i nakryłam kołdrą, niestety miał tylko jedną, więc upewniłam się, że leżę pod samym jej skrawkiem.
Tu było zupełnie inaczej. Absolutnie cicho, czego nienawidziłam. W mojej starej sypialni był zegar, który hałasował, wymierzając każdą kolejną sekundę i to pomagało. A tu musiałam walczyć z ciszą i swoimi myślami.

Sky [+18] Zabawka cz.VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz