~27: Jemioła - atrybut patronki~

16 2 11
                                    

Jeśli był jakiś inny powód do nienawidzenia zimy niż sam chłód, jakim otaczała się ta pora roku, ten przeklęty śnieg i zamarznięte drogi, to zdecydowanie były nim święta. Nienawidził tego okresu, gdy we wszystkich sklepach zaczynały się pojawiać ozdoby bożonarodzeniowe, chociaż zostało jeszcze wiele dni do świąt. Nie rozumiał tego fenomenu. Tym bardziej, że wszyscy ekscytowali się tymi kilkoma dniami, jakby to było coś niezwykłego. Przecież to tylko głupie święta, które strasznie szybko miną i wszystko wróci zaraz do normy. Po co ten nadmierny entuzjazm? Jeśli miał być szczery, nie lubił tego, że wszyscy ekscytowali się, że już niedługo spotkają się z rodziną, żeby posiedzieć wspólnie przy stole i wymienić się prezentami. Przytłaczała go ta cała atmosfera, która towarzyszyła temu wszystkiemu.

Ale to nie tak, że po prostu był Grinchem i nie lubił Bożego Narodzenia z czystej złośliwości. Święta po prostu bardzo źle mu się kojarzyły, przypominały o bolesnej przeszłości, którą tak bardzo chciał pogrzebać głęboko pod ziemią i po prostu o niej zapomnieć. Niestety przez ponad miesiąc musiał znosić te wszystkie choinki, tony bombek i inne rzeczy kojarzące się ze świętami. Ludzie tłumnie przychodzący do sklepów, żeby znaleźć prezenty dla swoich bliskich, byli dla niego nieco irytujący. Ani trochę nie rozumiał tej całej radości i oczekiwania na święta. I po co to wszystko? Te wszystkie przygotowania ciągnące się tak naprawdę czasem od początku grudnia, nagłe przygotowywanie ton jedzenia, które częściowo zostanie wyrzucone, a na domiar złego – wspólna kolacja z rodziną i sztuczne uśmiechanie się do osób, których się nie lubi. Przecież to było bez sensu. Z rodziną można się spotkać tak naprawdę każdego dnia, można nawet zjeść razem obiad i spędzić miło czas, nie zapraszając całej rodziny, wliczając w to siostrę brata stryjecznego wujka babci od strony ciotki, której się nie zna... Można w zwykły dzień podarować komuś prezent i wcale nie czekać na jakąś specjalną okazję. Po co wydawać pieniądze na organizację tego wszystkiego, przygotowania i narażać się na nerwy, żeby tylko zjeść z kimś kolację i chwilę posiedzieć przy stole, udając, że wszyscy się kochają, wcale nie ma żadnych kłótni czy nieporozumień w rodzinie, a wszyscy mają takie same poglądy na każdy temat i przy stole będzie cudowna, rodzinna atmosfera tych pięknych świąt...

Fakt, że Larissa i Will nie obchodzili świat, nie był niczym niezwykłym, a wręcz był oczywistością całkowicie zrozumiałą. W żaden sposób nie absorbowali świątecznego klimatu i nie potrafili odczuwać radości z tego powodu. Nie wynikało to jednak z czystej niechęci do samych świąt jako takich, bo powody tego zachowania kryły się nieco głębiej, a mianowicie w przeszłości, o której nie chcieli wspominać. Wszystko to zostało spowodowane przez ich rodziców, a w szczególności matkę, która ewiendetnie żyła w nieco innych czasach niż reszta i swoim dzieciom wybrała kandydatów do małżeństwa, gdy ci byli jeszcze dość młodzi. Oczywiście były to osoby, których rodzice byli dość wysoko postawieni, szanowani i przede wszystkim – bogaci – żeby zapewnić Larissie i Willowi dobrą przyszłość. W każde święta rodzice ich przyszłych połówek i owi kandydaci byli ich gośćmi. Ona robiła wszystko, żeby ich ze sobą spiknąć. Młodzi wówczas Will i Rissa mieli wbijane do głowy pewne zachowania, podawano im schematy, według których mieli postępować i wpajano, że prawdziwe uczucia mają pozostać zawsze ukryte, a oni muszą robić to, co każe im matka, bo tylko ona jest w stanie zapewnić im dobre życie.

Po odcięciu się od rodziców, zaprzestali obchodzenia świąt. Więc jak je spędzali, zamiast spotykać się z rodziną, jeść wspólną kolację? Najzwyczajniej w świecie siedzieli oboje w jednym mieszkaniu i razem świetnie się bawili, grając w coś albo oglądając jakieś filmy czy seriale. Zero sztywnych zasad, schematów i udawania kogoś, kim się nie jest, brak chorej atmosfery świąt, a zamiast tego prawdziwa miłość pomiędzy bratem i siostrą, pozbawiona toksyczności. Teraz już nie musieli próbować przypodobać się kandydatom do małżeństwa, których wybrała im matka i rodzicom tych osób. Mogli żyć normalnie, chociaż to wszystko wciąż siedziało głęboko w ich głowach. Wspomnienie tamtych lat bolało.

⭒˚.⋆ Cień ⋆˚.⭒| BL |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz