~51: Czy da się z piekła wydostać?~

6 1 5
                                    

Ostrzegam, że ten rozdział nie jest przyjemny!

·:*¨༺ ✮ ༻¨*:·

- Martwisz się czymś? - zapytał Charles.

Od kilku minut leżeli w ciszy, a zbyt długie milczenie nie było dobrym znakiem, nawet u Willa. Chłopak już wcześniej wydawał się być trochę zestresowany, choć twierdził, że wszystko było dobrze. On jednak zdawał sobie sprawę, że prawda była nieco inna i cierpliwie czekał, aż ten uparciuch się przed nim otworzy, ale widocznie mu się nie spieszyło.

- Właściwie to tak - oznajmił. Nie podniósł na niego wzroku, wciąż leżał wtulony w bok policjanta i nic nie wskazywało na to, że zamierzał to zmienić. Było mu zbyt wygodnie, żeby się przesunąć. Poza tym, nie chciał na razie patrzeć mu w oczy. O wiele bardziej komfortowo było pozostać w tej pozycji i wpatrywać się w okno albo w ścianę.

Vasillas nie przestawał kręcić kosmyków jego włosów na swoich palcach. Nie dość, że już i tak mieli splątane ze sobą nogi, to jeszcze szukał dodatkowego "połączenia". Nie mógł jednak nic poradzić na to, że jego chłopak miał bardzo miękkie włosy, którymi on lubił się bawić. Uwielbiał wtulać się w nie i wąchać charakterystyczny zapach mięty lub cytrusów. To od dłuższego czasu kojarzył mu się tylko ze spokojem i szczęściem. Poza tym okazywanie czułości było ewidentnie jego językiem miłości.

- Chcesz o tym porozmawiać? - zapytał. Nie zamierzał zmuszać Willa do mówienia o jego zmartwieniach, bo wiedział, że chłopakowi nie przychodziło to lekko. Nawet swojej siostrze nie zawsze zwierzał się z problemów.

- A chcesz posłuchać?

Nie był do końca pewny, czy chciał już powiedzieć o wszystkim, odkryć przed nim tajemnice z przeszłości, która słusznie minęła już dobre kilka lat temu. Nie wiedział, czy to odpowiedni moment na to. Nie chciał psuć dobrego nastroju swojego partnera, ale na takie wyznania chyba nie było "dobrego momentu" i mógłby na takowy czekać wiecznie. Nie mógł też ukrywać przed nim tego wszystkiego w nieskończoność.
[Fragment, w którym każde zdanie zaczyna się na "nie" lol]

- Wiesz, że zawsze cię słucham - powiedział Charles. - Tak samo, jak ty słuchasz mnie. Możesz spokojnie mówić, o czym chcesz.

- Chcę ci opowiedzieć o swojej przeszłości.

- W sensie... - zawahał się na moment - o młodości?

Zdawał sobie sprawę, że łatwe to dla niego nie będzie. W końcu, Will na pewno miał dobre powody, dla których uciekł z domu wraz z siostrą, odciął się od rodziców i nie wspominał o zdarzeniach sprzed tej ucieczki ani nawet niedługo po niej. Dowiedział się już, że matka chłopaka nie była dobrą kobietą i nie traktowała go dobrze, wmawiała mu, że był bezużyteczny i nic nie potrafił. To właśnie przez nią zmagał się z traumami, miał koszmary i bardzo zaniżoną samoocenę.

- Tak. O młodości - zaczął wymieniać bez pośpiechu. - O ludziach, którzy nazywali siebie moimi rodzicami. O moim życiu w domu, który był nazywany rodzinnym.

- Jesteś gotowy o tym mówić? - zmartwił się Vasillas. Nie miałby mu za złe, gdyby on nie był w stanie opowiadać o minionych zdarzeniach albo gdyby zaczął o nich mówić po wielu miesiącach ich znajomości. Wiedział doskonale, że niektórymi rzeczami łatwiej było się po prostu nie dzielić.

- Nie wiem. Chcę, żebyś znał prawdę. Nie chcę tego ukrywać. Nie przed tobą.

- A swojej terapeutce mówiłeś o tym?

- Nie o wszystkim - przyznał. Sięgnął po dłoń policjanta, żeby dodać sobie trochę otuchy i pewności, że on był tu z nim, gotowy, aby go wysłuchać. - Wiem, że powinienem mówić jej o problemach i ich powodach, ale to obca baba. Nie potrafię jej zaufać.

⭒˚.⋆ Cień ⋆˚.⭒| BL |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz