~31: Gdy róże zapłoną~

12 2 9
                                    

Najlepszym rozwiązaniem z całej tej sytuacji było po prostu zniknięcie na jakiś czas. Przynajmniej na ten moment wydawało mu się to dobrym pomysłem, głównie z tego powodu, że na razie nie wpadł na nic lepszego. Dodatkowo miał zwyczajnie dość wszystkiego, tych problemów, które go otaczały i własnego życia. Sądził, że gdy na jakiś czas wyjedzie stąd, po prostu nagle zapadnie się pod ziemię, może Vasillas sobie go odpuści, zapomni i będzie żył z dala od problemów, których dostarczała mu znajomość z Willem. To chyba powinien być dla policjanta jasny sygnał, że Moore nie chce go w swoim życiu, więc powinien przestać go nachodzić. Zdawał sobie sprawę, że był przecież gliną i to wyjątkowo upartym, więc swoim zachowaniem może go tylko sprowokować do większych starań, poszukiwań. Wolałby, żeby tak nie było, ale również tę możliwość brał pod uwagę. Myślał nad wszystkim. Po kolei odrzucał każde kolejne rozwiązanie.

Początkowo chciał zamieszkać na jakiś czas w Bazie, mając nadzieję, że Vasillas nie zdobył żadnych informacji o tym miejscu albo przynajmniej nie przyjdzie mu do głowy szukać go tam. Powiadomił o tym Harper i Nathaniela podczas pracy, bo chciał, żeby ta dwójka dowiedziała się jak najszybciej o jego pomyśle. Zdziwili się i zaczęli zadawać mu pytania odnośnie powodów. Powiedział, że potrzebuje na trochę zniknąć, żeby ten glina o nim zapomniał i aby wszystko ucichło. Black kazał mu się nie przejmować Charlesem i ignorować go, jeśli tak bardzo nie chce mieć z nim nic wspólnego. Zapytał też Willa czy może ten policjant nie nachodzi go albo coś. Wolał mieć pewność, że wszystko jest pod kontrolą, a wiedział, że Moore był zbyt uparty, żeby poprosić o pomoc i zawsze wolał radzić sobie sam, więc lepiej było go zapytać. Chłopak zaprzeczył i dodał, że Vasillas może tak łatwo nie chcieć zrezygnować ze swoich głupich gierek, dlatego on postanowił na jakiś czas zamieszkać gdzieś indziej. Wtedy Nathaniel zaproponował mu, żeby na kilka dni przeprowadził się do niego, aby miał swojego szofera pod ręką. Zgodził się.

Już wiedzieli, że coś było nie tak. Moore niezaprzeczalnie potrzebował pomocy, choć nie chciał tego przyznać.

Niedługo potem Black znów poruszył tę kwestię, więc Will był zmuszony po raz kolejny rozmawiać o całej tej sprawie z przeprowadzką na jakiś czas. Nat kazał mu mówić o każdej chociaż trochę niepokojące sytuacji z Vasillasem, jaka będzie miała miejsce. Powiedział mu, że gdyby chłopak potrzebował jakiekolwiek pomocy z tym policjantem, ma bez wahania zwracać się do niego albo Harper. Nie sądził, że Will chętnie z tego skorzysta, więc miał zamiar go pilnować, gdyby jednak Charles naprawdę okazał się zbyt natrętny. Nie zamierzał zostawić brata Larissy samego z tym problemem.

Moore oczywiście powiedział, że na pewno go powiadomi, jeśli zajdzie taka potrzeba, chociaż tak naprawdę już podczas tych zapewnień doskonale wiedział, że nie zamierzał korzystać z tej opcji i wolał załatwić to sam, bez osób trzecich.

Black poprosił go również o to, żeby nie działał pochopnie i nawet nie próbował na własną rękę pozbyć się Vasillasa. Tego akurat Will nie planował, przynajmniej na razie.

Naprawdę starał się wyrzucił tego policjant z pamięci i spokojnie żyć dalej, ale nie do końca mu się udawało. Okazało się to o wiele trudniejsze niż sądził, więc chyba lubił go bardziej niż mu się wydawało. Nie dawał sobie już z tym wszystkim rady. Tak zwyczajnie, po ludzku miał już dość. Jak długo jeszcze musiał to znosić? Jego misja dobiegła już końca, a jemu pozostało tylko urwać z nim kontakt. Jak długo miał męczyć się z tym policjantem, który wciąż nachodził go, mając co do niego nie do końca jasne intencje? Miał mu naiwnie uwierzyć w jego zapewnienia i mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze? Chciałby mu zaufać, naprawdę, ale obawy chyba nigdy go nie opuszczą. Vasillas mógłby nawet tysiąc razy powtórzyć, że mu na nim zależy, a on i tak miałby wątpliwości. Nie był w stanie tak po prostu wyrzec się wszelkich podejrzeń. Szczególnie w jego sytuacji i po tym wszystkim, co się stało. Przecież to był absurd. Charles równie dobrze mógł chcieć go tylko wykorzystać do własnych celów, omamić słodkimi słówkami, zmanipulować. Mógł chcieć jedynie uśpić jego czujność, mówiąc, że tak naprawdę stał po ich stronie. Może chodziło mu tylko o zyskanie ich zaufania, żeby być "szczurem" pośród nich.

⭒˚.⋆ Cień ⋆˚.⭒| BL |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz