Powrót do pracy nie był wcale entuzjastycznym przeżyciem, mimo jego niechęci do bezczynności. Może gdyby nie było śniegu, lodu na drogach i temperatury obrazującej jego minusową chęć do wstania z łóżka, byłoby lepiej. Na samą myśl o wyjściu na zewnątrz miał ochotę zadzwonić do Nathaniela i powiedzieć, że jednak potrzebuje trochę więcej wolnego, żeby odpocząć. Przynajmniej do wiosny. To nie tak, że nienawidził swojej roboty i z chęcią by ją zmienił, gdyby tylko nadarzyła się okazja. Nie było niczego, co uwielbiał bardziej niż swój samochód, na który ciężko sobie zapracował i zbierał cierpliwie pieniądze. Zwykle jeździł swoim autem, wykonując pracę. Wyjątkiem było wożenie ważniejszych osób, z Szefem na czele tej listy. W takim wypadku Nathaniel użyczał mu jeden ze swoich wypasionych samochodów, bardziej niezniszczalnych. Gdy dostawał nowe cacko, był w stanie opuścić na jakiś czas swoje ukochane auto.
Największym problemem w jego sytuacji była jakże piękna pogoda za oknem, wciąż sypiący śnieg i fakt, że musiał opuścić Larissę. Gdzieś z tyłu głowy pojawiała się myśl, że nie powinien zostawiać jej całkiem samej. Rodziła się obawa, że znów coś się wydarzy. Pocieszał się jedynie zapewnieniem Szefa, że Rissa będzie obserwowana z ukrycia i chroniona. Gdyby miał świadomość, że dziewczyna zostanie sama i nawet nikt nie będzie jej pilnował, nigdy w życiu nie wyszedłby z mieszkania bez niej na cały dzień. Zbyt bardzo obawiał się o siostrę i zdecydowanie wolałby wziąć ją nawet ze sobą do pracy, byleby nie została całkiem sama.
Ile kosztowało go samo wstanie z łóżka... Na szczęście, dał radę to zrobić. Ostatnio już zaczynało mu brakować zajęcia i przecież nawet cieszył się z możliwości szybkiego powrotu do pracy, ale gdy już do tego doszło, nie było tak kolorowo. Skupiając się na czymkolwiek innym, robiąc cokolwiek, mógł wyciszyć swoje natrętne myśli i chociaż na chwilę zapomnieć o problemach, dlatego całkowita bezczynność go zabijała i po prostu nie potrafił zbyt długo odpoczywać. On musiał być w ruchu, robić coś. Nie zmieniało to jednak faktu, że ciężko mu było wstać z łóżka.
Podczas powolnej konsumpcji płatków z mlekiem, które były jego śniadaniem, towarzyszyły mu pewne uporczywe myśli. Wciąż zastanawiał się ile tak naprawdę wie Vasillas, jak daleko zaszedł ze swoim śledztwem i dlaczego wybrał akurat jego do terroryzowania. Do diabła, ich grupa liczyła sporą ilość osób, część z nich nawet jemu nie była zbytnio znana. Może i miał dość bliskie relacje z Nathanielem, ale wciąż przecież nie wiedział wszystkiego o nim i jego działalności. Fakt, był czasem nazywany jego prawą ręką, choć w rzeczywistości ten zaszczyt piastowała Harper. To ona była jego zastępcą, a Moore jedynie należał do jednych z bardziej zaufanych osób, nic więcej. On nawet nie uczestniczył we wszystkich akcjach, jego głównym zadaniem było dostarczanie kogoś lub czegoś w odpowiednie miejsce i ochrona przewożonej osoby czy rzeczy. Nie był typem żołnierza, który uczestniczy w ich akcjach i stoi w pierwszym szeregu podczas starć. Prawda była taka, że on nie był nawet za bardzo znany w półświatku, a przynajmniej o wiele mniej niż sama Harper czy Kapturek. Kojarzyli go głównie jako 'goryla', który prawie zawsze jest przy Nathanielu. Zwykle nawet nie znano jego tożsamości, jedynie kojarzono z twarzy, chociaż w większości nawet nie widzieli jego oczu, bo często miał założone okulary z czarnymi szkłami i dodatkowo używał soczewek, żeby ukryć swoją heterochromię.
Pytanie brzmiało: jak Vasillas do niego dotarł? Po prostu obrał sobie za cel osobę, która zwykle figurowała na zdjęciach z mediów obok Blacka? To miało jakiś sens. Przynajmniej w pewnym stopniu. Jaką mógł mieć pewności, że Will cokolwiek wie na interesujący go temat? A może wcale nie był niczego pewny, tylko celował na ślepo? Albo to podstęp, żeby ich zmylić. Może mieli jakiś bardziej skomplikowany plan, który wcielali w życie powoli, a Moore jedynie był półśrodkiem, tylko przystankiem do prawdziwego celu? Prawie na pewno ten pies próbował zniszczyć Nathaniela, wykorzystując jego do tego, ale dlaczego właśnie Willa? Nie dawało mu to spokoju. Przecież mógł znaleźć sobie kogoś innego, kto był bliżej z Blackiem i wtedy prawdopodobnie miałby łatwiejszą drogę. Co on mu da? Niewiele. Nawet jeśli jakoś udałoby mu się go zmusić do mówienia, on nie posiadał cennych informacji. Nie wymieni przecież wszystkich zamieszanych w to ludzi, kryjówek ani nawet żadnych planów. Jeśli naprawdę Vasillas chciał tylko tego, wybrał zdecydowanie niewłaściwą osobę.
CZYTASZ
⭒˚.⋆ Cień ⋆˚.⭒| BL |
ActionPozorna stabilność zaczyna się powoli rozpadać. Will musi poradzić sobie nie tylko z nieprzyjemnymi zdarzeniami, które mają miejsce z jego udziałem, ale także nawiedzają go wciąż demony przeszłości. Wszystko staje się coraz bardziej nieznośne, a jak...