Próbował przecisnąć się przez tłum ludzi, będący już o tej godzinie w głównej mierze bezmózgą masą, która nie do końca miała kontakt z rzeczywistością z powodu procentów krążących we krwi. On chyba był tu jedyną osobą, która wcale nie bawiła się dobrze i marzyła jedynie o wyjściu. Gdy Vasillas oznajmił mu chwilę temu, że idą się z kimś spotkać, miał szczerą nadzieję, że opuszczą ten budynek. Tak naprawdę nie wiedział dokąd zmierzali, on jedynie szedł za policjantem, próbując bezproblemowo przejść, co było bardzo trudne. Nie chciał się przepychać z ludźmi, a raczej nie mógł tego robić ze względu na swoje ramię, więc chodził pomiędzy nim, starając się wybrać drogę najłatwiejsza dla siebie.
Charles już zdążył go zgubić w tym tłumie i po prostu zniknął mu z oczu. Świetnie.
Starał się ominąć kolejną osobę, która wykonywała bliżej nieokreślone ruchy swoim ciałem. Młoda dziewczyna chyba pomyliła go z kimś albo wszystko było jej jedno przed kim się właśnie wiła i kogo dotykała. Kiedy jedna z jej dłoni wylądowała na jego klatce piersiowej, a ona sama uśmiechnęła się do niego, on starał się za wszelką cenę od niej odsunąć. Niechęć, która aktualnie malowała się na jego twarzy wyrażała więcej niż jakiekolwiek słowa.
Poczuł, że ktoś łapie go za prawą dłoń, więc od razu spojrzał w bok. Na szczęście nie była to kolejna całkowicie randomowa i natrętna osoba (chociaż, to drugie może i tak...). Ulżyło mu trochę, gdy zobaczył Vasillasa. Glina pojawił się obok niego z nikąd niczym jakiś rycerz na białym koniu, który przybył tutaj, żeby uratować obiekt swoich westchnień przed potworem. Od razu zmierzył nieprzychylnym wzrokiem tę dziewczynę, która nie do końca zdając sobie sprawę z całej sytuacji, uśmiechnęła się, ale na widok irytacji bruneta, wzruszyła ramionami i odwróciła się, żeby kontynuować swoje pląsy. Chyba stwierdziła, że ci dwaj są razem i nawet nie ma sensu startować do któregoś z nich. Charles nie skomentował tego i jedynie pociągnął za sobą Willa, wciąż trzymając go za dłoń. Idąc jako pierwszy, torował im drogę, więc Moore nie stawiał oporu, skoro załatwiano mu wyjście stąd. Zaczęło mu to bardziej przeszkadzać, gdy już wyszli z tłumu, a Vasillas raczej wciąż nie myślał o puszczeniu jego ręki. Zrobił to dopiero po wyjściu z sali głównej i wprowadzeniu go na właściwie posty korytarz. Mimo to nadal szedł przed siebie i nie zwracał uwagi na podążającego za nim Willa.
– Dokąd idziemy? – zapytał w końcu, gdy przezwyciężyła w nim ciekawość.
Glina zatrzymał się, wzdychając, a następnie odwrócił się do niego. Stanęli przy ścianie, przodem do siebie, żeby porozmawiać. Charles odczekał aż kobieta, która właśnie wyszła zza drzwi, które znajdowały się dalej, przyjdzie obok nich i zniknie w sali.
– Idziemy spotkać się z moją informatorką – zaczął mu wyjaśniać. – Niedługo tu przyjdzie i spotkamy się na tyłach.
– Kim ona jest?
– Pracuje tutaj, więcej nie musisz wiedzieć. Czemu – spojrzał na korytarz za Willem – tak bardzo cię to interesuje?
W odpowiedzi wzruszył ramionami. Chciał powiedzieć, że po prostu woli wiedzieć dokąd właśnie idzie i z kim się spotka, ale policjant go wyprzedził.
– Nic nie mów – powiedział mu, błądząc wzrokiem między swoim rozmówcą, a kimś, kto właśnie zmierzał w ich kierunku. Will chciał się odwrócić, ale glina położył dłoń na jego karku i zbliżył się do niego, żeby go powstrzymać. – Nie odsuwaj się i udawaj...
Początkowo nie rozumiał o czym on właśnie do niego chrzanił, ale częściowo zrozumiał jego durne polecenia, gdy policjant zmniejszył odległość między nimi, a on poczuł jego mokre usta na swoich wargach. Na policzku pojawiła się też dłoń Vasillasa, a kciuk delikatnie gładził skórę. Będąc szczerym, Moore nie spodziewał się czegoś takiego, ale skoro ten pies zdecydował się na to, musiał mieć powód. Przynajmniej taką miał teraz nadzieję, bo jeśli zrobił to tak po prostu, właśnie podpisał na siebie wyrok śmierci z natychmiastowym wykonaniem.
CZYTASZ
⭒˚.⋆ Cień ⋆˚.⭒| BL |
AksiyonPozorna stabilność zaczyna się powoli rozpadać. Will musi poradzić sobie nie tylko z nieprzyjemnymi zdarzeniami, które mają miejsce z jego udziałem, ale także nawiedzają go wciąż demony przeszłości. Wszystko staje się coraz bardziej nieznośne, a jak...