~45: Poszukując szczęścia ♥︎ ~

7 1 12
                                    

Aktualnie chyba (a raczej na pewno) miał zbyt duże pokłady energii, a przez to nie był w stanie dłużej spać. Wiedział doskonale, że była dziś sobota, więc mógł pozwolić sobie na odpoczynek i leniwe spędzanie czasu w łóżku razem z Willem, ale jemu nie chciało się leżeć dłużej. To było zbyt nudne, a on potrzebował trochę ruchu.

Początkowo starał się zostać z nim. Przytulił go, chowając jego głowę w zagłębieniu własnej szyi i przez jakiś czas leżał, zastanawiając się, co będą dziś robić. Nie do końca jednak mógł się skupić na układaniu w głowie planu, więc zaczął obserwować pogrążonego we śnie Willa. Miał ochotę go obudzić, aby móc z nim porozmawiać i trochę się pomigdalić, ale nie był aż tak okrutny, żeby to zrobić. Wiedział doskonale, że chłopak miał problemy ze snem, więc lepiej było pozwolić mu pospać dłużej. Dodatkowo przecież Moore wczoraj przed snem wziął leki, które przepisał mu lekarz, a więc nie było nic dziwnego w tym, że teraz lepiej mu się spało. Dlatego też Vasillas nie był w stanie wyrwać z więzów snu tego uroczego uparciucha, którego dane mu było nazywać swoim chłopakiem. Za to mógł go obserwować, podziwiając jego spokojną twarz, ucząc się każdego szczegółu. Mimo że on zwykle żałował mu widoków, jego ciało nie było mu takie całkiem nieznane, trochę już przecież miał okazję zobaczyć.

Teraz przesuwał delikatnie opuszkiem palca po jego ramieniu w poszukiwaniu pieprzyków. Trzeba przyznać, że jego prawa ręka była w nie bardzo zasobna. Nawet na wierzchu dłoni znalazł się jeden, niewielki. Również na szyi doszukał się kilku. Już innym razem zauważył, że dwa z nich były ciemniejsze i znajdowały się zaraz obok siebie po lewej stronie szyi chłopaka. Dziś doszukał się kilku jaśniejszych z prawej strony.

Kompletnie nie miał mu za złe, że mógł podziwiać tylko niewielki obszar jego ciała. Zdecydowanie większą przyjemność będzie miał z powolnego i bardziej dokładnego odkrywania wszystkich jego pieprzyków, blizn i innych tajemnic, jakie chłopak skrywał pod ubraniami. Nawet jeśli nieprędko dostanie pozwolenie, aby zobaczyć więcej, to nic. Tu chodziło też o to, żeby Will czuł się komfortowo. Nie zamierzał przecież zrobić nic wbrew jego woli.

Gdy już znudziło mu się leżenie, podreptał do łazienki. Przedtem jednak delikatnie ucałował śpiącego chłopaka w policzek. Nie mógł go tak po prostu zostawić samego bez żadnego pożegnania!

Po załatwieniu niezbędnych spraw w łazience, udał się do kuchni, żeby poszperać w lodowce i poznać jej zawartość. Doszedł do wniosku, że miał w niej wszystkie potrzebne składniki do zrobienia omletu na słodko. Moore ewidentnie był fanem wszelkiego rodzaju słodkości, więc uznał to za dobry wybór. Z samego rana będzie miał niespodziankę od swojego chłopaka, który zamierzał mu przygotować śniadanie do łóżka!

Podczas wyjmowania wszelkich składników niezbędnych mu do przygotowania planowanego dania, usłyszał dzwonek do drzwi. Westchnął, nieco podirytowany, że przerywano mu pracę.

Kto mógłby w sobotę dobijać się do drzwi jego partnera? Tym bardziej o tej porze. Było zaledwie kilkanaście minut po ósmej rano.

Niechętny, aby przerywać próbę przygotowania miłego śniadanka dla swojego ukochanego śpiocha, wyszedł na korytarz. Nie sprawdził na początku, kto był na zewnątrz za pomocą wizjera, tylko od razu uchylił drzwi. To był błąd. Gdyby to zrobił, mógłby mentalnie się przygotować na spotkanie z Marthą. Zdecydowanie był odrobinkę za bardzo zirytowany, że ktoś zakłócał ich spokój i nie myślał do końca racjonalnie.

Ona również wyglądała na zaskoczoną, że widzi go o tej porze zamiast Willa i to jeszcze ubranego w krótkie spodenki i koszulkę, które pełniły rolę piżamy, a do tego należały do jego chłopaka. Wszystko było dopełniane przez jego bose stopy, gdyż nie chciało mu się grzebać w szafkach podrążonego we śnie chłopaka i szukać skarpet. Na szczęście stał na chodniku, więc nie było mu zimno.

⭒˚.⋆ Cień ⋆˚.⭒| BL |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz