~37: Prawie idealny plan patronki~

12 2 18
                                    

– Mógłbyś potem pojechać ze mną do Rissy?

Przez dość krótki moment miał nieodparte wrażenie, że Will tak naprawdę tego nie powiedział, a jedynie jego umysł teraz z nadmiaru szczęścia zaczął wymyślać takie rzeczy. Nie rozumiał dlaczego jego chłopak miałby zapytać o coś takiego. Z jakiego powodu potrzebował, aby pojechać tam z nim? Czyżby chciał powiedzieć jej o ich związku? Może właśnie to zamierzał, a to by znaczyło, że musiał myśleć o tej relacji poważnie, skoro planował powiadomić o tym kogoś z rodziny...

Zdał sobie sprawę, że chłopak rzeczywiście o to poprosił, gdy zobaczył jego wyczekujące spojrzenie wpatrzone wprost w niego. Wszystkie jego wątpliwości nagle zniknęły. Zawiesił na Willu swój zaskoczony wzrok i rozchylił odrobinę wargi, chcąc coś powiedzieć, ale zarazem nie mogąc wydobyć z siebie żadnego dźwięku.

– Ja... – próbował wypowiedzieć jakiekolwiek zdanie. Troszeczkę się zestresował tym, że może Moore naprawdę planował powiedzieć swojej siostrze o ich relacji. Jeśli ona się dowie, będzie musiał spróbować jakoś zdobyć jej przychylność. – Ja...

– W porządku – stwierdził Will, wzruszając ramionami. Nie zamierzał go namawiać do niczego. – Pojadę sam.

Vasillas na te słowa otrząsnął się z szoku, żeby natychmiast się usprawiedliwić:

– Chciałem się zgodzić. Po prostu mnie zaskoczyłeś i nie wiedziałem co powiedzieć. Um... Dlaczego chcesz, żebym był z tobą?

– Chcę jej powiedzieć o nas – oznajmił z lekkim uśmieszkiem. Oparł brodę na dłoni prawej ręki i obserwował uważnie reakcję policjanta. Widział zaskoczenie wymalowane na jego twarzy. Sam nie spodziewał się, że postanowi powiadomić ją o tym tak szybko, ale wiedział, że ona i tak zauważy, więc lepiej było samemu jej powiedzieć. – I tak mam się z nią spotkać i porozmawiać. Wolę powiedzieć jej sam niż czekać aż swoimi sposobami wyciągnie ze mnie prawdę.

– Jasne. No okej. Pojadę z tobą. Tylko czy ona wie o działalności Blacka i wszystkich tych sprawach?

– Nie, więc nic o tym nie wspominaj. Niech nie myśli, że jej brat – zamilkł na chwilę i opuścił głowę – jest przestępcą.

– Nie jesteś przestępcą. – Objął dłoń Willa swoimi i zaczął pocierać jej wierzch kciukiem. – Nie mów tak i nie myśl o tym. Ona jest cudowną kobietą i na pewno zaakceptowałaby twoją mroczniejszą stronę. Nie powiem przy niej nic na ten temat, a jedynie oznajmimy jej, że aktualnie jesteś moich chłopakiem i ma mieć na ciebie oko, gdy mnie nie będzie w pobliżu, żeby ktoś przypadkiem nie zaczął cię podrywać – powiedział, próbując rozluźnić atmosferę.

Moore prychnął, a po chwili podniósł na niego wzrok. Był mu wdzięczny za te jego teksty, które z taką łatwością poprawiały mu humor. Nawet, jeśli on robił to całkiem nieświadomie.

– Zjemy, ja się przebiorę i pojedziemy, okej? – zaproponował Vasillas.

Zgodził się.

W głowie w tym momencie miał pewne nieprzyjemne myśli, które za wszelką cenę próbował zagłuszyć. Musiał tłumić te demony na dnie i nie pozwalać im dojść do głosu – jak zawsze. Jednak czasem one jakoś się wydostawały ze swojego więzienia i powodowały natłok pesymistycznych wizji.

Zaczął się zastanawiać jak długo potrwa ten spokój i szczęście, które pojawiły się wczoraj i jakimś cudem pozwoliły im na wyznanie sobie uczuć. Jak długo Charles będzie taki cudowny i wyrozumiały dla niego? Na początku związku zawsze tak było – pokazujesz się drugiej osobie w najlepszym wydaniu, a potem bywa różnie. Obawiał się, że tak właśnie będzie. Nie uważał Vasillasa za kogoś, kto może okazać się toksyczny, ale wciąż pozostawała niepewność. Gdzieś z tyłu głowy przedzierały się słowa, które wmawiali mu rodzice. Pojawiał się głęboko skrywany, ale na stałe zakorzeniony w nim lęk.

⭒˚.⋆ Cień ⋆˚.⭒| BL |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz