~25: Dla brata wszystko - nawet krypta!~

13 2 13
                                    

Cofnijmy się na krótką chwilę w czasie, aby poznać tajniki pewnego zdarzenia, dowiedzieć się jak wszystko potoczyło się wtedy i odkryć rozmowę, która miała miejsce w tamtej chwili.

Rzecz działa się nie tak wcale dawno, bo tylko kilkanaście dni wcześniej. Tłem wydarzeń było spotkanie Larissy ze znajomymi i wspólna kolacja, poprzedzone ich próbami na deskach teatru. Miło spędzała ten dzień, ale jeszcze wtedy nie wiedziała, że spotka ją wkrótce niemiłe wydarzenie.

Zaczęło się od tego, że padła jej bateria w telefonie, ale dowiedziała się o tym, gdy już odeszła od swoich przyjaciół i szła chodnikiem, kierując się w stronę swojego mieszkania. Początkowo próbowała jeszcze włączyć urządzenie, mając nadzieję, że jednak nie jest rozładowane, ale prawda okazała się być dość pesymistyczna. Wiedziała, że jej brat pewnie martwi się i być może właśnie próbuje się do niej dodzwonić, więc przyspieszyła kroku. Musiała wrócić możliwie jak najszybciej, zanim Will zacznie panikować i postanowi zacząć poszukiwania.

Miała sobie za złe, że wcześniej nie sprawdziła telefonu, nie zauważyła małej ilości baterii, bo za bardzo skupiła się na spotkaniu. Teraz jej brat pewnie martwi się i podejrzewał już najgorsze. Doskonale go znała i wiedziała, że jego głowa jest zawsze pełna negatywnych scenariuszy, z którymi on nie potrafi walczyć.

Wpadła na niezbyt dobry pomysł. Miała świadomość, że pójście skrótami może być odrobinę ryzykowne, bo tam zwykle kręcili się pijani ludzie i ta plaga nie znikała nigdy, nawet w środku zimy można było spotkać chociaż jednego takiego. Nie chciała pakować się w kłopoty, ale musiała jak najszybciej dostać się do mieszkania, bo każda kolejna minuta jej nieobecności pewnie doprowadzała Willa do szału. Oczyma wyobraźni już widziała jak chłopak nerwowo chodzi w kółko po salonie, próbując się z nią skontaktować i przeklinając siebie, że zostawił ją bez opieki.

Nie wiedziała co jej strzeliło do głowy, żeby wpaść na taki pomysł, ale chęć nie wywoływania u brata niepotrzebnego niepokoju okazała się silniejsza niż strach. W końcu była siostrą Williama Moore'a! Była silną kobietą, która nie przestraszy się byle czego. Nie po to przeszli przez piekło, żeby teraz dogotać na myśl przed zwykłą burzą. Cała ich przeszłość, słusznie minione czasu i przykre doświadczenia sprawiły, że teraz byli nieco odporniejsi na niedogodności i kłody pod nogami. Jedyny plus tego wszystkiego, co im się przytrafiło...

Gdy skręcała w uliczkę nieco ciemniejszą niż inne, w głowie jak modlitwę powtarzała słowa ''Będzie dobrze! Dasz radę!''. I rzeczywiście tak było. Nie spotkała nikogo podejrzanego, a nawet nie zauważyła żadnej istoty żywej w tym miejscu. Może miała szczęście? Prawdopodobnie tak, ale wkrótce zapasy tej magicznej siły, która wiodła jej los po odpowiednich ścieżkach i trzymała ją z dala od problemów, miały się skończyć. Nic nie trwa przecież wiecznie.

Okazało się, że przejście uliczkami było niczym w porównaniu ze przespacerowaniem się chodnikiem przy osiedlach. Tam dopiero napotkała osobę, która podeszła do niej i nachalnie zaczęła prawić jej komplementy, chcąc wyłudzić pieniądze na kolejną porcję alkoholu. Próbowała go zbyć milczeniem, starając się niewzruszenie iść dalej w swoją stronę, ale facet uczepił się jej jak rzep. Cuchnęło od niego, a ona skrzywił się, gdy to poczuła.

Czuła jak jej serce bije w tempie o wiele szybszym niż normalnie. Mimo niskiej temperatury, jej zaczynało się robić duszno. W głowie słyszała jedynie dudnienie spowodowane wysokim tętnem. Strach zaczynał ją paraliżować i na chwilę zatrzymał ją w miejscu. W tym momencie negatywne myślenie udzieliło się również jej i mogłaby konkurować z pesymizmem brata. Obawiała się, że ten facet ją skrzywdzi i myślała tylko o najgorszym. Przecież pod względem siły fizycznej nie miała z nim żadnych, nawet najmniejszych szans. Co mogłaby mu niby zrobić? Bała się, że on się od niej nie odczepi, że stanie się bardziej nachalny...

⭒˚.⋆ Cień ⋆˚.⭒| BL |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz