Przekonał się, że przynajmniej w jednej kwestii Vasillas nie kłamał – miejsce, do którego go zabrał, znajdowało się kilkanaście minut od miasta i była to niewielka wieś. Na jednym końcu domostwa zaczynały się już pojawiać pośród drzew kończącego się lasu, na drugim końcu znajdowała się pusta przestrzeń z samymi polami, a jakiś kilometr dalej zaczynała się kolejna wieś. Obiekt ich obserwacji miał swoją lokalizację jeszcze w lesie, a najbliższy dom znajdował się kilkanaście metrów od niego. Budynek przez nich obserwowany nie był wyróżniający się. Ot, zwykły dom na wsi, jednopiętrowy i szary jakich w pobliżu było wiele.
– To na pewno tu? – zapytał Will. Wciąż nie wierzył w jego dobre intencje.
– Tak.
Vasillas zaparkował samochód po drugiej stronie ulicy, ukrywając go chociaż trochę między drzewami. Nie chciał stać na widoku, bo to mogłoby ich zdradzić. Raczej nie sądził, żeby budynek był zabezpieczony jakoś wybitnie albo przynajmniej posiadał kamery. Dlatego też wjechał na polną ścieżkę i w pewnym momencie zjechał z niej, na pewno rozjeżdżając przy tym mniejsze roślinki.
Nie żeby coś, Will nie był fanem roślin ani wielkim ich obrońcą. Sądząc po tym, że u niego w mieszkaniu jedynymi roślinami jakie mogły przetrwać były kaktusy, które nie potrzebowały pielęgnacji ani nawet dużej ilości wody, można śmiało stwierdził, że z roślinami mu było nie po drodze. Zwrócił uwagę na to, że prawdopodobnie rozjechali jakieś krzewy czy małe drzewka tylko dlatego, że to Vasillas kierował. Nie było nic ciekawszego i sprawiającego większą radość niż wytykanie błędów swojego wroga.
Miał dodatkowo pewne wątpliwości co do całej tej sprawy. Być może to tylko jego umysł źle mu podpowiadał, ale warto było zachować ostrożność. Chociażby z powodu samego faktu kto mu towarzyszył. Chyba mniej stresujące byłoby realne spotkanie z tymi porywaczami i próba odbicia uprowadzonego dziecka niż spędzenie nocy w jednym samochodzie z Vasillasem, który przecież mógł to wszystko dokładnie zaplanować tylko po to, żeby zastawić pułapkę na niego albo, co gorsza, na Nathaniela. W tych podejrzeniach nie chodziło mu o to, że glina pomagał w porwaniu czy coś w tym stylu, a jedynie Will miał wątpliwości czy ten na pewno wpadł na jakiś trop czy to było tylko kłamstwo, żeby odciągnąć go jak najdalej od Szefa i reszty.
Biorąc to tak na zdrowy rozsądek – jakim cudem sam jeden Vasillas zdołał wpaść na jakąkolwiek wskazówkę? Podczas gdy cała grupa osób nie mogła niczego znaleźć, a kierowała się jedynie jakimiś podejrzeniami, które do niczego jak na razie ich nie doprowadziły. Coś tu było nie tak albo najzwyczajniej w świecie sprawdziło się, że głupi zawsze miał szczęście. Ewentualnie ten pies naprawdę był zamieszany w porwanie. Albo... ktoś sabotażował wszystko od środka, żeby tamci nie mogli niczego znaleźć. Pytanie tylko: kto? Vasillas? Tylko dlaczego? Typ raczej nie miał problemów we wspięciu się na wyższe stanowisko ze względu na swoich rodziców, którzy z łatwością mogliby go obsadzić na stanowisku prezydenta tego miasta albo nawet wyżej, gdyby się postarali. No właśnie. Idąc tym tropem – może chciał się pozbyć poprzednika?
Im dalej w takie myśli brnął, tym bardziej niekomfortowo się czuł w jego towarzystwie. Typ mógł go przecież bez problemu zabić w tym lesie, a potem zwalić winę na kogoś innego. Mógł go tu zakopać, żeby zżarły go robaki! Przerażała go ta wizja. Już chyba wolał siedzieć w samochodzie razem z tym psem niż mieć spotkanie z robactwem...
Spojrzał w stronę policjanta, który przez lornetkę obserwował dom, w którym rzekomo miał być Boyle albo nawet i porwana. Pierwsze co mu przyszło na myśl, to że Vasillas nie był jakoś wybitnie wyposażony na tę misję. Coraz bardziej podejrzewał, że to wszystko tylko kłamstwo.
Było już po północy, a oni wciąż siedzieli w samochodzie, znajdującym się nadal w tym samym miejscu. Silnik był wyłączony, wszelkie światła również, żeby nie zdradzać ich lokalizacji. W środku było już chłodno ze względu na ujemną wartość temperatury na zewnątrz, ale o dziwo glina posiadał z tyłu grzejnik przenośny, dzięki któremu dało się wytrzymać. Przynajmniej nie było opcji, że zamarzną tutaj obaj. Ponadto Vasillas był na tyle mądry, żeby zabrać ze sobą rękawiczki, dzięki czemu dłonie mu nie marzły i mógł spokojnie siedzieć z tą swoją lornetką i obserwować dom. W gorszym położeniu znajdował się Will, który siedział opatulony jedynie kurtką i z kapturem założonym na głowę.
![](https://img.wattpad.com/cover/354308503-288-k932996.jpg)
CZYTASZ
⭒˚.⋆ Cień ⋆˚.⭒| BL |
ActionPozorna stabilność zaczyna się powoli rozpadać. Will musi poradzić sobie nie tylko z nieprzyjemnymi zdarzeniami, które mają miejsce z jego udziałem, ale także nawiedzają go wciąż demony przeszłości. Wszystko staje się coraz bardziej nieznośne, a jak...