~34: Raz kozie śmierć~

11 2 18
                                    

Will był tym, który obudził się jako pierwszy. Przez pierwsze minuty jedynie leżał, nie zwracając uwagi na nic, a wszystkie jego myśli krążyły wokół policjanta, który spał spokojnie obok niego. To wszystko wydawało się być tylko pięknym snem, który niestety powoli zmierzał ku końcowi. Tego najbardziej się obawiał w tym momencie. Tak bardzo nie chciał go stracić, rezygnować z bycia w pobliżu Charlesa ani skreślać ich relacji, ale zdawało mu się, że dla nich nie ma wspólnej przyszłości. Nie zmieniało to jednak faktu, że przeklęcie mu na nim zależało (choć nie zamierzał tego przyznać na głos). Gdyby ktokolwiek skrzywdził Vasillasa w jakiś sposób, on nie wybaczyłby sobie tego, nie mógłby żyć ze świadomością, że to w pewnym sensie przez niego policjant podpadł Nathanielowi. Gdyby tylko glina nie poczuł do niego czegoś więcej, Black zapomniałby niedługo o Charlesie, bo nie widziałby w nim żadnego zagrożenia. Bez wątpienia Will był tu problemem i ściągał niebezpieczeństwo na niego, ale to wciąż nie był koniec problemów...

Wspomnienia z poprzedniego dnia nadal dawały o sobie znać. Serce zaczynało mu bić o wiele szybciej, gdy przypominał sobie widok Charlesa klęczącego przed nim i proszącego, aby go zabił, ratując w ten sposób siebie. Ten obraz wyrył się w jego pamięci i pewnie pozostanie tam na długo. Tak bardzo przerażała go wizja, że policjantowi może stać się krzywda, że reagował paniką na to jedno wspomnienie.

Zdawał sobie sprawę z konsekwencji swojej decyzji. Wiedział, że wybierając Vasillasa, zarazem zdecydował się na odejście, a więc banicję. Stał się zdrajcą w grupie Nathaniela, a z tego powodu pewnie będzie ścigany przez jego ludzi, którzy nie będą w stanie pozwolić komuś takiemu żyć w spokoju. Harper mogła mówić, że Szef pozwolił im obu żyć, ale przecież to było nieprawdopodobne. Cokolwiek planował Black, raczej nie było to korzystne dla nich. Jeden z nich był policjantem o nie do końca jasnych wobec Nathaniela intencjach, a drugi – osobą, która życie tego policjanta ceniła bardziej niż cokolwiek inne i nie okazała się całkowicie oddana Szefowi. Niby twierdzili, że to była próba sprawdzenia czy zależy mu na Charlesie, ale on w to nie wierzył.

Dodatkowo pewnie ludzie z Rivery mogli ich znaleźć, dowiedzieć się czegoś, więc nie można wykluczyć, że oni również za jakiś czas upomną się o ich głowy.

Narażał jedynie Charlesa... i to bolało najbardziej.

Miał ochotę obudzić go w tym momencie, pomóc mu spakować najpotrzebniejsze rzeczy, a potem gdzieś go ukryć wraz z Larissą na jakiś czas. Zdobyłby dla nich fałszywe dokumenty i zrobiłby wszystko, żeby jego siostra i Charles znaleźli się daleko stąd. Chciał ratować ich za wszelką cenę, jednak wiedział, że on by się na to nie zgodził. Wczoraj przekonał się, że Vasillas nie zostawi go, gdy istniało ryzyko, że coś mu groziło.

Czując, że to dopiero początek problemów i najgorsze było dopiero przed nimi, zbliżył się do niego. Jeśli to miałby być jedyny taki poranek, gdzie obudził się przy nim, jeśli to miało być ich ostatnie spotkanie albo ostatni raz kiedy Will w ogóle otworzył oczy, chciał zapamiętać tę chwilę. Delikatnie odgarnął czarne kosmyki, które zasłaniały twarz policjanta i uśmiechnął się. Gdyby tylko mógł zatrzymać czas, zdecydowanie zrobiłby to teraz i patrzyłby na niego godzinami. O wiele łatwiej było to robić, gdy tamten wciąż był pogrążany w błogim śnie i nie widział tego. Mógł bezwstydnie przyglądać się mu, błądzić kciukiem po jego policzku i ustach, jednak nie odważył się go pocałować. Nie chciał wykorzystywać sytuacji i robić tego, gdy Charles nie był tego świadomy. Wolałby, żeby jego pocałunek był odwzajemniony, ale zarazem nie był pewny czy dałby radę to zrobić, gdyby Vasillas już się obudził.

Minuty mijały powoli, a on leżał z czołem opartym o to należące do Charlesa i trzymał jego dłoń. Myślami błądzi wokół Nathaniela, próbował zgadnąć co takiego on mógł planować i starał się znaleźć rozwiązanie z każdej możliwej sytuacji.

⭒˚.⋆ Cień ⋆˚.⭒| BL |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz