Rozdział 61.1

98 24 5
                                    

Gigantyczne Jiao





- Zaraz, jak to możliwe, że jest tu smok? Kim jesteś? Jesteś właścicielką Dongzhe Bank... Dlaczego tu jesteś? - Mówił Chen Xing.

- Racja! Jestem szefem Dongzhe Bank... - Uświadomiła sobie Wen Zhe. - Nie, ach! Ten smok, Fujun, Fujun!

- Jaki Fujun? - Zapytał Feng Qianjun. - Nie krzycz, ach!

Wen Zhe podeszła do lazurowego jiao i stojąc twarzą do niego, mruknęła:

- Przypomniałam sobie... Shi Hai-daren poprosił mnie, abym prowadziła to miejsce, użyła Dzwonu Luohun do zebrania ziemskich hun, oczyściła zwłoki Fujuna, poczekała, aż Fu Jian przekroczy rzekę Jangcy, a następnie uwolniła Fujuna i zabiła Imperatora, współpracując z nim. Nie tak dawno nagle przyszła grupa egzorcystów... Egzorcyści! To wy!

- Dobrze! Jestem egzorcystą! - Zawołał oszołomiony Chen Xing. - Feng-dage! Jesteśmy tutaj, aby pozbyć się yao! Łap ją!

Wen Zhe krzyknęła i uruchomiła Dzwon Luohun. Feng Qianjun również wszystko sobie przypomniał i przygotował Senluo Wanxiang. Gdy już miał pędem ruszyć naprzód, morze kwiatów znowu wybuchło z hukiem; jak okiem sięgnąć, były pyłki Kwiatów Lihun.

- Achoo!

- Ha.. Hatchi!

- Chi!

- Ciuchcia!

Wen Zhe była zbita z tropu. Spojrzała na trzymany w ręku Dzwon Luohun i pomyślała głośno:

- Co ja z tym robię?

- Yi? Gdzie jesteśmy? - Zapytał Chen Xing.

- Wen Zhe? - Zdziwił się Feng Qianjun. - Dlaczego tu jesteś? Chodź tu! Za tobą jest potwór!

Spanikowana Wen Zhe natychmiast powiedziała:

- To jest mój Fujun! Aby zabić złego jiao, całe ciało Fujuna zostało skorodowane przez jad węża, co sprawiło, że wygląda tak! Nie zabijaj go!

- Och? Dlaczego? - Zainteresował się Chen Xing. - Zaraz, jesteśmy tu po to, żeby pozbyć się yao? Dlaczego pamiętam, że zszedłem do studni...

- Gdzie jest Shi Hai-daren? - Oczy Wen Zhe były pełne strachu. - O rany! Gdzie jestem?

Feng Qianjun krzyknął w gniewie:

- Shi Hai! Zabiłeś mojego starszego brata!! Zabiorę ci życie!

W jednej chwili wszyscy sobie przypomnieli. Wen Zhe zmieniła nastawienie i krzyknęła:

- Idź umrzeć!

Feng Qianjun ponownie przygotował szablę Senluo. Gdy została uwolniona, morze Kwiatów Lihun zaświeciło we wszystkich kierunkach i wyleciała trzecia fala pyłku.

- Achoo!

- Hachoo!

- Achi!

- Hoo! - Zawołał Xiao Shan.

Chen Xing poczuł tylko, że kręci mu się w głowie. Rozejrzał się po nieznanym otoczeniu. W następnej chwili Xiang Shu z wielkim trudem wybiegł zza kamiennego filaru i krzyknął:

- Posłuchajcie mnie! Nie oddychajcie! Uważajcie na pyłki! Weź magiczny artefakt do ręki! Feng Qianjun, odłóż szablę!

Po wykrzyczeniu tych słów Xiang Shu stracił wszystkie siły. Z wielkim wysiłkiem ukląkł na jedno kolano na skraju magicznego szyku, podpierając się pałaszem. Feng Qianjun usłyszał, co powiedział; odłożył szablę Senluo i ruszył przed siebie z gołymi rękami.

Dinghai Fusheng Records | Tom 3: Acala Blade [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz