Rozdział 67.2

76 18 1
                                    

Sprawdźcie, czy przeczytaliście wcześniejszy rozdział!





Objęcie urzędu

„Skąd wiedziałeś... No właśnie, to prawda. Xiang Shu, jesteś naprawdę mądry! Jesteś naprawdę zbyt mądry! Masz taki trzeźwy umysł! Jak to się stało, że zapamiętałeś to tak wyraźnie?! Już o tym zapomniałem!"








- Czekaj! – Zawołał Wang Ziye, który siedział w powozie. – Przestań.

We wszystkich kierunkach żołnierze odziani w czarne zbroje stali na ulicy w milczeniu, przypominając potwory, które od dawna czuwały.

- Myślałem, że jesteś tutaj, żeby mi podziękować – powiedział Wang Ziye.

W mgnieniu oka strażnicy, jeden po drugim, od środka ulicy na zewnątrz, nakładali strzały na kusze. Z trzaskiem dziesiątki tysięcy ludzi, którzy czekali w zasadzce, ujawniły się, a Murong Chong wyszedł z ciemności.

- Za co mam ci dziękować? – Zapytał chłodno. – Dziękuję, że umieściłeś setki tysięcy żywych trupów w Luoyang? Albo podziękować ci za to, że wykorzystałeś Feng Qianyi, który doprowadził do śmierci mojej siostry, a potem ukradłeś jej zwłoki, aby zmienić ją w to, czym jest dzisiaj?

Wang Ziye wymachiwał wachlarzem w dłoni i mówił z beztroskim uśmiechem:

- Murong Chong, jesteś jeszcze za młody. Jestem kimś, kto potrafi nawet obudzić umarłych. Jakie jest prawdopodobieństwo, że wygrasz ze mną walkę?

Murong Chong obserwował Wang Ziye. Nie mówiąc ani słowa, stojący za nim żołnierz podniósł pochodnię i podał mu ją.

- Nie wiem, kim jesteś – powiedział Murong Chong ściszonym głosem. – Wiem tylko, że na pewno nie jesteś człowiekiem, Wang Ziye.

Wang Ziye uśmiechnął się bez sowa, wpatrując się w pochodnię w dłoni Murong Chonga.

- Nie mam zamiaru za dużo z tobą rozmawiać i nie jestem w najmniejszym stopniu zainteresowany tym, kim jesteś. Chcę cię tylko wysłać... - mówił Murong Chong – tam, gdzie powinieneś być. Odejdź, nie powinieneś był przyjeżdżać do Chang'an.

Pochodnia spadła na ziemię.



Jiankang, popołudnie.

- ... i tak Murong Chong podpalił całą ulicę – opowiadał Xie An. – Wang Ziye został spalony na popiół w pożarze i nie wiemy, ilu niewinnych ludzi straciło życie.

Sima Yao siedział pośrodku w towarzystwie Pu Yanga. Od lewej strony znaleźli się: Xie Xuan, gubernator Yanzhou, Xie Shi, asystent ministra Huan Yi z Jianwei, a także kilku innych. Po prawej stronie znajdowali się odpowiednio Xiang Shu, Chen Xing i Feng Qianjun.

Xie An trzymał składany wachlarz, siedząc przed niskim stołem. W umiarkowanym tempie opowiedział kulisy tych zaskakujących wydarzeń, o których dowiedział się monarcha i minister dworu Jin. Kiedy Xie An skończył, wypił łyk herbaty, aby zwilżyć gardło.

- Najwyraźniej następnego dnia Fu Jian był wściekły - powiedział obojętnie Sima Yao. – Jeśli chodzi o ekspedycję na południe, to nie tylko nie została ona wstrzymana, ale nawet twierdził, że spełni ostatnie życzenie Wang Ziye i całkowicie zmasakruje nasze Wielkie Jin. W marionetkowym Qin, od dworu cesarskiego po zwykłych ludzi, tymi, którzy najgłośniej opowiadają się za zbadaniem przyczyny śmierci Wang Ziye, jesteśmy my, Hanowie, co samo w sobie jest dość interesujące.

Chen Xing milczał. Nazajutrz po Jesiennym Święcie Bóstw niespodziewanie wybuchła taka wstrząsająca sprawa, która naprawdę go zaskoczyła.

- Murong Chong pozbył się go samym ogniem? – Zapytał Xiang Shu.

Dinghai Fusheng Records | Tom 3: Acala Blade [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz