Prolog

363 20 34
                                    

Była jesień. Białe chmury delikatnie zasłaniały słońce, które nadal świeciło w okna ogromnego, ciemnego domu, należącego do państwa Jeon. Właśnie w tym budynku odgrywała się rozmowa, mająca na zawsze zmienić życie ich jedynego syna.
Cała trójka - rodzice i ich 'pociecha' - siedziała teraz w salonie, ignorując włączony telewizor, pokazujący nowe wiadomości z miasta.

Matka, którą z pewnością można było nazwać przepiękną, elegancko krzyżowała nogi na fotelu, przykładając do ust papierosa. Miała gęste, czarne włosy opadające jej na ramiona, pasujące do koloru wąskiej sukienki. Mimo, że żyła już trzydzieści osiem lat, nie wyglądała na starą, wręcz przeciwnie, miała twarz dwudziestolatki.

Podobnie było z ojcem. Jego włosy było ciemnobrązowe, idealnie ułożone. Nosił na sobie garnitur, mimo że nie wrócił przed chwilą z żadnego spotkania biznesowego. Był kilka lat starszy od partnerki, chociaż tak samo jak ona, nie miał na twarzy prawie żadnej zmarszczki.

Tak już było w rodzinie Jeon'ów. Wszystko musiało być perfekcyjne, eleganckie, dopięte na ostatni guzik, by dobrze się prezentować, nawet gdy nikt nie patrzy.

Tej zasady być może nie przestrzegał tylko Jungguk, nazywany też Jungkookiem, który lubił siedzieć w domu w bardziej wygodnych ciuchach, chociażby ulubionych czarnych dresach. Jego rodzicom początkowo niezbyt się to podobało, jednak w końcu mu ulegli. Mimo wszystko, mocno go kochali, chociaż czasem trudno im to było okazywać.

W końcu pan Jeon postanowił przerwać trwającą w nieskończoność ciszę, wstając z kanapy i podchodząc do swojego jedynaka, opierającego się o ścianę. Obie ręce ułożył na barkach młodszego:

- Synu. Przepisałem ci tamten dom, który chciałeś. Już jutro będziesz się mógł przeprowadzić - zaczął poważnym tonem.

Ha-Yoon Jeon posiadał cztery ekskluzywne domy, które służyły głównie jako powód do chwalenia się, niż użytkowania, chociaż nikomu o tym nie mówił. Dwa znajdowały się tu (w Seulu), jeden w Busan, a jeden w Hiszpanii.

- Super. Dziękuję, tato - młodszy uniósł lekko kąciki ust i skinął głową.

- Tyle, że nie zamieszkasz tam sam.

Jungkook został zbity z tropu. Zmarszczył brwi i przymrużył oczy. Wiele razy prosił rodzicieli, by mógł w końcu zamieszkać sam, a oni się zgodzili. Czyżby teraz zmienili zdanie i planują wspólną przeprowadzkę?

- Czyli... Przeprowadzamy się wszyscy razem? - nie ukrywał, że nie podobał mu się taki pomysł.

- Nie. Rozmawialiśmy o tym z matką i razem zdecydowaliśmy, że tak będzie najlepiej. Wiemy, jakiej jesteś orientacji i szanujemy to, dlatego nie będziemy kazać ci związać się z kobietą. Zwołałem spotkanie kilku rodzin na jutro w nocy. Będziesz musiał znaleźć osobę, z którą zamieszkasz w tym domu... I z którą się pobierzecie.

Jungguk otworzył szerzej oczy, gdy tylko usłyszał ostatnią część zdania. Jego ojciec właśnie kazał mu znaleźć sobie narzeczonego, w dodatku już jutro?

- Dlaczego?

- Chodzi o reprezentację. Jesteś już w takim wieku, że przydałoby ci się mieć kogoś przy swoim boku. Głupio by było, jakbyś nigdy sobie nikogo nie znalazł. A pojawią się jutro same ważne i szanowane rodziny. To będzie idealna okazja, by podwyższyć swoją pozycję, nie uważasz? - Ha-Yoon spojrzał synowi w oczy i poklepał go po ramieniu. Zawsze robił tak, gdy oczekiwał poparcia od syna.

Brunetowi początkowo nie przypadło to do gustu, jednak z każdą sekundą zaczął przekonywać się do słów rodzica. Może znajdzie sobie jakiegoś seksownego palanta, który będzie mu mógł służyć? W prawdzie miał w domu własną służbę, ale familia zawsze pilnowała, by byli dobrze traktowani i by ich syn nie przesadzał.

Głos postanowiła zabrać wreszcie Pani Jeon, która wypalonego papierosa położyła na stole i z gracją postanowiła zastąpić miejsce męża, układając dłonie na barkach swojego 'dziecka'.

- Synku, nawet jeśli ci się to nie podoba, przecież nie musisz kochać swojego partnera czy uprawiać z nim seksu. Poprostu będziecie razem mieszkać, kto wie, może się dogadacie? Proszę, kochanie, zrób to dla nas.

Tego rodzaju prośby nie mógł zignorować. Kochał matkę i prawie nigdy nie mógł odmówić, gdy o coś go prosiła. Już dawno zdecydował, że będzie robił wszystko dla dobra tej rodziny.

- Dobrze - odezwał się w końcu najmłodszy z towarzystwa - Zgadzam się, może tak być. Mogę wiedzieć, kto się jutro pojawi na spotkaniu?

- Z tego, co mi wiadomo - mruknął ojciec, poprawiając złoty zegarek na nadgarstku - Yi Ju-won, Lim Hyuk, Hahn Jongho, Kwon Minjun, Park Jimin, Kim Taehyung, Lee Siwoo i Choi Yu-jun oraz oczywiście ich rodzice.

Jungkook powtórzył w głowie nazwiska, próbując przypomnieć sobie, czy o którymś słyszał. Kojarzył Lim Hyuka, który podobno kiedyś został nakryty na czymś bardzo nieodpowiednim, oraz Kim Taehyunga, który nienawidził się ze swoim ojcem. To chyba tyle.

Zdziwił się, że aż ośmiu facetów chce się z nim związać, ale nie mógł udawać, że mu się to nie podobało.

- A zatem nie mogę się doczekać - uśmiechnął się.

🦎

Zaczynamy z nową serią!!!
Btw wiedzieliście, że synonim "dziecka" to "latorośl"? XD

Rozdziały raczej będę dodawać co jeden lub dwa dni, bo na razie mam napisane 20, ale nie chcę w pewnym momencie tak nagle przerwać przez brak pomysłów itd

Love On Command - KookTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz