Dzwonek do drzwi zadzwonił, a do środka "jungookowego" i "taehyungowego" domu weszli Jimin z Yoongim, który jak zwykle kazał Parkowi wziąć dwójkę ochroniarzy, by dbać o pełne bezpieczeństwo swojego oczka w głowie. Taehyung serdecznie powitał gości i poczęstował ich szarlotką robioną wczoraj wieczorem, nie komentując ubioru jednego ochroniarza który z nieznanego powodu zakrył sobie całą twarz maseczką, okularami przeciwsłonecznymi i czarną czapką z daszkiem.
Cała czwórka, z Woojinem lojalnie chodzącym gdzieś w tle, siedziała na podłodze w salonie, bo i po co na kanapie jak normalni ludzie. Tae siedział między nogami Jungkooka, zajadając się ciastem które swoją drogą wyszło przepysznie, jako że umiejętności kulinarne Jeona były o wiele lepsze od jego własnych. Brunet w tym czasie wykonywał tą samą czynność, dodatkowo co jakiś czas przeczesując włosy swojego partnera i kręcąc mu kółka palcem na biodrze. Jimin i Yoongi z jakiegoś powodu nie mogli powstrzymać się od żartobliwych komentarzy i rozbawionych spojrzeń mimo, że siedzieli w dokładnie takiej samej pozycji.
- Zajebiste to ciasto wam wyszło - powiedział Jimin w pewnym momencie, dokańczając jeść drugi kawałek, który ukradł Minowi - To znaczy, chyba Jungkookowi, Tae zawsze spalał mi kuchnię jak próbował upiec cokolwiek.
- Przypominam ci, że to ty nie umiesz robić prania - Kim wystawił mu język w obronie - Ale ciasto faktycznie super.
- Będziemy rozmawiać o cieście jakbyśmy nie mieli nic innego do roboty? - spytał Jungguk z uniesioną brwią.
- A proponujesz coś lepszego do roboty? - Park uniósł brew w ten sam sposób.
- Cóż...
- Zawsze możemy porozmawiać na kurewsko ciekawy temat jaki jest twój przyszły i chyba wszyscy mamy nadzieję, że niedaleki ślub - zaproponował Yoongi, bawiąc się kolczykiem różowowłosego.
- O, idealnie - Jimin klasnął w dłonie - Ja to chcę wiedzieć, kogo Tae wybierze na zaprowadzenie go do ołtarza. To znaczy, pytam z grzeczności, to będę oczywiście ja.
Taehyung automatycznie złożył dziubek z ust, zamyślając się na chwilę. Po chwili odetchnął i potarł sobie rękoma kolana.
- Tak naprawdę to mam już taką osobę... Ale to nie ty, Jimin, wybacz - uśmiechnął się do niego łagodnie, by go udobruchać.
- Tae - tym razem odezwał się Jungkook, wwiercając w chłopaka poważne spojrzenie, gdy Park tylko uniósł brwi - Kocham cię niesamowicie mocno, ale przysięgam, że jeśli poprosisz o to swojego ojca, to palnę cię w ten mały, uroczy móżdżek.
- Nie, nie - pokręcił głową - Mimo wszystko, chcę żeby mój tata pojawił się na weselu, bo to jednak mój tata... Ale chcę, żeby to Woojin zaprowadził mnie do ołtarza.
Na chwilę zapadła kompletna cisza, wszyscy zaskoczeni spojrzeli na mówcę, sam Woojin również przerwał swoje bezcelowe chodzenie w kółko i zszokowany spojrzał na Kima. Chłopak odwrócił wzrok na swojego ochroniarza, nawiązał kontakt wzrokowy i uniósł kąciki ust delikatnie.
- Ponieważ... Woojin praktycznie zawsze za mną chodzi, pilnuje mnie, no i po prostu jest. Dlatego chcę, żeby na ślubie też był. Obok mnie, mam na myśli. Zasługuje na to i szczerze mu ufam. Po za tym... nie oszukujmy się, wygląda seksownie w garniturze.
Tym razem każdy parsknął śmiechem, wspomniany mężczyzna pokręcił głową z rozbawieniem i posłał Taehyungowi przyjacielski i czuły, aczolwiek pełen szacunku i wdzięczności mały uśmiech. Jeon natomiast subtelnie i ostrożnie owinął ramiona wokół talii osoby między jego nogami, niemo przekazując wszystkim, że ten chłopak jednak jest już jego.
- Okej, okej - Jimin pokiwał głową i uniósł obie dłonie - W tym wypadku nie będę się gniewać. To dobra decyzja. Wiesz, cieszę się, że jesteś szczęśliwy i mam nadzieję, że już zawsze będziesz - dodał na końcu ciszej.
Tae powoli pokiwał głową. Czy był szczęśliwy na tym etapie życia? Był.
Miał zamiar coś odpowiedzieć, ale wstrzymał się, gdy nagle w salonie zgasło światło i zapanował półmrok.
Krótką ciszę, która powstała, przerwał Yoongi:
- Korki padły?
- Nie - odpowiedział szeptem Jungkook, a Kim poczuł, jak wolno napina mięśnie - Patrzcie, dopiero teraz gasną światła w innych pokojach.
Rozejrzeli się i faktycznie, w takich miejscach jak na przykład kuchnia, schody i pokoje na górze, które można było dostrzec z salonu, dopiero po chwili gasiły się światła, w nierównych odstępach czasowych.
- Ktoś jest w domu - Min podłapał od razu - Kilka osób.
- Niemożliwe, przecież to bardzo strzeżony dom. Kilka osób nie mogłoby sobie ot tak wejść, nie? - Tae zmarszczył brwi.
- Może... - Jungkook również zmarszczył brwi - Jimin, ile ochroniarzy wpuszczaliście z Yoongim?
- Dwójkę, stoją przy drzwiach wejściowych.
- Woojin, idź i spytaj ich, czy coś widzieli.
Ochroniarz najpewniej skinął głową, ale nie było to widoczne przez panującą teraz całkowitą ciemność. O tym, że wykonał polecenie, świadczył tylko odgłos kroków.
W tym czasie wszyscy po kolei zaczęli wstawać, podświadomie starając się wydawać jak najmniej dźwięków. Gdzieś rozległ się dźwięk odbezpieczanego pistoletu, a Taehyung nie był pewien, czy to Jeon, czy Min, czy może obaj. Chłopak co jakiś czas czuł na swoim biodrze rękę bruneta, który sprawdzał, czy jego partner nadal tu jest, bezpieczny, i czy przypadkiem się nie oddalił.
Rozległy się ciche, prawie niesłyszalne kroki świadczące o powrocie Woojina.
- Nie ma ochroniarzy. Zniknęli.
Kimowi z jakiegoś powodu przebiegł zimny dreszcz po plecach, jednak udawało mu się utrzymywać spokój. Zestresował się trochę bardziej, gdy ponownie odezwał się Jungguk, jego głos był tym razem lodowaty i donośny.
- Jimin, kim byli ci ochroniarze?
- Jeden pracuje u mnie praktycznie od zawsze, jest zaufany. Drugi jest jakiś nowy.
- Nowy?
- Tak. Ale zrobił dobre wrażenie na zatrudnieniu, był uprzejmy i widać było, że zna się na fachu.
- Jak wyglądał? Jaki miał kolor włosów? - brunet napiął się jeszcze bardziej.
- Nie wiem, nosił czapkę, tak jak dzisiaj. Pomyślałem, że może kiedyś ktoś zgolił go na łyso i teraz ma traumę albo coś, dlatego nie chce odkrywać głowy.
Tae powstrzymał się od westchnięcia. Powoli zaczynał rozumieć do czego zmierza to przesłuchanie. Najwidoczniej było to ważne dla Jungkooka.
- Jimin, to ważne. Miał znaki rozpoznawcze, cokolwiek? - spytał Taehyung, przysuwając się do boku swojego chłopaka, a następne, co usłyszał od różowowłosego, całkowicie zmroziło mu krew w żyłach.
- Czekaj, coś sobie przypominam. Miał taki mocno chropowaty głos, jakby uszkodzony. Ach, i bliznę na szyi.
🦎
(●'◡'●)
CZYTASZ
Love On Command - KookTae
RomansaJungkook jest synem najbogatszego i najbardziej szanowanego 'człowieka od brudnych interesów' w kraju. Pewnego dnia zostaje zmuszony do znalezienia sobie męża z którejkolwiek prestiżowej rodziny, w końcu musi się jakoś prezentować. Podczas spotkania...