Rozdział 27

164 15 42
                                    

- Dobra, zbieramy się, robi się chłodno - Jungkook wstał, rozprostowując kończyny. 

- Jest ciepło, nie chce mi się - jęknął w odpowiedzi młodszy, zatapiając w wygodnym leżaku. 

- To ja będę się musiał tobą opiekować, jak będziesz chory.

- Nieprawda, sam się sobą zaopiekuję. Jestem samowystarczalny.

- I tak będę cię leczył, bo mnie sumienie będzie gryzło.

- Niby czemu?

- Że się rozchorowałeś pod moją opieką. Chodź, mam niespodziankę na dole - machnął ręką, teatralnie zapraszając w stronę drzwi. 

- No przecież jest ciepło.

- Siedzisz w krótkim rękawku, Tae. Chodź, bo cię wyniosę.

- Proszę bardzo - skrzyżował ręce na piersi i zamknął oczy, oczekując na nadejście drzemki. Jakie było jego zdziwienie, gdy zaraz faktycznie został podniesiony w stylu panny młodej.

- Ej, co robisz? Żartowałem, umiem chodzić!

Brunet postanowił sobie poudawać, że nie słyszy. Uśmiechnął się z satysfakcją wymalowaną na twarzy, ukazując urocze królicze zęby, nie pasujące do jego groźnego wizerunku. Skierował się do ciepłego wnętrza domu, po drodze niezdarnie zamykając drzwi balkonowe nogą. Zaniósł obrażonego chłopaka na sam dół po schodach, zanim ułożył go ostrożnie na kanapie. Samego Taehyunga mocno zdziwił fakt, że nie poczuł się zagrożony albo obrzydzony, jak to miał w zwyczaju, gdy Jeon go dotykał. Teraz nawet nie zwrócił na to szczególnej uwagi.

Z nadal skrzyżowanymi rękoma czekał na wyższego chłopaka, który zniknął na chwilę w pokoju obok, a za chwilę wrócił z dobrze znanym Kimowi telefonem w ręku. 

Położył urządzenie na kolanach właściciela i sam ciężko opadł na kanapę. 

Czarnowłosy wpatrywał się w drugiego zdezorientowanym wzrokiem przez dobrą minutę, zanim wziął telefon do ręki. 

- Um... Chodzi ci o to, że mogę zadzwonić? - spytał. 

- Nie, oddaję ci go na zawsze. 

- Co? - nie ukrywał zdziwienia, zawłaszcza gdy usłyszał dwa ostatnie słowa bruneta - Nie boisz się, że zadzwonię na policję albo gdzieś?

- Cóż, powiedzmy, że ufam ci na tyle, aby... Po prostu, jeśli będziesz chciał zadzwonić po pomoc, to mi... powiedz... proszę - odchrząknął parę razy zestresowany. 

- Co ty gadasz? - teraz to już w ogóle nie rozumiał.

- W sensie... Jakby coś ci się nie podobało, w domu albo we mnie i chciałbyś znowu uciec, to... poproś mnie chociaż o jeszcze jednego ochroniarza lub powiedz, co chciałbyś zmienić... Nie patrz tak na mnie, próbuję być miły! - burknął, odwracając głowę. 

Tae prychnął rozbawiony i jak to miał w zwyczaju, wykręcił numer do Jimina. Był szczęśliwy, że teraz będą mogli rozmawiać o każdej porze i nikt nie będzie go w tym ograniczał. Mina zrzedła mu trochę, gdy różowowłosy pierwszy raz nie odebrał. 

Pewnie jest zajęty. Tylko czym? Czyżby...? - pierwotnie pomyślał o obietnicy złożonej przez Parka, ale odrzucił od siebie tę myśl - Nie, po prostu nie przesiaduje przy telefonie dwadzieścia cztery godziny na dobę. 

- Nie odbiera? - spytał Jungguk, znów spoglądając na młodszego. 

- Jak widać, nie - westchnął - Trudno, spróbuję jutro. 

- Mhm, w końcu odbierze, nie martw się. Ja idę spać. Dobranoc - ziewnął i podniósł się, a drugi zrobił to samo. 

Wewnętrzna moralność kazała mu jednak podziękować za prezent, który tak właściwie należał do niego. Tym sposobem, w jego umyśle zaczęła się kolejna walka. Jungkook się starał i było to widoczne, oddał mu nawet komórkę, co graniczyło z cudem, a wcześniej pozwolił wyjść na dwór. Z drugiej strony, jakim prawem w ogóle zabrał mu to urządzenia i zamknął w domu? 

I tak jakoś wyszło, że pod wpływem nieznanych emocji i niezdecydowania, stanął na palcach i szybko cmoknął policzek wyższego. Jeon momentalnie zdębiał, a jego oczy rozświetlił zaskoczony, aczkolwiek radosny blask, zanim uśmiechnął się szeroko i również pocałował czubek czoła Kima. W tym przypadku, pocałunek był nieco dłuższy i spokojniejszy. 

Powtórzyli sobie ciche "Dobranoc", by po chwili brunet zniknął na schodach, a nogi Taehyunga niebezpiecznie się pod nim ugięły. 

Co się właśnie stało?

- Lubi cię - o mały włos nie dostał zawału, gdy kilka centymetrów za nim, znikąd pojawił się Woojin.

- Cholera, umrę kiedyś przez ciebie! Jakim cudem nigdy cię nie widać ani nie słychać, jak do kogoś podchodzisz?

- Sekret zawodowego ochroniarza - uśmiechnął się tajemniczo i wyprostował - Zawsze stoję gdzieś w kącie i cię obserwuję, chociaż nie zawsze mnie widzisz. Udało mi się zaobserwować, że pan Jeon cię lubi.

- To, co mówisz, jest tak trochę przerażające i zaczynam się martwić. Ale wracając, Sherlockiem to ty nie jesteś, bo trzy dni temu sam powiedział, że mnie lubi.

- Nie, nie. Powiedział, że cię 'lubi'. Mi chodzi o to, że cię... 'lubi, lubi'.

- Możesz przestać mówić do mnie po karaibsku? 

- Nie ma takiego języka. Wiesz, o co mi chodzi. Myślę, że może coś do ciebie czuć - przewrócił oczami w taki sposób, że każda dziewczyna śliniłaby się na jego widok. To fakt, jego twarz przecinała blizna, ale nie szpeciła go, a dodawała uroku. 

- A ty w ogóle możesz wymyślać takie teorie o Jungkooku?

Wzruszył tylko ramionami i powrócił do swojej stałej, profesjonalnej pozycji. Doprawdy, ten człowiek zmieniał maski nawet szybciej niż jego szef. 

- Pamiętasz, jak pierwszy raz przygotowałeś mu na obiad spaghetti?

- Tak - odpowiedział Kim, nie do końca wiedząc, do czego to zmierza. 

- Pan Jeon nie cierpi spaghetti i tak szczerze, niezbyt ci wychodzi gotowanie, a ja, jako osoba trzecia, widzę więcej jego spojrzeń rzucanych w twoją stronę, gdy nie patrzysz - uniósł lekko lewy kącik ust i wyminął chłopaka, jakby rozpływając się w powietrzu. 

Tae został sam, ale zanim zdążył zastanowić się nad słowami, które tu padły, zorientował się, jak ciężkie ma powieki, więc skierował się do własnych czterech ścian, starając zapomnieć o odbytej przed chwilą rozmowie. A Woojin jak zwykle cicho za nim podążał, targany wewnętrznie przez trzy uczucia: przygnębienie, że pragnął chłopaka, którego nie mógł mieć. Wyrzuty sumienia, że w ogóle pomyślał o czymś takim, w końcu był to przyszły narzeczony pana Jeona. Żal, na wspomnienie o dawnej miłości swojego życia. 

🦎

Zapomniałam o wattpadzie xD
Więc wybaczcie, że wczoraj nie było rozdziału💗
Zbliża się jakieś nowe super duper wydarzenie w tej książce😏

Love On Command - KookTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz