Taehyung siedział na balkonie domu, który teoretycznie mógłby już... nazwać swoim... nie? Nogi miał skrzyżowane na krzesełku z drewna akacjowego, a w rękach trzymał kubek czarnej herbaty z miodem i cytryną. Obok niego, w idealnie takiej samej pozycji, znajdował się Woojin, z przymkniętymi oczami łapiąc ostatnie promyki coraz słabszego słońca.
Od intymnego zdarzenia między Jungkookiem i Tae minął równo tydzień. Widoczne było, że teraz Jeon pozwala sobie na więcej - w dobrym sensie - składając co jakiś czas delikatne pocałunki na czole i polikach Kima czy czasem obejmując go w talii. Każdy kto chociaż trochę go znał, widział że brunet się stara. Najwyraźniej za życiowy cel wybrał sobie jak najlepsze odkupienie win po tym, jak wcześniej traktował mężczyznę, którego teraz pokochał.
Jeśli chodzi o samego czarnowłosego, czuł się w tym domu, jak i w towarzystwie Jungguka, coraz pewniej i wręcz bezpieczniej. Nie łatwo jest wybaczyć coś takiego jak chociażby pierdolony gwałt, tym bardziej trudniej jest zmyć z siebie to poczucie nienawiści - do samego siebie, jak i sprawcy. Często jest to niemożliwe. Jednak mimo, że w snach Tae czasem powracała ta scena, chociaż za każdym razem coraz bardziej rozmazana, to w tym momencie śmiało mógłby powiedzieć, że ufa Jungkookowi. Przecież byli parą, a Kim był zauroczony. Może i zbyt ufny, może i zbyt łagodny, ale zauroczony.
W tej chwili brunet był na spotkaniu ze swoim ojcem, na które pojechał z samego rana. Wydawał się spięty, kiedy odebrał połączenie i Taehyung od razu wtedy domyślił się o czym będą rozmawiać syn z ojcem - Jeon nadal nie oświadczył się Tae, mimo tylu minionych miesięcy, a przecież chodziło o jak najszybsze zaręczyny.
Czarnowłosy zaczął szczerze martwić się, że może cierpliwość Ha-Yoona w końcu się wyczerpała i będzie chciał sam coś zrobić, całkowicie pokłóci się z synem lub znajdzie mu nowego partnera. Najwyraźniej zbladł lub chociaż skrzywił się przez te rozmyślania, bo zaraz odezwał się Woojin:
- Hej, co się stało?
- Nic, myślę sobie - uśmiechnął się lekko, ale bardziej wyszedł mu z tego grymas.
- Wybacz, ale nie pytam co robisz, tylko co się stało - Woojin uniósł brew i usiadł na krześle bokiem, krzyżując nogi niczym typowa przyjaciółka, czekająca na nowe szokujące plotki, mając nadzieję na usłyszenie że ktoś wdał się w zakazany romans.
- Więc... Ha-Yoon jest prawdopodobnie wściekły, że Jungkook nadal mi się nie oświadczył, nie?
- Oczywiście, że jest.
- Nie pomagasz. No ale myślisz, że... on może zrobić coś Jungkookowi...?
- Ah, o to ci chodzi - blondyn złagodniał trochę i ponownie przybrał swój normalny, jak zawsze lekko chłodny ton, ale tym razem jego oczy świeciły czymś na kształt czułości - Nie musisz się o to martwić.
- Jak nie? - prychnął - To poważna sprawa. Naprawdę nie chcę denerwować Ha-Yoona w żaden sposób. Przecież Jungkook mógłby oświadczyć mi się nawet teraz, zgodziłbym się, bo rozumiem sytuację.
- Być może. Jednak gdyby to była bardzo poważna sprawa, Jungkook na pewno by ci powiedział. Pracuję dla rodziny Jeon od wielu lat i uwierz mi, znam relację Ha-Yoona z jego synem. Może trochę się pokłócą, pogrożą sobie nawzajem śmiercią lub utratą dobrej reputacji, ale ostatecznie dojdą do porozumienia. Mimo wszystko, kochają się bardzo mocno.
Taehyung chciał coś jeszcze powiedzieć, ale z jakiegoś powodu się powstrzymał i niczym obrażone dziecko westchnął, skrzyżował ramiona na piersi i oparł się ciężko o oparcie krzesła.
Ochroniarz patrzył na niego przez chwilę spokojnym wzrokiem, z którego w sumie nie dało się nic odczytać, zanim spojrzał na niebo, a to, co zrobił zaraz, było dla Tae czymś o wiele większym niż tylko szokiem.
Otóż w radiu, które przez cały ten czas cicho grało w tle, zaczęło właśnie lecieć "Don't Worry Be Happy" Bobby McFerrin. O ironio, piosenka była według Woojina idealna do sytuacji. Ochroniarz wzruszył ramionami sam do siebie i zaczął subtelnie poruszać się w rytm piosenki, a gdy autor zaśpiewał znane słowa "don't worry, be happy", blondyn odwrócił głowę do Taehyunga i sam zaśpiewał ten kawałek.
Czarnowłosy uniósł brwi, całkowicie zaskoczony faktem, że mężczyzna, który zawsze jest tak poważny i profesjonalny, właśnie zaczyna tańczyć, nadal siedząc na krześle, i śpiewa tak normalną, wręcz śmieszną piosenkę jak ta. To sprawiło, że nie mógł się powstrzymać i już zaraz parsknął śmiechem, bo naprawdę, wyglądało to co najmniej komicznie.
Ochroniarz wyraźnie został zachęcony pozytywną reakcją Kima, bo zaczął śpiewać głośniej i również poruszać się śmielej, a Tae bez oporów mógł stwierdzić, że mężczyzna ma ładny głos, taki głęboki. Sam też niekontrolowanie zaczął spokojnie poruszać się do utworu i już po chwili ta dwójka śpiewała razem i poruszała ramionami do relaksujących nut.
Nawet nie zdawali sobie sprawy, że śmiechy, które co jakiś czas wydobywały się z ich ust, słyszał i widział sam Jungkook, który stał w drzwiach na balkon i z uśmiechem, chociaż i małą igiełką zazdrości w sercu, wpatrywał się w tę dwójkę. Podszedł do Taehyunga i ucałował jego skroń dopiero, gdy piosenka dobiegła końca.
- Uroczo śpiewasz. Wy obaj - powiedział brunet, na co Kim uśmiechnął się, lekko zawstydzony, a Woojin jedynie skinął głową na komplement, zanim kolejny raz powrócił do swojej formalnej postawy.
Jeon wyjął zza pleców mały bukiecik czerwonych róż i wręczył go czarnowłosemu, który z jeszcze szerszym uśmiechem wdzięczności powiedział grzeczne "Dziękuję" i zatopił nos w kwiatach. Po chwili jednak zmrużył oczy i wyprostował się.
- Z jakiej to okazji?
- Żadnej. Tak poprostu.
- A ty nie miałeś być przypadkiem na spotkaniu z ojcem?
- Miałem i byłem. Kwiaty kupiłem po drodze, jak wracałem.
- I to nie jest wcale żadna próba przekupstwa? Masz zamiar powiedzieć mi zaraz coś złego i masz nadzieję, że przez kwiaty się uspokoję? - teraz już całkowicie nabrał podejrzeń.
- Nie, nie - Jungguk szybko pokręcił głową - Rozmawiałem z ojcem, załatwiłem to. Nie jest zły. Nie będzie już więcej się wtrącał, spokojnie.
Tae jeszcze przez krótki czas mierzył go spojrzeniem, zanim westchnął:
- Dobra. Na razie nie będę pytać, bo wyglądasz na zmęczonego. Ale - uniósł palec - Nie myśl że to koniec rozmowy.
Brunet uśmiechnął się delikatnie i niewinnie, o czymś jeszcze tam porozmawiali - na przykład o tym, że na kolację upieką szarlotkę z bezą, bo czemu nie - Woojin jedynie przyglądał im się, z jakiegoś powodu zadowolony i można by pomyśleć, że ta trójka będzie wiodła od teraz takie spokojne, cukierkowe życie, tak jak miało być (do pełni szczęścia brakowało im jeszcze Jimina. I może Yoongiego (Tae tak uważał)).
Jak bardzo się mylili.
🦎
Mam wrażenie, że powiało trochę cringem XD
A więc, już wróciłam, tęskniłam i kocham was 💗
Dziękuję wszystkim którzy tu zostali i nadal będą czytać (^.^)
Rozdziały będę dodawać co dwa czy trzy dni, czyli jakoś trzy razy w tygodniu jeśli dobrze liczę (tylko psychopaci umieją matmę)
Jeszcze raz dziękuję, miłego czytania i miłego dnia!
CZYTASZ
Love On Command - KookTae
RomanceJungkook jest synem najbogatszego i najbardziej szanowanego 'człowieka od brudnych interesów' w kraju. Pewnego dnia zostaje zmuszony do znalezienia sobie męża z którejkolwiek prestiżowej rodziny, w końcu musi się jakoś prezentować. Podczas spotkania...