Rozdział 13

179 16 14
                                    

Kiedy tylko Tae poczuł miękkość i wygodę materaca, na którym leżał, od razu przypomniał sobie, że nadal jest tutaj, w domu Jeona, zamiast u siebie. Wspomnienia z wczoraj napłynęły do niego razem z bólem głowy i suchością w ustach.

Czy Jungkook wczoraj go...?

Pokręcił głową, chcąc pozbyć się niechcianych myśli, tak szybko, że zrobiło mu się nie dobrze. Wychylił głowę z łóżka i zwymiotował: z nadmiaru emocji, osłabienia, głodu i obrzydzenia do siebie, a przede wszystkim bruneta.

Miał chociaż tyle 'szczęścia', że wymiociny nie dotknęły leżącego kilka centymetrów dalej dywanu, chociaż szczerze niezbyt go to obchodziło.

Upewnił się, że Jungguka nie ma w pobliżu i z ulgą stwierdził, że najwyraźniej zrobił co musiał i zwiał. Chuj.

Chciał schować się pod kołdrę i zostać w niej na wieki wieków, niestety był to pokój Jeona, więc natychmiast wykreślił ten pomysł z głowy.

Jedną ręką sięgnął po leżący na ziemi satynowy szlafrok, który został tu wczoraj rzucony i wolno wyszedł z łóżka, co wcale nie było łatwe przez trzy rzeczy:

1. Zraniony już dawno nadgarstek oficjalnie uznał za niezdolny do użytku, utworzył się na nim ogromny, cholernie bolący fioletowy siniak, w dodatku mocno spuchł.

2. Podbrzusze piekło go jak diabli, a nogi nadal lekko trzęsły, przez co chodzenie było prawdziwą męką do kwadratu.

3. Nadal czuł się niedobrze i miał wrażenie, że znowu zaraz zemdleje lub zaśnie na stojąco.

Przetarł kilka razy oczy, których widzenie było rozmyte przez dużą ilość płaczu. Policzki były czerwone i pokryte zaschniętymi łzami, usta spierzchnięte, a końcówki włosów przylegały do spoconego czoła.

Czy się tym przejmował? Nie. Może Jungkook uzna go za ohydnego i wreszcie odda wolności.

Niepewnie wyszedł z pokoju, pilnując by się nie przewrócić (nadal kręciło mu się w głowie). Chciał najpierw zajrzeć do swojego pokoju, ale z drugiej strony, Jeon na pewno właśnie tam zacząłby go szukać, poza tym nie chciał nazywać żadnego pomieszeczenia w tym domu "swoim".

Tak więc jakaś nieznana siła pociągnęła go na parter, do kuchni.
Co za jebany pech.

Stał tam sam ciemnowłosy Lucyfer we własnej osobie. Odwrócony był plecami, grzebał coś przy patelniach, a po zapachu można było domyśleć się, że robił jajecznicę.

Zanim Tae zdążył odwrócić się i jak najszybciej i najciszej uciec, Jungkook odwrócił się, zmierzył go dziwnym spojrzeniem od góry do dołu.

- Chodź do stołu - powiedział, wracając do przygotowywania jedzenia i unikając kontaktu wzrokowego.

Kim zastanowił się, czy nie odpowiedzieć czymś ostrym w stylu "Masz czelność rozkazywać mi po tym, co wczoraj zrobiłeś, gwałcicielu?", ale ostatecznie prychnął pod nosem i wykonał polecenie.
Niech się skurwiel tłumaczy.

Zasiadł do stołu, wgapiając się w swoje zaciśnięte dłonie i nie unosząc oczu nawet gdy podano mu parujący talerz jajek.

- Jedz - rozkazał brunet, siadając na krześle obok i wpatrując się w sufit, jakby był najciekawszą rzeczą na świecie.

Tak, Taehyung zaczął jeść, ale TYLKO dlatego, że pachniało to nieziemsko, a on był głodny jak nigdy. Nie zamierzał pokazywać Junggukowi, że docenia jego pracę.

Kiedy miska została już prawie opróżniona, chłopak, który chwilę temu wielbił sufit, wstał i odszedł kilka kroków, by z tajemniczej szafki wyciągnąć coś, co wyglądało jak maść.

Wrócił do stolika i podał rękę czarnowłosemu.

- Co? - mruknął, wpatrując się w wytatuowaną dłoń.

- Daj rękę.

- Nie.

Wtedy wydarzyło się coś, przez co Kim stwierdził, że słyszał już wszystko.

- Proszę - westchnął Jeon, przewracając oczami.

Czarnowłosy spojrzał na niego z zaskoczeniem i pobłażliwością, niechętnie podając mu zraniony nadgarstek.

'Lekarz zawodowy' otworzył tubkę z zimną maścią i rozprowadził ją po spuchniętej skórze. Przyjemnie szczypała i chłodziła.

Nastała niezręczna cisza, przerwana pytaniem Jungkooka:

- Lubisz diamenty?

- Co?

- No, czy lubisz diamenty? Albo masz jakiś ulubiony kamień? Szmaragd? Albo poprostu różowe złoto?

- Po co ci to wiedzieć?

- Pytam z ciekawości. Nie chcesz mówić, to nie mów - wzruszył ramionami.

Okej, co się działo z tym prawdziwym, obsesyjnie kochającym przemoc i porwania Junggukiem? Czy on ma dwubiegunowość?

- Rubiny - mruknął niewyraźnie Tae, odwracając głowę w stronę ściany.

- Co?

- Lubię rubiny, są ładne i mają fajną symbolikę. Diamenty też są spoko.

- Więc też lubisz czerwony? - uśmiechnął się lekko.

- Tsa.

- Okej - zastukał palcami w stół - Możesz iść się ogarnąć, bo nie wyglądasz najlepiej.

- A czyja to wina? - warknął, marszcząc nos.

- Nie chciałem, żeby tak to wyglądało, okej? Nie jestem potworem - zmarszczył brwi.

- Daruj sobie - wstał z miejsca i zanim wyższy zdążył znowu się odezwać, zniknął.

🦎

Właśnie sobie przypomniałam, że miałam tu wpleść ważną scenę, o której zapomniałam xD
Później się ogarnie.
Jungkook chyba serio ma dwubiegunowość, a ja crushuje Woojina XDD



Love On Command - KookTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz