- Gdzie ty idziesz, Kim?
Czarnowłosy został wciągnięty z powrotem na parapet, gdzie po chwili obkręcił się w taki sposób, że uderzył w coś nosem. Tym "czymś" był tors stojącego przed nim Jungguka.
Kiedy Tae uświadomił to sobie, jego źrenice natychmiast się rozszerzyły, a serce zamarło.O kurwunia.
Brunet jedną ręką dalej trzymał jego przedłokieć, drugą ułożył na jego talii i mocno przyciągnął do siebie. Teraz dotykali się każdym skrawkiem ciała, oprócz twarzy, które dzieliła odległość kilku milimetrów. Stali tak przez kilka chwil, zanim Jungkook warknął gardłowo:
- Nie powinieneś wchodzić do tego pokoju, zwłaszcza, kiedy jestem napalony. Oprócz tego, widzę, że bez problemu byłeś gotowy skoczyć, ryzykując tym nawet własne życie, tylko po to, by uciec. A może to Woojin ma tak dobrze rozwinięty dar przekonywania?
Niższy dopiero teraz zauważył jasnowłosego mężczyznę stojącego w drzwiach. Jego postawa jak zwykle była poważna i profesjonalna, ale przez oczy przemykał się cień skruchy.
- Co...? - wykrztusił z siebie, na darmo próbując wydostać z uścisku.
- Woojin miał ci 'pomóc' w ucieczce, bo ja mu kazałem. To była próba. Oblałeś, idioto.
Taehyung spojrzał na prywatnego ochroniarza z żalem, ale ten tylko odwrócił głowę.
No tak, mogłem się domyślić, że nie będzie po mojej stronie - pomyślał, czując nieprzyjemne ukłucie w sercu.Stracił jedyną osobę, która sprawiała, że czuł się chociaż trochę pewniejszy w tym domu. Zresztą, czego on się spodziewał? Przecież Woojin jest pod władzą Jungkooka, byłby czystym debilem, gdyby chciał mu się sprzeciwić w taki sposób. Opierając się tak o wyższego, pierwszy raz zobaczył tatuaże zdobiące całą jego prawą rękę. Jakim cudem wcześniej ich nie zauważył?
Nie przyglądał im się uważnie, zdołał w pełni zobaczyć tylko duże oko. Tatuaże nadawały mu szczypty grozy i wprowadzały w 'gangsterski' klimat.Jungguk widocznie myślał, że Tae w tym momencie go zwyzywa, sprowokuje, kopnie w krocze, będzie się szarpać czy poprostu ucieknie, dlatego tak mocno go trzymał i uważnie obserwował.
Jakie więc było jego zdziwienie, gdy czarnowłosy bardziej posmutniał, oparł czoło o trzymającego go bruneta i starał się chamować łzy.Czy to pułapka, czy on na prawdę nie chce uciec? - zastanawiał się w myślach Jungguk- Jest aż tak smutny przez Woojina? A może... zauroczył się w nim?
Ta myśl sprawiła, że oczy zalał mu chłód, zaraz zastąpiony przez rozbawienie i coś na kształt fałszywej czułości.
- Jesteś uroczy, ale nadal cię nie lubię - mruknął Jeon.
- Ja ciebie też nie - odpowiedział mu Kim, uwalniając rękę z uścisku.
- Nie musimy się lubić, wystarczy że będziesz mnie słuchał i dobrze wyglądał.
- Nie chcę.
- Więc trudno nam będzie się dogadać.
- Już to zauważyłem.
- Będziesz mi musiał zapłacić później, Taehyung.
- Niby jak? Masz pięć razy więcej kasy ode mnie.
Brunet wzruszył ramionami.
- Niedługo się przekonasz. Idź do siebie.
- Chwila - Tae podniósł zdezorientowany wzrok - Tak zwyczajnie mnie puszczasz?
- Póki się nie kłócisz, spadaj do siebie.
Niższy zacisnął gniewnie usta na ton, którym się do niego odzywał, ale zacisnął zęby, by nie powiedzieć niczego złego i wszystkiego nie zepsuć. Szybko wyślizgnął się z uścisku i przeszedł długim korytarzem do swoich czterech ścian, załkowicie ignorując podążającego za nim Woojina, który bardzo chciał się odezwać, ale nie wiedział jak.
CZYTASZ
Love On Command - KookTae
RomanceJungkook jest synem najbogatszego i najbardziej szanowanego 'człowieka od brudnych interesów' w kraju. Pewnego dnia zostaje zmuszony do znalezienia sobie męża z którejkolwiek prestiżowej rodziny, w końcu musi się jakoś prezentować. Podczas spotkania...