Obaj zeszli na dół, gdzie czekał na nich pan Jeon, przyglądając się resztką zbitej szklanki, której nadal nikt nie posprzątał.
Tae nie wiedział, co w tym momencie czuć. O Ha-Yoonie słyszał wiele rzeczy, że to urodzony przywódca, nadaje się na prawnika, jest taktyczny, mądry, sprytny. Mimo to, do tej pory nie zrobił na nim dobrego wrażenia, każąc go porwać. Postanowił na razie się nie odzywać i nie rzucać w oczy.Nie było to proste.
Starszy od razu skierował spojrzenie na czarnowłosego i uśmiechnął się serdecznie.
- Ah, witaj, Taehyung, witaj. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe mojego zachowania z nocy? Dobrze by było się pogodzić, skoro niedługo dołączysz do naszej rodziny.
Kim tylko skinął prawie niezauważalnie głową, ale nic nie powiedział. Mimo, że Ha-Yoon udawał sympatycznego, nadal był przerażający.
- Widziałeś już cały dom? Podoba ci się? - pan Jeon tym razem oczekiwał lepszej odpowiedzi.
- Nie, proszę pana - zmusił się do wyduszenia czegokolwiek.
- Nie? Szkoda, powinieneś go zobaczyć, jest piękny. Co sądzisz o moim synu, dogadaliście się jakkolwiek?
- Nie.
- A obrączkę chociaż już masz?
- Nie.
Starszy zmarszczył brwi i odwrócił się do Jungkooka, który oglądał tą scenę ze zmrużonymi oczami.
- To może ty mi trochę opowiesz? Oczywiście nie mówię, że masz się mu dzisiaj oświadczać, bo to wcześnie.
- Pewnie. Taehyung to rozwydrzony, miękki, buntowniczy i słaby debil, który uwielbia mnie wyzywać, wkurwiać i nie szanuje luksusów, jakie posiada - uśmiechnął się kpiąco.
"Przepraszam, luksusów?! - żachnął się w głowie".
- Dlatego mówiłem, że to słaby wybór - westchnął przeciągle Ha-Yoon - Nie chcesz go wymienić? Na Lima, na przykład? Podobno jest fajny.
- Nie, za nic - odpowiedział Jungguk bez wachania, spoglądając wyzywająco na niedoszłego partnera - Jest mój.
- Przepraszam? Kiedy wyraziłem na to zgodę? Nie jestem żaden twój, Jungkook - oburzył się Kim i zaraz zrozumiał, jaki błąd popełnił, gdy twarz ojca bruneta groźnie spoważniała.
- No tak - warknął gardłowo - Nie będę się mieszał w wasze życie 'miłosne'. Cokolwiek chcesz zrobić, synu, rób to szybko, bo czas leci. A co do ciebie, Kim... - przerwał, by pięścią uderzyć niespodziewającego się Taehyunga, który krzyknął z bólu i zaskoczenia, gdy z nosa pociekła mu krew. Najstarszy z zebranych otrzepał rękę i ponownie uśmiechnął się szeroko - Proszę cię, abyś szanował Jungguka, bo inaczej sam chętnie z tobą porozmawiam. Zostałbym dłużej, ale zaraz mam spotkanie z rodziną Seok i muszę lecieć. Chcecie coś jeszcze dodać?
- Nie, ojcze, dziękuję. Miłego dnia.
Rodziciel i jego potomek uścisnęli się szybko, po czym gość opuścił budynek. To było bardzo szybkie spotkanie. I dobrze. Ale Tae nadal nie mógł pojąć, jak można tak szybko i tak dobrze nagle zmieniać swoje maski i w jednej sekundzie słodko się uśmiechać, by w drugiej komuś przywalić. Próbował zatamować krwotok, ale na marne. Przez chwilę mierzył się z Jeonem spojrzeniami i miał nadzieję, że brunet jednak powie mu coś w stylu "W łazience masz apteczkę". Jak bardzo się rozczarował, chociaż nie zdziwił, gdy chłopak zwyczajnie odszedł do innego pokoju, wcześniej dodając ciche:
- Dzisiaj śpisz na podłodze w kuchni. Nie waż się iść do siebie.
I zgasił światło, zostawiając krwawiącego samego w ciemności, bo zbliżała się już dwudziesta trzecia.
CZYTASZ
Love On Command - KookTae
RomanceJungkook jest synem najbogatszego i najbardziej szanowanego 'człowieka od brudnych interesów' w kraju. Pewnego dnia zostaje zmuszony do znalezienia sobie męża z którejkolwiek prestiżowej rodziny, w końcu musi się jakoś prezentować. Podczas spotkania...