Tae uniósł wzrok z talerza i spojrzał na bruneta z lękiem. Porozmawiać?
- Wiesz, po co tu jesteś? - zapytał Jungkook, ale od razu zaczął mówić dalej - Masz zostać moim mężem i partnerem na całe życie i chuj wie co jeszcze. Mieszkasz w tym domu i nie wyprowadzisz się, więc oczywiście musisz przestrzegać kilku zasad. Poznałeś już Woojina, to twój nowy ochroniarz. Będzie cię pilnował i chodził za tobą w domu. Nie możesz wychodzić na dwór ani korzystać z telefonu, zresztą ci go zabrałem. Co tak patrzysz? Nie pozwolę ci kontaktować się ze światem zewnętrznym, żebyś wezwał tego swojego Parka na pomoc. On i tak nic by nie zrobił. Jeśli coś ci mówię, masz to robić. Nie użalaj się nad sobą, biedulku, bo wiele osób zabiłoby za takie życie ze mną. Bądź wdzięczny i pokorny. Jeśli czegoś chcę, nie opieraj się mi. Nie rób bałaganu, przychodź, jak cię wołam. Staraj się być jak najmniejszym nieudacznikiem. Jakieś pytania? Nie? I świetnie. Czy teraz już zjesz swój jebany makaron?
Taehyunga zamurowało. Autentycznie nie mógł się poruszyć, nawet mrugnąć. Wpatrywał się w chłopaka przed sobą i poczuł, jak jego oczy wilgotnieją. A miał się nie rozpłakać.
Nie mógł wychodzić na dwór ani z nikim się kontaktować? Co za psychopata wymyślał coś takiego? Był dorosły, mógł robić, co chciał. Nie zamierzał być sługą i kozłem ofiarnym w domu Jeona.
- Nie - syknął, zaciskając zęby.
- Nie? Co nie?
- Nie będę jadł twojego pierdolonego makaronu.
Oczy bruneta momentalnie pociemniały, a twarz spoważniała. Odsunął się od stołu, aby wstać, podejść do wściekłego czarnowłosego i pochylić się nad nim.
- Naprawdę wolisz umrzeć z głodu, Kim?
- Chyba jednak wol... - nie dane mu było dokończyć, bo poczuł mocne uderzenie w policzek, a zaraz potem pieczenie.
Okrył dłonią bolące miejsce i odwrócił w stronę Jungguka, który wpatrywał się w niego z rosnącą furią. Sam również zaczął się nakręcać, więc uderzył dłonią w blat stołu, wstając, by wyrównać się wzrostem z brązowowłosym.
- Wal się! - krzyknął strącając miskę z makaronem, która rozbiła się z brzdękiem o podłogę.
Jungkook syknął, a po chwili Taehyung znalazł się na ziemi, czując narastający ból we wcześniej skręconym nadgarstku, na który teraz upadł.
- Nie denerwuj mnie, Kim, bo obiecuję, że źle się to dla ciebie skończy! Miałem zamiar zatrudnić prywatną kucharkę, ale dzięki tobie zmieniłem zdanie - warknął, schylając się i łapiąc chłopaka za kołnierz bluzy - Z chęcią popatrzę, jak sam się męczysz i codziennie będziesz mi gotował. Zjaw się tutaj równo o piętnastej i uwierz mi, że lepiej, żeby danie było smaczne. Wypierdalaj. Do. Pokoju. Zanim każę ci to sprzątać.
Puścił czarnowłosego, który natychmiast pisnął z bólu. Nadgarstek dawał o sobie znać.
Tae rzucił Jeonowi nienawistne spojrzenie, szepnął szybkie "Nienawidzę cię, skurwielu" i popędził do swojego nowego pokoju, ścierając rękawem pojedyncze, niechciane łzy. Minął Woojina, przyglądającego mu się z mieszaniną zawodu i współczucia, mającego nadzieję, że może chociaż ten wrażliwy chłopak zmieni Jungkooka na lepsze.🦎
Teraz sobie skończyłam pisać 23 rozdział, i kurczę, tam się coś dzieje 0-0 AkcJA TaM RoŚNiE
Przy okazji, tu się coś mocno zjebało, urywa mi niektóre zdania i rozdziały się usuwają, ale potem wracają i jakby...? 🧐
CZYTASZ
Love On Command - KookTae
RomansaJungkook jest synem najbogatszego i najbardziej szanowanego 'człowieka od brudnych interesów' w kraju. Pewnego dnia zostaje zmuszony do znalezienia sobie męża z którejkolwiek prestiżowej rodziny, w końcu musi się jakoś prezentować. Podczas spotkania...