Fala hejtu

227 19 16
                                    

Przed wejściem do hotelu zebrało się jednak więcej osób niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Tłum który żegnał chłopaków wcale nie zmalał. Jakby ktoś dał im cynk, że Sa-ri będzie wychodzić później. Nie podobało mi się to. Miałam dziwne uczucie, że mam rację myśląc, że ktoś w tym maczał palce. I nawet byłam pewna kto nawet jeśli nie bezpośrednio to na pewno się do tego przyczyniła.

Trzymałam Sa-ri za jej dłoń. Czułam jak drży jej ręka. Bała się biedna a wraz z nią ja. W dniach gdy wychodziłam z chłopakami z różnych hoteli nie widziałam jeszcze takiego tłumu jak teraz. Obawiałam się, że Go-won i reszta chłopaków może sobie nie poradzić w tej sytuacji. 

- Sa-ri, Luna musimy iść samochód już jest. - widziałam zdenerwowanie jakie opanowało Go-wona. Chłopaki osaczyli Sa-ri z każdej strony. Ja stałam za jej plecami. Przed nami stał Go-won a po bokach dwóch innych chłopaków z ochrony. Ruszyliśmy w stronę drzwi. Zaobserwowałam, że im bliżej drzwi byłyśmy tym coraz większa wrzawa robiła się na zewnątrz. Flesze zaczęły migać z każdej strony gdy przeszłyśmy przez drzwi. Obsługa hotelu dzielnie starała się odgrodzić tłum ale co może zrobić kilka osób trzymających się za ręce.Sa-ri dzielnie trzymała się pleców Go-wona. Ale niestety było tak jak się obawiałam. Chłopaków było za mało. Zostaliśmy dosłownie osaczeni gdy tłum zaczął na nas napierać. Z każdej strony dobiegały nas krzyki. Ludzie wymachiwali rękoma. Nad naszymi głowami paparazzi wyciągali swoje ręce jak najwyżej aby tylko móc zrobić Sa-ri zdjęcie. 

"Kim ty jesteś, że myślisz że możesz być z Sugą!" 

"Ty szmato odpierdol się od BTS!"

"Suga jest mój!"

Dochodziły do nas krzyki rozwścieczonych fanek. Poczułam koło siebie świst. Ktoś czymś rzucił w Sa-ri. Dziewczyna zakryła się mocno rękoma na szczęście niczym nie oberwała. Przyparłam bliżej do jej ciała chcąc ją osłonić.

- Sa-ri jestem obok ciebie nie bój się idziemy! - krzyknęłam do przestraszonej dziewczyny. Starałam się jak mogłam nie ukazywać, że ja również jestem przerażona. Widziałam jak Go-won usilnie przepychał się przez tłum w stronę samochodu. Sytuacja była tak niebezpieczna, że bałam się iż może dojść do nieszczęścia. Paparazzi przepychali się przez siebie jeden za drugim. Ale najgorsze były te psychofanki. Widziałam jak ochraniarz który stał po prawej strony od Sa-ri dostał jakimś ostrym przedmiotem w swoje przedramię. To niestety spowodowało, że cofnął swoją rękę odruchowo, łapiąc się za bolące miejsce. Z tej luki skorzystała jakaś psychofanka która rzuciła się dosłownie na Sa-ri szarpiąc za rękaw jej bluzy. Wszystko działo się tak szybko, że ciężko mi było to rejestrować. Sa-ri została szarpnięta i pociągnięta w stronę tłumu. Go-won krzyknął na chłopaka z ochrony który już się ogarnął i chciał wyrwać dziewczynę. Złapałam Sa-ri mocno za rękę ciągnąc ją do siebie. Starałam się wraz  z Go-wonem i resztą ochrony wyszarpać ją gdy zauważyłam iż inna osoba która stała najbliżej Sa-ri próbowała złapać ją za włosy. Rzuciłam się na tą osobę osłaniając Sa-ri swoim ciałem. Przez co jakiś paparazzi uderzył mnie swoim aparatem wprost w mój łuk brwiowy  rozcinając mi tym skórę. Poczułam stróżkę krwi spływającą mi po policzku ale nie przejęłam się  tym w tym momencie zbytnio. Adrenalina która buzowała mi we krwi nie pozwalała na to aby choćby na chwilę stracić czujność. Udało nam się na nowo opanować sytuację i osłaniając Sa-ri która dosłownie kuliła się w sobie, przepychaliśmy się do samochodu który już czekał na nas.

- Zostawcie nas w spokoju, dajcie nam przejść ! - krzyczałam. Widziałam jak łzy spływają po policzkach Sa-ri. W końcu jakimś cudem Go-wonowi udało się dopchać do drzwi. Szybko otworzył je dla Sa-ri i dosłownie wpychał ją do środka. Za Sa-ri pośpiesznie wskoczyłam ja i Go-won. Zamknęłam drzwi na zamek przerażona, że ktoś mógłby je otworzyć z zewnątrz. Myślałam, że już jesteśmy bezpieczne i czekałam aż dwóch innych chłopaków z ochrony wejdzie do samochodu ale nawet oni mieli trudności żeby przepchać się przez tłum. W samochód co rusz ktoś czymś uderzał. Przytuliłam Sa-ri mocno do siebie. Rękoma osłaniała swoją głowę jakby bała się, że i tu ktoś może ją uderzyć. Czułam jak cała drży z przerażenia a ja wraz z nią. Jeszcze czegoś takiego nie przeżyłam nigdy. W końcu dwóm chłopakom udało się wsiąść do naszego vanu. Samochód powinien ruszyć ale kierowca miał problem, ponieważ tłum osaczył nasz van. Kierowca co rusz trąbił aby ludzie się rozeszli i zrobili miejsce a ja patrzyłam z przerażeniem, jak paparazzi dociskają obiektywy kamer do naszych szyb i robią nam zdjęcia jakbyśmy były zwierzętami a nie przestraszonymi kobietami.

TłumaczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz