Zasadzka

166 21 7
                                    

Minęły dwa dni odkąd Sa-ri przestała się do mnie odzywać. Nie byłam pewna jak naprawić tą sytuację. Zdawałam sobie sprawę, że moje słowa ją zraniły. Nie wychodziła prawie ze swojego pokoju unikając mnie jak ognia. Go-won również rozkładał ręce i mówił, że on się w to nie miesza. Dodatkowo za dwa dni miałyśmy też jechać do Londynu na badania prenatalne i zastanawiałam się jak będzie wyglądać ta wspólna podróż. Obawiałam się, że może być niezręcznie.

Przez te wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce ostatnim czasy, wróciłam do regularnego biegania. Była to bardzo dobra forma zmęczenia umysłu i ciała. Codziennie rano biegałam wzdłuż plaży, czując jak wszystkie zmartwienia ulatują wraz z każdym krokiem który robiłam. Pomogło mi to na pewno spojrzeć na sprawy z właściwej perspektywy i poukładać sobie co nie co w głowie. Doszłam do pewnych konkluzji które zamierzałam wdrożyć w życie. 

Go-won sprawdził mój telefon. Na całe szczęście przypuszczenia Sa-ri były mylne i Mila nie zainstalowała mi żadnego programu do śledzenia moich wiadomości. Niestety po konferencji chłopaków moja komórka rozdzwonił się jak szalona. Nagle wszyscy byli mną zainteresowany. Każdy chciał przeprowadzić ze mną wywiad. Oczywiście nie interesowała ich moja osoba czy też mój wykonywany zawód. Wszyscy chcieli wiedzieć czy jestem czy nie jestem w związku z Jungkookiem. Chociaż dałabym sobie rękę uciąć, że tak po prawdzie nawet by ich nie interesowała prawda. I tak zapewne napisali by to co chcieli. Poznałam już ten paskudny świat show biznesu na tyle, że wiedziałam, iż nie liczy się prawda a tylko to co sprzeda się najbardziej. W tym wypadku nic nie sprzeda się lepiej niż wiadomość, że jeden z chłopaków z BTS spotyka się z podróżującą z nimi tłumaczką. A ponieważ Yoongi i jego życie osobiste dla prasy był już przeżytkiem, teraz skupili się na najmłodszym. Golden maknae jest dla nich jak kura znosząca złote jajka. Także taki temat musiał być dla nich dochodowy. Musiałam blokować każde mi nieznane połączenie. Problem polegał na tym, że w przychodni ginekologicznej podałam im swój numer. Więc byłam zmuszona odbierać wpierw te teflony a potem je blokować. Ci dziennikarze byli wręcz natarczywi. 

Było już późne popołudnie. Właśnie wróciłam do domy z zakupów które robiłam w pobliskim miasteczku. Chciałam się dosiąść do Sa-ri, Go-wona i dwóch innych chłopaków z ochrony którzy oglądali w salonie mecz piłki nożnej na telewizorze. Ale gdy tylko dziewczyna mnie ujrzała wstała i bez słowa poszła do swojego pokoju.

- Ehh - westchnęłam, dosiadając się do reszty - czy ona mi w końcu wybaczy?

- Przejdzie jej zobaczysz. Pamiętaj, że rządzą nią teraz hormony.  - odpowiedział mi Go-won który sięgał po soju stojące na stoliku. - Jak było na zakupach? nikt ciebie nie śledził- Pewnie w normalnych okolicznościach pytanie Go-wona by mnie zdziwiło, natomiast po tej aferze sama zaczęłam być ostrożna gdy wychodziłam do miasta. Wprawdzie nasza mieścinka nie była za duża ale nigdy nie wiadomo. ARMY's dałyby radę złamać Enigmę w pięć minut gdyby powiedziano im, że dzięki temu spotkają chłopaków.

- W porządku. Zachowałam ostrożność więc myślę, że nikt mnie nie rozpoznał. Po za tym tu pełno rudych osób. Ja wpasowuje się w otoczenie idealnie. Gorzej z wami. - puściłam do chłopaków oczko a oni się zaśmiali rozumiejąc o co mi chodzi. 

- A jak sytuacja.... - Go-won nie zdążył dokończyć gdy po raz kolejny tego dnia mój telefon się rozdzwonił. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Widziałam nieznany numer. Westchnęłam przeciągle i odebrałam. Byłam pewna, że znów dzwoni do mnie dziennikarz.

- Halo...... nie jestem zainteresowana - rozłączyłam się zakańczając połączenie. - Wykończą mnie tymi telefonami! 

- Możemy kupić nową kartę do telefonu. - odparł Go-won.

TłumaczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz