Rozdział 12

845 28 2
                                    

Zbliżał się koniec naszych 'wakacji' każdy dzień wyglądał praktycznie tak samo: wstałam, śniadanie, plaża, obiad, czas spędzony z rodziną, kolacja, czytanie książek i spanie.

Nadszedł ostatni dzień, obudziłam się o 6:00 co mnie bardzo zdziwiło. Poleżałam chwilkę i trochę mnie powaliło bo wymyśliłam plan by dzisiaj wymknąć się. Pamiętacie jak przed wyjazdem prosiłam Tony'iego o zaprojektowanie mi tatuażu? Jak można się domyślić odmówił. No to tutaj wkracza właśnie mój plan. Chcę się wymknąć i zrobić tatuaż. W wieku 14 lat nie no super po prostu hahah. Chcę aby mój pierwszy w życiu  tatuaż miał jakieś znaczenie, więc chciałam coś powiązanego z moimi braćmi. Może ich sylwetki? Inicjały? Cytat jakiś? Myślałam tak I myślałam aż w końcu zdecydowałam się na.... sylwetki moich braci jako zwyczajny kontur.

1-Vincent ubrany w garnitur wysoki z rękoma w kieszeni
2-Will ubrany również w garnitur, a ręce miał rozłożone do przytulenia
3-Dylan ubrany w dresy i z gołą klatą, ręce ułożone w pozycje bokserską
4-Shane ubrany w dresy I bluzę w ręce miał chipsy
5- Tony ubrany w czarne jeansy i koszule w ręce trzymał pistolet
(Przybliżenie jak wyglądaliby bracia na tatuażu~autorka)

Nawet wybrałam już miejsce i postanowiłam zrobić to na plecach. Bo czemu nie. Takie postacie i będzie dobrze.
Wpadłam jeszcze na pomysł by pod nimi zapisać taki cytat:
Nawet gdy wszytsko się burzy istnieje nadzieja na lepsze jutro- mam najlepszych braci pod słońcem.

Gdy obmyśliłam plan na ucieczkę to postanowiłam zejść sobie na śniadanie. Na piżamę ubrałam bluzę Tony'iego taką czarną z jakimiś napisami. Gdy zeszłam na dół w kuchni nikogo nie było, więc postanowiłam że zrobię sobie jajecznicę. Tak też zrobiłam uszykowane śniadanie zaniosłam sobie na taras i zaczęłam przyglądać się wdokom. Po zjedzeniu poszłam do kuchni po sobie posprzątać i tam zastałam Dylana.

-siema-rzucił
-hejka co tam?-zapytałam
-a dobrze dobrze, a u ciebie?-zapytał skanując mnie wzrokiem-coś jest nie tak? Ostatnio jesteś taka smutna-i tu Dylan miał rację pamiętacie lot tutaj od tamtego momentu pomimo że wam nie wspominałam chciało mi się cały czas płakać.
-nie, wszytko w porządku-odpowiedziałam byłam na momencie pęknięcia.
-chcesz pogadać? Przejść się czy coś?-zapytał
-Dylan ja już nie daje rady- tu się poddałam łzy zebrały mi się do oczu.
-co jest Ej ksiezniczko-powiedział brat podchodząc do mnie
-nie chcę być tą gorszą, nie chce was stracić-mówiłam tuląc się do brata.
-nigdy nie będziesz gorszą i nigdy nas nie stracisz-odpowiedział ścierając mi łzy z oczu-no już cii
-Jesteście dla mnie wszytskim-powiedziałam po chwili-kocham was
-my też cię kochamy małpko-powiedział Dylan.
Gdy się uspokoiłam bałam się spojrzeć bratu w oczy.
-Mia spójrz na mnie- rozkazał spokojnym głosem
I spojrzałam a tym miałam słabość dla rodziny skoczę nawet w ogień.
-nie płacz już wszystko będzie dobrze nie martw się wyrzuć te złe myśli-mówił cały czas do mnie.
-jesteście dla mnie najważniejsi-powiedziałam
-ty dla nas też-odpowiedział brat.

Po chwili odkleiliśmy się od siebie i wpadliśmy na genialny pomysł  by zrobić sobie maseczki i maraton filmowy. Było super do wieczora siedzieliśmy sobie plotkowaliśmy i robiliśmy maseczki, przyszli też bliźniacy I Hailie. Lecz z nimi to nie to samo co z Dylciem. Siedzieliśmy tak chyba do godziny 18 po chwili trzeba było zakończyć naszą zabawę.

-ejj Dyliś-zapytałam
-tak Mijciu-odpowiedział
-kończymy na dzisiaj ja idę się pakować bo jutro lecimy do domu ty też tak zrób, dziękuję że przy mnie byłeś-powiedziałam
-nie ma za co i może to kiedyś jeszcze powtórzymy co?-zapytał
-oczywiściee!!!-krzyknęłam.

Szybko uwineliśmy się że sprzątaniem. Po chwili siedziałam w pokoju i musiałam się spakować. Spakowana usiadłam na łóżku I zaczęłam czekać na odpowiedni moment by się wymknąć. Jeszcze przed przebraniem w ciuchy poszłam do taty i poinformowałam go że się źle czuje i idę się położyć i aby nikt mi nie przeszkadzał do jutra rana. Powiedziałam także że drzwi do mojego pokoju będą zamknięte. Ten zgodził się na wszytko i udało się jak zwykle.

Przebrałam się w czarny komplet dresowy ponieważ na Kanarach wieczorem było dosyć chłodno. Wizytę u tatułatora miałam na 20 więc zaczęłam powoli wychodzić.
Wzięłam pleca do którego spakowałam telefon i portfel gdzie miałam trochę kasy. Gotowa wyszłam przez balkon i szybko udałam się w stronę miasta, gdzie był salon. Wyłączylam lokalizację w telefonie na wszelki wypadek i gdy byłam w mieście odrazu przypomial mi się moment uak bliźniacy upili Hailie, uśmiechnęłam się pod nosem na to wspomnie. Nim się obejrzałam byłam już pod salonem tatuażysty. Weszłam do środka miał mnie tatułowac jakiś mężczyzna. Był to wysoki blondyn z dużą ilością tatułaży. Umówiłam się z nim oczywiście na czarno bo nie byłam pełnoletnia. Umówiliśmy się na 2 razy więcej niż miał dostać. E tam i tak to nie moja kasa. Pomyślałam.

Odrazu przeszliśmy do roboty nie powiem bardzo bolało. Ale e tam efekt końcowy będzie zajebisty. Skończyliśmy o 23. Po zapłacie szybko udałam się do domku. Przebrałam się szybko w piżamę I spojrzałam na tatuaż w odbiciu lustra. Był cudowny. ALE JAK BRACIA SIĘ DOWIEDZĄ ZABIJĄ MNIE. ale raz się żywe w końcu co nie?
Że spokojem położyłam się I odrazu odpłynęłam w krainę Morfeusza....

--------------------------------
Hejkaaaa mamy za sobą dokładnie 12 rozdział z życia naszej Miji. Jestem bardzo wdzięczna za każdy głos i komentarz. Mam nadzieję że wam się podoba.

Jak myślicie jakie będą dalsze lost naszej bliźniaczki?

Czy bracia się dowiedzą?

CZEKAJCIE NA NASTĘPNE ROZDZIAŁY. BUZIAKI PAPA😍


Nie wiem kim się stałam-Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz