Rozdział 25

550 32 10
                                    

POV MIA:
Obudziłam się u siebie w pokoju, czułam że coś mi ciąży na nogach spojrzałam i była to głową Tony'iego. Spojrzałam na swoje ręce, podpięte do kabli zabandażowane i odrazu przypomniał mi się też wieczór gdzie chciała, że sobą skończyć... z racji tego że byłam wyczerpana położyłam się dalej spać.

POV VINCENT:
Od całego zdarzenia minęły 2 dni, przeczytałem list który pokazał mi Tony ,a Mia się nadal nieobudziła byłem na siebie zły że nie zareagowałem jakoś w odpowiednim momencie. Rozmawiałem już z Hailie I postanowiłem że wyślę ją na obóz terapeutyczny, który będzie trwał 2 tygodnie. Myślę że to dobry pomysł i kara za to że doprowadziła swoją bliźniaczkę do takiego stanu. Poinformowałem też znajomych Emilli o całym zdarzeniu i nie byli zadowoleni. Ja całe dnie pracowałem by tylko nie myśleć 9 tym że moja siostra walczy i życie, nie chciałem o tym myśleć.

Razem z Willem siedzimy u mnie w gabinecie i rozmawiamy o sprawach organizacji.

POV HAILIE:
Po rozmowie z Vincentem dowiedziałam się że chce mnie wysłać na jakiś obóz, naprawdę nie wiem po co to. Szczerze nie żałuję że Mia chciała się zabić, wsumie byłoby mi to na rękę. Bym miała więcej atencji i wogóle. Ale no cóż pojadę i będę obmyślała plan jak ją wykończyć, nienawidzę jej.

POV MIA:
Przebudziłam się, a Tony tym razem siedział obok owego łóżka na krześle i chyba się uczył nie wiem. Przyglądałam mu się tak chwilkę aż się uśmiechnęłam, byłam szczęśliwa że go widzę, pomimo mojej słabej psychiki naprawdę nie jest że mną już tak źle. Chyba po prostu potrzebowałam takiego odpoczynku.  Chciałam zwrócić na siebie uwagę więc krzyknęłam by przestraszyć brata.

-TONYYYY-wydarłam się na cały głos.
Mój brat wywalił się zdezorientowany  na ziemię, a ja się śmiałam z niego.

-Miaa obudziłaś się!!-krzyknął po czym mnie przytulił-widzę że humor dopisuje co?-puścił mi oczko.
-jak zawsze haha-odpowiedziałam.-muszę do toalety.
-aa tak już, czekaj pomogę Ci-powiedział.
-Tony na spokojnie mam sprawne nogi haha-zaśmiałam się.
-okej okej-odpowiedział też się śmiejąc.

*skipe time 3 dni*

Minęły 3 dni odkąt się obudziłam, pomimo że nie czułam się dobrze musiałam udawać by nie jeździć do szpitala. Dowiedziałam się że Hailie jedzie jutro na obóz terapeutyczny czy coś w tym stylu. Myślę że przyda jej się to, po tym do jakiego stanu mnie doprowadziła. Mimo że już oo wszystkim nadal nie jem za dużo uważam że jestem grubsza i cięższa. Vincent mówił że nawet poinformował moich znajomych, z nimi też popisałam i wszystko już wiedzą. Do szkoły jak narazie nie chodzę, mam lekcje online. Brakuje mi tej bliskości moich przyjaciół, ale no cóż. Moja relacja z braćmi jest dosyć zmienna, z bliźniakami rozmawiam normalnie , Dylan czasami jak musi to się odzywa, Willa prawie wogóle nie widzę, a Vincent to przecież oczywiste.

Aktualnie siedzę sobie razem z bliźniakami w salonie i oglądamy jakiś serial na netflixie. Była wczesna godzina bo dopiero  13.

-co na obiad?-zapytałam.
-może coś zamówimy?-zaproponował Tony.
-jestem za-powiedział radośni Shane.
-też-odpowiedziałam.
-Dobra to zamawiamy-powiedział Tony.

Po niecałych 30 minutach przyjechała nam pizza, ja miałam salami, ale i tak nie zjadłam całej bo musiałam się hamować z jedzeniem nie mogłam przesadzać już i tak za dużo jem.
Po zjedzeniu postanowiłam że pójdę do pokoju I sobie odpocznę.

-Dobra chłopaki dzięki za dzisiaj, najadłam się bardzo i lecę do pokoju bo musze nadrobić trochę nauki-wymyśliłam coś
-okejj-odpowiedział Shane.
-ty to zawsze się uczysz-przewrócił oczami Tony.
-no a jak haha-zaśmiałam się.

Udałam się do pokoju, gdy wchodziłam po schodach wpadłam niechcący na Hailie. Nie rozmawiałyśmy bardzo długo.

-pacz jak chodzisz-powiedziała.
-wzajemnie-odpowiedziałam-tak wogóle oco ci chodzi?
-o to że przez ciebie jadę na jakiś obóz dla psychopatów-podniosła głos.
-przyda Ci się kochana-mruknełam z irytacją.

-CO ŻEŚ POWIEDZIAŁA?!-krzyknęła za mną siostra, ale ja już zdążyłam się zamknąć w pokoju.

Zaśmiałam się pod nosem i uznałam że muszę poćwiczyć, bo formą mi trochę opadła. Poszłam do garderoby I wyciągnęłam mój strój na siłownię, przebrałam się włosy związałam w kucyk I gotowa wyszłam z pokoju. Przechodząc obok drzwi Shane uznałam że może zaproszę go do swojego treningu. Zapukałam.

-kto?-zapytał.
-twoja stara-odpowiedziałam.
-o Mia czego szukasz małpo?-zapytał.
-sparing?-zapytałam odrazu.
-hmm-zastanawiał się teatralnie.-niech Ci będzie-zgodził się
-okii no to za 15 minut w siłowni, ja lecę eloo-powiedziałam i pobiegłam na siłownię.

Zrobiłam małą rozgrzewkę i po chwili przyszedł Shane.

-gotowy na porażkę?-zapytałam.
-no chyba na twoją-odpowiedział.
-ejj Shane?-zapytałam ponownie.
- co tam-odpowiedział.
-co z tymi mistrzostwami co się zapisywaliśmy-zaciekawiłam się.
-ze względu na ciebie przełożono je są dokładnie 12 maja-odpowiedział.
-OMGG TO SUPER-ucieszyłam się-który dzisiaj jest?
-umm czekaj-zerknął na telefon-dzisiaj jest 6 maja.
-o kurwa przecież to za niecały tydzień-krzyknęłam.
-noo musimy ćwiczyć codziennie-odpowiedział.
-dobra koniec pogaduszek do roboty-pogoniłam brata j tak oto zaczęliśmy masz krwawy trening.

Po 3 godzinnym wysiłku uznaliśmy że warto już się zbierać. Weszłam do pokoju, gdzie wzięłam ciepły prysznic. Co chwilę spoglądałam na moje nadgarstki, widniały na nich blizny, które miały ze mną zostać na zawsze...
Przebrałam się w piżamę I usiadłam na łóżku razem ze szkicownikiem I słuchawkami. Włączyłam muzykę i zaczęłam rysować Mercedesa G-klase. Po czasie skończyłam i spojrzałam na zegarek, była godzina 20. Pomimo że nie byłam zmęczona uznałam że położę się spać,  by nikt mnie nie obudził i nie kazał jeść. Zaplanowałam sobie że nawet jutro pójdę z rana pobiegać-o ile wstanę gahah.

I tak oto odpłynęłam w krainę Morfeusza...

SEN EMILLI

-Babciu nie zostawiaj mnie-krzyczałam ile sił w głosie.
-słoneczko ja cie nigdy nie zostawie-powiedziała przytulając mnie, po chwili jej uścisk osłabł, a moja babcia osuneła się na ziemię. Spojrzałam na nią ze łzami w oczach I spojrzałam na jej plecy...

-Moja babcia mnie osłoniła od strzału-szepnęłam.
Kucnęłam obok babci i zaczęłam krzyczeć:
-babciu nie zostawiaj mnie, przepraszam jestem najgorsza przepraszam to moja wina, błagam zrobię wszystko tylko mnie nie zostawiaj-

Babcia z bezsilnością na mnie spojrzała i resztkami sił przemówiła:
-pokaż kto na tym świecie jest najlepszy-

-babciu nieee.....

KONIEC SNU

----------------------------------------------
Hejka kochanii przepraszam za opóźnienie z wydaniem rozdziału , ale mam strasznie dużo nauki. Pisząc ten rozdział leżę w łóżku I idę spać. Jestem gotową poświęcić się dla tej książki. DOSŁOWNIE haha.

Dziękuję za każdy miły komentarz i każdy głos kocham was. Widzimy się w kolejnym rozdziale.

BUZIACZKI PAPA😍🥰

Nie wiem kim się stałam-Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz