Rozdział 27

508 28 6
                                    

Obudziłam się z ogromnym bólem brzucha. Wiedziałam przez co on się pojawił, ale nie mogłam tego powiedzieć innym bo pewnie by mnie wzięli na badania. Już mi wystarczy że Vincent widział mnie wczoraj w takim stanie.

Dobra muszę się ogarnąć- szepnęłam do siebie
Wstałam z łóżka I powędrowałam do łazienki, spojrzałam na swoje lustrzane odbicie i szczerze się przeraziłam wyglądam jak wrak człowieka. Szybko weszłam pod prysznic, po chwili stałam pod strumieniem zimnej wody.
Wyszłam i postanowiłam stanąć na wadze wcześniej ważyłam 56.7 kilo, a teraz 52.7 kilo. Czyli schudłam!!! Udało się!!
Uradowana ubrałam się i uczesałam, zrobiłam także lekki makijaż by nikt nie zauważył okazów zmęczenia na mojej twarzy.

Wyglądałam tak:

Musiałam zejść na dół i pokazać się Vincentowi, ponieważ jakbym tego nie zrobiła to by sam tu przyszedł, a tego nie chcemy haha.
Z uśmiechem na twarzy opuściłam pokój i schodząc na dół na szczęście albo nie ni,ogólnie nie spotkałam. Przekraczając próg kuchni zauważyłam że przy stole siedzi Vincent. Stanęłam w miejscu I wpatrywałam się w jego twarz, chyba po prostu nie byłam gotowa by spojrzeć mu w oczy bo wiem że chyba dowiedział się oco chodzi.
Stałam tak I stałam, i chyba mój brat wyczuł moje spojrzenie bo się odwrócił.

-Emillia?-zapytał, a ja nic nie odpowiedziałam-Mia? Halo-powtórzył.
-Tak?-zapytałam.
-usiąść proszę-polecił mi, a ja jako posłuszna (tak napewno) siostra usiadłam naprzeciwko brata.
-oco chodzi?-zapytał po czasie świdrując mnie spojrzeniem.
-Vincent ja...-zabraklo mi słów-... ja po prostu musiałam schudnąć przepraszam że doprowadziłam się do takiego stanu-spuściłam głowę.
-drogie dziecko-westchnął-czy ty wiesz co ty sobie tym robisz, ty się katujesz nie rozumiem tylko po co jesteś piękną, szczupłą kobietą. Mamy 8 maja , zawody są za 4 dni a ty musisz trenować i spożywać odpowiednią ilość pokarmu. Jeśli nie poprawisz się z jedzeniem nie ma mowy abyś wystartowała w zawodach. Rozumiemy się?-
-ale Vincent ja...-zaczęłam.
-Rozumiemy się czy nie-dodał ostrzej.
-tak-odpowiedziałam.
-to dobrze teraz proszę abyś usiadła i zjadła coś pożądnego-powiedział.
-okej-odpowiedziałam I poszłam sobie coś uszykować.

Usiadłam do stołu z talerzem na którym były 2 kanapki z warzywami. Mój brat tylko spojrzał na mnie I na mój talerz I uznał że będzie ze mną siedzieć do póki nie spożyje śniadania. Podczas jedzienia dużo myślałam co z moimi znajomymi może mam z nimi kontakt, ale od jakiegoś czasu bardzo go zaniedbuje. W zawodach startuje też Alex więc będę mogła z kim gadać podczas jazdy. Jakbyście nie wiedzieli to na zawody jedziemy autokarem z całym naszym klubem sportowym.

Po zjedzonym posiłku moi brat opuścił kuchnie, a ja razem z nim w drodze do mojego pokoju Vincent prawił mi kazanie że napewno przy każdym miom posiłku któryś z braci będzie mnie pilnował.

Weszłam do pokoju I postanowiłam porozmawiać z Alexem, z całej grupy to z nim mam najlepszy kontakt. Co się dziwić znamy się od przedszkola. Wzięłam w rękę telefon i napisałam do przyjaciela.

DO ALEXUS❤️😍
Hejkaa możemy porozmawiać?

OD ALEXUS❤️😍
Jasne oco chodzi ?

DO ALEXUS❤️😍
Mam 2 pytania to znaczy jedno pytanie a drugie to takie tam pierdolenie hehe

OD ALEXUS❤️😍
jedziesz maleńka haha

DO ALEXUS❤️😍
Pierwsze- siedzimy razem w trasie na nasze wygrane walki?
Drugie-przepraszam cie że nie odzywałam się przez jakiś czas miałam ciężki okres.

OD ALEXUS❤️😍
Jasne że siedzimy razem, a co do przeprosin to nie ma za co rozumiem cię po części stara zawsze możesz na mnie liczyć

DO ALEXUS❤️😍
Wiem haha

Jeszcze  z nim tak popisałam I postanowiłam pójść poćwiczyć. Weszłam do garderoby I zaczęłam się przebierać. W czasie przeszkodziło mi pukanie do drzwi, zaprosiłam osobę do środka i okazał się to być Dylan z którym ostatnio relacja mi się popsuła, ale tam w dupie.

-Elo kaszojadzie-krzyknął-co robita?
-nie drzyj mordy, przebieram się-odkrzyknęłam i wyszłam już przebrana z garderoby.-po co przyszedłeś?
-haha aby ciebie dopilnować byś zjadła całe amu-zaśmiał się.
-ha ha ha bardzo śmieszne-przybrałam lotowaty wyraz twarzy-dawaj idziemy bo mam już dość.
-jak sobie życzysz ksiezniczko-uklonił się i otworzył mi drzwi.

W kuchni przy stole siedzieli bliźniacy I o czymś gadali, chyba nas niezauwazyli więc postanowiłam to wykorzystać. Pokazałam Dylanowi aby był cicho, a on chyba zczaił oco chodzi i od razu zamknął buzię. (Hahah)
Zaszłam braci od tyłu i wskoczyłam im na szyję i zaczęłam się drzeć.

-ELUWINA DUPKIII!!!-krzyknełam im do uszu, bliźniacy podskoczyli w miejscu.-hahaha boidupy!!
-Jezu Mia-westchnął Shane.
-boże-odezwał się Tony.
-dobra koniec tego siadaj i zajadaj dzidziusiu-zaśmiał się Dyl, a po minimum reszta braci.

Po zjedzonym posiłku namówiłam braci na wspólny trening. Nie powiem to był Krwawy trening. HAHA
Co jak co, ale kocham tych debili. Nie mogę się doczekać aż pojadę na te zawody i pokaże każdemu na co mnie tak naprawdę stać.

Po skończonym wysiłku fizycznym weszłam do pokoju I wykąpałam się, przebrałam w  piżamę I czytałam kolejną powiastke o idealnych związkach (czyli takich których nigdy nie doznam haha).
Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 23, czyli trochę późną. Nie no co ja gadam ostatnio chodzę bardzo późno spać haha.

Położyłam się I kręciłam się z boku na bok nie mogąc zasnąć, po jakieś chyba godzinie zasnęłam...

---------------------------------
HEJOO KOCHANI

Przepraszam was za tą przerwę, ale wiecie jak to jest (chyba haha).
DZIEKUJĘ za każdy komentarz, gwiazdkę, lub po prostu wyświetlenie rozdziału. Mam dużo pomysłów na dalsze losy, lecz wiadomo każda powieść musi się kiedyś skończyć i to nie zawsze w dobrych okolicznościach...

DOBRA NIE BĘDĘ WAM NIC WIĘCE MÓWIŁA HIHI.
Zachęcam do czekania na dalszy ciąg i co.. no to widzimy się może jutro, ale o w poniedziałek .....

BUZIACZKII PAPA❤️😍💋

Nie wiem kim się stałam-Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz