Rozdział 10

1K 34 2
                                    

Obudziłam się ogodzinie 5, ponieważ o 7 mieliśmy wylot.
Nie mogłam się doczekać ciepłej wody i tego pięknego zachodu słońca. Z tego co powiedział mi Vincent mieliśmy zakwaterować się  na prywatnej wyspie, to jeszcze lepiej.
Zwlekłam się z łóżka z bólem głowy, ale zignorowałam to.
Udałam się do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic I ubrałam się, pomalowałam I uczesałam.
Po czasie wyglądałam tak:

 Po czasie wyglądałam tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z

racji tego że była już 5:50 zeszłam na śniadanie, w kuchni spotkałam już Hailie I Vincenta.
-Hejka-powiedziała siostra
-cześć-odpowiedziałam
-dzień dobry-Vincuś jak zawsze poważny-o 6.30 wyjeżdżacie na lotnisko-powiedział brat
-okej, a gdzie reszta?-spytałam bo nikogo nie widziałam.
-pewnie zaraz zejdą- odpowiedziała moja siostra.
Kiwnełam głową I poszłam do kuchni gdzie była Eugenie.

-dzień dobry Eugenie-przywitałam się
-witaj kochana, na co masz dzisiaj ochotę?-spytała jak zawsze uprzejmie
-umm może jakiś kanapki-odpowiedziałam
Gosposia tylko pokiwała głową I uszykowała mi śniadanie. Pomyślałam że fajnie by było coś zjeść oglądając film, więc udałam się do salonu, gdzie włączyłam Netflix I zaczęłam oglądać 'outer banks'.
Gdy tak sobie siedziałam i jadłam na dół przyszła trójca.

-siemanoo-powiedział Dylan podchodząc do mnie
-co oglądasz-zapytał Shane
-co jesz- wtrącił Tony
Położyli się obok mnie i gapili jak próbowałam ich zignorować ale nie dało się.

-Hej,jem śniadanie a oglądam jakiś serial coś jeszcze?-powiedziałam
-ooo ktoś tutaj mały humor-odpowiedział mi Dylan
-wstałaś lewą nogą?-zapytał Shane
-masz okres-dorzucił Tony
-mam dobry humor, nie nie wstałam lewą nogą, nie mam okresu-odpowiedziałam znowu.

Chłopacy wycofali się I poszli do kuchni, spłoszyłam ich i to mi się podobało. Spojrzałam na telefon i kurde jest już 6.20 poszłam szybko odłożyć talerz do zmywarki i udałam się do pokoju. Szybko pościeliłam łóżko, sprawdziłam czy napewno wszytko wzięłam i gotowe. Z walizką opuściłam już swój pokój. Na dole stała jak zawsze przed czasem Hailie, a że swoich pokoi wychodzili bracia.

-ee młoda pomóc Ci?-zapytał Tony
-nie spoko dam sobie radę-powiedziałam
-okejj-odpowiedział

Bez problemu zniosłam walizkę po schodach. Po chwili przyszedł Vincent I Will by się pożegnać niestety ale onie nie jadą z nami.
-macie się nimi opiekować-powiedział Will do św. Trójcy
-a one moją się słuchać braci-dorzucił Vincent
Wszyscy się pożegnali ja przytulasem tak jak Hailie, a bracia mocnym uściskiem dłoni.

Wsiedliśmy już do auta prowadził nas szofer obok niego z
Przodu usiadł Dylan, Hailie I Shane siedzieli za nimi, a ja i Tony z racji tego że auto było 7 osobowe za nimi. Droga na lotnisko minęła spokojnie. Tony zasnął na moim ramieniu ale jakoś za bardzo mi to nie przeszkadzało. Po 30 minutach byliśmy. Wyszłam z auta I razem z braćmi poszlismy do srodka lotniska. To co zauważyłam to, to że kierujemy się do stanowiska gdzie są vipy (nwm jak to wyjaśnić) oczywiście nie zdziwiłam się bo pieniążki są i VIP też jest hehe. Kierowaliśmy się już do samolotu z nazwiskiem Monet. Gdy weszliśmy do środka naprawdę było pięknie fotele z białej skórki i stoliki z ciemnego drewna. Powiem tak. Czuje kasę haha.

Usiadłam na miejscu obok okna widziałam że bracia włączyli jakąś grę na telewizorze. Gdy wystartowaliśmy odpieram się I trochę poczytałam książkę, później zasnęłam a gdy się obudziłam zazwyczaj patrzyłam na rodzeństwo. W pewnym momencie poczułam pustkę taki nagły przypływ smutku. Łzy lały mi się z oczu nie wiadomo z jakiego powodu. Poszłam szybko do łazienki I się zamknęłam zaczęłam płakać z bezsilnosci. Tak naprawdę nie wiem dlaczego jestem smutna. Po chwili usłyszałam pukanie.

-Halo Mia jesteś tam-to był chyba głos Dylana?
Ja otarłam oczy dod płaczu i wzięłam kilka wdechów.
-tak-powiedziałam-daj mi jeszcze chwilkę
-musisz zająć miejsce zaraz londujemy- powiedział brat
-tak tak idę-wzięłam ostatni wdech i wyszłam patrząc się w podłogę.
-wszystko okej-zapytal brat
-tak oczywiście-odpowiedziałam że sztucznym uśmiechem
-no okejj to siadaj- powiedział brat, o nie chyba coś podejrzewa dobra nieważne.

Gdy zajęłam miejsce zapieram pasy i po chwili wylądowaliśmy. Spakowałam wszytko do plecaka i poszłam razem z braćmi na zewnątrz. Poczułam takie ciepłe i czyste powietrze. Było ciepło i tego mi było chyba trzeba. Takie resetu. Z lotniska wsiedliśmy do aut pewnie wynajętych przez samego Vincenta I pojechaliśmy w miejsce gdzie były 2 helikoptery. Wsiadłam do jednego z Tony'm I Shane'm. Hailie I Dylan lecieli innym. Czułam na sobie wzrok braci ale go zignorowałam. Pomimo że siedziałam tyle w samolocie to nie byłam zmęczona bo przecież połowę przespałam. Obiecałam sobie ze jeszcze dzisiaj pójdę się przejść. Wylądowaliśmy tak jak Vincent mówił na prywatnej wyspie było tam pięknie bracia pokazali namnasz domek i nasze pokoje.

-to jest twój pokój-powiedział do mnie Shane
-dzięki-odpowiedziałam i weszłam do środka zamykając za sobą drzwi.
W pokoju znajdowało się łóżko komoda biurko i łazienka. Było bardzo przytulnie. Rozpakowałam się I usłyszałam pukanie do drzwi. Pozwoliłam na wejście, lecz to nie była Hailie ani żaden z braci tylko.....

Tylko jakiś facet. Wyglądał na około 50 lat. Włosy upięte w siwą kitkę, na sobie miał lniane spodenki i koszule białą w niebieskie paski.
-dzień dobry, czego pan tu chce-powiedziałam niemiło, nie powiem bardzo mi się to niepodowbało że tu przyszedł.
Mężczyzna nicnie odpowiedział tylko patrzył na mnie z uśmiechem.
-I co Pan się tak na mnie patrzy- przemówiłam znowu.
-jak?- powiedział mężczyzna
Chciałam powiedzieć jak zboczeniec ale ugryzłam się w język...
- jak ojciec który pierwszy raz widzi swoją córkę-powiedział a mnie zamurowało.
Gapiłam się na faceta jak na debila, lecz coś we mnie pękło.
-nie mam ojca zostawił mnie- odpowiedziałam

-oj Mia Mia gdybyś mi tylko uwierzyła-przemówił znowu

-słuchaj-tu zaczęły zbierać mi się łzy-nie wierzę ci bo mój ojciec nie żyje raz RAZ w życiu byłam odwiedzić jego grób więc nie wmawiaj mi tu nic-zasyczałam, tak to prawda jak byłam młodsza wymknelam się z domu i poszłam na grób mojego ojca.

-Mia udawałem własną śmierć, jeśli mi niewierzysz to zadaj pytanie- powiedział niby mój ojciec

-jak wyglądała moja mama i jaka miała na imię-zadałam pytanie
-Gabriela , nie wysoka rude loki i jasna karnacja. Poznaliśmy się gdy ona podróżwała, a ja świeżo co straciłem żonę.-powiedział bez zająknięcia.
Ja milczałam skąd on- czy to napewno mój tata?

Zły zebrały mi się do oczu...
-Tt-tato dlaczego-stałam i płakałam nie mogłam powstrzymać łez.
-chodź tu skarbie-powiedział tata i otworzył dla mnie ramiona. Wtuliłam się w ojca i tak staliśmy do póki się nie odezwałam.
-dlaczego dlaczego mnie zostawiłeś?-spytałam
-długa historia skarbie-odpowiedział
-to mi ją opowiedz-zaciekawiłam się
-okej no to tak....-Gdy tata mi wszytko opowiedział byłam zła trochę na mamę że nie chciała abyśmy miałby kontakt z tatą. Chwilkę jeszcze z nim porozmawiałam.
-Hailie wie?-zapytałam
-już tak opowiedziałem jej wszytko-powiedział tata
-dobrze jest mieć cię-odpowiedziałam
-kocham cie skarbie-powiedział a ja się spielam dawno nie słyszałam takiego słowa.
-ja ciebie też-odpowiedzialam nieśmiało.

Gdy tak pogadałam z tatą był już wieczór więc udaliśmy się na dół, gdzie było już całe moje rodzeństwo. Nikt się nie odezwał zasiedliśmy do stołu i zjedliśmy w ciszy. Po kolacji udałam się do pokoju gdzie wykąpałam się I położyłam z telefonem do łóżka. Postanowiłam że napiszę na grupę moich znajomych.

🤔💗SZKOLNIDEBILE🤔💗

ŻMIJA💋🤬😈
Elo gangusy

MARCOO🫠
Hejj jesteś na miejscu??

MATEOSIO😃
Siemanka co tam!

ALEXANDERR😅
Joł

LIWIAPIWIA🤐
Hejka

LISSKA🥰🙃🤑
Hejoo

Trochę z nimi popisałam i poszłam spać.

Nie wiem kim się stałam-Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz