Rozdział 20

557 33 9
                                    

Przebudziłam się o godzinie 10:00 była sobota. Wstałam z łóżka w swojej piżamie która składała się z dużej czarnej koszulki Shane i  biało-czarnych spodenek które sięgamy do do kolan. Wyszłam na balkon, ponieważ była bardzo słoneczna pogoda oparłam się o barierkę i rozmyślałam co dalej ze  mną będzie pojawiały mi się wątpliwości co do tego czy wogóle zdam testy sprawnościowe, czy mam tyle siły by pojechać na mistrzostwa w mma. Po chwili stwierdziłam że nie ma sensu dalej tak stać i rozmyślać, więc wyszłam z balkonu i ruszyłam w stronę garderoby. Przebrałam się tak:

Gotowa już wyszłam z pokoju, a niestety w tym samym momencie ze swojego wyszła Halilie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gotowa już wyszłam z pokoju, a niestety w tym samym momencie ze swojego wyszła Halilie. Może to dobrze? Może w końcu pogadamy? A raz się żyje.

-hej Hailie-powiedziałam spokojnie
Nic mi nie odpowiedziała tylko wymineła mnie ze spuszczoną głową. Denerwowało mnie takie zachowanie więc złapałam ją za łokieć i obruciłam w swoją stronę.

-co jest?-zapytała z wyrzutem.
-Hailie co się z tobą dzieje?-zapytałam
-gówno-odpowiedziała
-ej grzeczniej-upomniałam ją.
-jeśli masz zamiar nadal mnie pouczać to lepiej mnie pójść bo spożałujesz-powiedziała.
-nie odzywaj się do mnie w taki sposób dziewczyno co w ciebie wstąpiło że dnia na dzień się do mnie nie odzywasz?!-krzyknęłam na siostrę.
-dobrze wiesz oco mi chodzi-odburkneła mi.

W tym samym momencie ze swojego pokoju wyszli bliźniacy, nie no mają kabarecik.

-Hailie kurwa oco ci do cholery chodzi-zapytałam wkońcu.
-ty nigdy tego nie zrozumiesz?! To ty jesteś tu lepiej traktowana obok ciebie się kręcą  ty teraz idziesz do klasy mundurowej ty jedziesz na mistrzostwa, a ja? Ja to co już o mnie zapomniałaś? Zapomniałaś że masz siostrę?-odkrzyknęła mi.
Milczałam. Nie miałam nic do powiedzenia. Myślałam co powiedzieć jednak coś trzeba więc w końcu przemówiłam:
-nadal się chcesz kłócić kto był lepiej traktowany? To że mi tutaj jest lepiej niż wcześniej to jest źle? Matka zawsze obok ciebie latała!! Daj mi spełnić marzenia nie chciałam nigdy być w twoim cieniu?!-powiedziałam z agresją.

Do bliźniaków dołączył Dylan, widziałam kontem oka jak stoją i gapiąc się na nas. Robimy powtórkę z ostatniej kłótni.

-szkoda że to nie ty byłaś na miejscu mamy?! Przynajmniej miałabym spokój-krzykneła na koniec moja siostra.

Stałam wryta. Niedowierzałam że ona to powiedziała. Nie tak nie może być nie.
Wpatrywałam się w oczy mojej siostry ona stała i chyba docierało do niej co powiedziała.

-wiesz kiedyś może będziesz miała spokój jak całkowicie się wykończę-odpowiedziałam jej po czym ruszyłam na dół do kuchni.

Bracia śledzili wzrokiem raz mnie raz Hailie I chyba nie ogarnęli jakie słowa padły tutaj. Wyminelam także ich. Zeszłam po chwili za schodów i weszłam do kuchni. Przy stole siedział Vincent I Will, pili sobie kawę. Gdy mnie zobaczyli przerwali rozmowę.

-Mia...-zaczął Will, lecz mu przerwałam.
-jest okej spoko po prostu nie wracajmy do tego co się zadziało przed chwilką okej?-zapytałam ze spokojem.
-okej-odpowiedział mi Will.

Vincent za to wpatrywał się we mnie swoimi niebieskimi oczami i one mówiły tylko jedno 'co się dzieje' odwzajemniłam jego spojrzenie w którym przekazałam mu 'jest okej'. Chyba zrozumiał bo się nie odezwał tylko zaczął spowrotem rozmawiać z Willem. W kuchni po chwili znaleźli się bliźniacy I Dylan, nikt się nie odezwał. Uszykowałam sobie kanapkę I zasiadłam do stołu.
Gdy zjadłam śniadanie spojrzałam na Dylana I zapytałam:

-o której trening?-brat spojrzał na mnie
-może 15?-zapytał.
-pasuje-odpowiedziałam z uśmiechem.

Wyszłam z kuchni i udałam się do pokoju, gdzie rozsiadłam się na balkonie razem ze szkicownikiem i słuchawkami by trochę odpocząć od natłoku myśli. Zawsze tak robiłam, gdy nie miałam siły wszystkiego kalkulować w głowie.

Nim się obejrzałam byłam już godzina 14;30, uznałam że nie ma sensu iść już na obiad bo przed treningiem wolę nic nie jeść. Zamierzałam dać sobie dziaj duży wycisk. Poszłam do garderoby i przebrałam się w strój sportowy. Prezentowałam się tak:

Gotowa jeszcze przed czasem zeszłam do siłowni zrobić sobie rozgrzewkę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gotowa jeszcze przed czasem zeszłam do siłowni zrobić sobie rozgrzewkę. Na samym początku rozciąganie, a później weszłam na bieżnie I zrobiłam Cardio. Po chwili przyszedł Dylan chyba trochę zdziwiony moją obecnością.

-czemu nie było cię na obiedzie?-zapytał
-nie miałam ochoty-odpowiedziałam.
-długo tu jesteś-zapytał ponownie.
-jakieś może 30 minut? Nie wiem-powiedziałam.

*skipe time*- pod koniec treningu

-było zajebiście tego potrzebowałam dzięki-powiedziałam zadyszana po kolejnej serii brzuszków.
-nie ma za co-odpowiedział mi brat.
-co jest między wami?-zapytał Dylan.
-nami?-Nie wiedziałam oco mu chodzi.
-no między tobą, a Hailie. Słyszałem waszą drastyczną wymianę zdań-wyjaśnił mi.


-aa sama nie wiem co w nią wstąpiło, jest jakaś taka inna. Nie wiem co jest-odpowiedziałam-ale nie ma co się przejmować muszę skupić się na sobie jej chimerki mnie nie interesują-dodałam.
-czasami warto zająć się sobą masz rację-pocieszył mnie Dylan.
-dobra ja spadam-pożegnałam się z bratem przytulasem.

I tak oto o godzinie 20 znalazłam się już w łóżku  wykąpana i zmęczona po dzisiejszym dniu. Popisałam jeszcze dosłownie chwilkę że znajomymi, po czym zasnęłam.

--------------------------
KOCHANI
Dziękuję wam za te miłe i motywujące mnie komentarze, tak jak obiecałam rozdział się pojawił. Mam nadzieję że wam się spodoba. Osoba która podsunęła mi pomysł na rozdział to: w3r0n1k6.
Dziękuję Ci bardzo❤️❤️.

Naprawdę kocham was za tą wyrozumiałość i za to wsparcie. Dawajcie pomysły na kolejne części.

Buziaczki papa

Nie wiem kim się stałam-Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz