Rozdział 14

776 23 11
                                    


Obudziłam się z książką na twarzy. Pewnie musiałam zasnąć w trakcie czytania. Wstałam I poszłam do łazienki spojrzałam w lustro i wyglądałam śmiesznie. Włosy roztrzepane, wory pod oczami-nie no cudownie.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i postanowiłam wziąść prysznic. Po wyjściu przebrałam się w czarne jeansy I top.

Podczas ubierania się przypomniała mi się wczorajsza sytuacja, gdy chłopaki coś podejrzewali. Modliłam się w duchu aby nie powiedzieli nic Vincentowi bo wtedy nie mam nic do gadania. Pokaże im ten tatuaż na moją 16. Czyli za niecałe 2 lata. Ogólnie nic nie mówiła, ale mam urodziny 12 maja, ja urodziłam się o 23:57, a co dziwne Hailie ma urodziny 13 maja bo urodziła się o 00:05.
Aktualnie jest 14 kwietnia. Zostały tylko 2 dni do pójścia do szkoły.

Pościeliłam łóżko i udałam się na dół w celu zjedzenia śniadania. Na dole była tylko kręcąca się w kuchni Eugenie.

-cześć-powiedziałam uprzejmie.
-oo Mia witaj, jak było na wakacjach?-spytała z uśmiechem.
-bardzo fajnie-odpowiedziałam
-to super, co chciałabyś zjeść?-dodała
-może kanapki i do tego woda z cytryną.-powiedziałam
-robi się-odpowiedziała uprzejmie i zabrała się do roboty.

Ja usiadłam przy stole i czekałam na śniadanie. Po chwili do kuchni zszedł Will. Pewnie wrócił z biegania.

-Hejj-powiedział z głosem pełnym energii
-hejka-odpowiedziałam
-jak się czujesz? Wczoraj długo spałaś-zapytał
-dobrze po prostu przydał mi się taki reset-powiedziałam mając nadzieję że skończymy rozmowę coś nie miałam dzisiaj ochoty na żadne wymiany zdań.

Will poszedł po chwili do swojego pokoju, a ja dostałam moje upragnione śniadanie podziękowałam naszej Eugenie i zabrałam się za jedzenie. Do kuchni zeszła moja siostra widocznie miała dzisiaj jeden z lepszych dni w ostatnim miesiącu, wiedziałam że mocno w nią trafiła wiadomość że mamy ojca. Ale no życie.

-dzien dobry-zawitała siostra
-dzien dobry hailie-powiedziała Eugenie

Ja tylko mruknełam ciche hej. Po chwili Hailie siedziała już obok mnie przy stole I czekała na swoje śniadanie.

-jak się czujesz?-zapytala Hailie.

Irytuje mnie jak wszyscy się o coś pytają. Bożee nie chce mi się odpowiadać czy to jest takie trudne dla drugiej osoby.

-Mia?-zapytał męski głos.

Spojrzałam w górę i zobaczyłam kurwa VINCENTA.

-Hailie pytała jak się czujesz.-powiedział lodowato
-czuję się bardzo wyśmienicie-odpowiedziałam z sarkazmem.

Siostra popatrzyła na mnie z żalem w oczach, a Vincent z jeszcze większą złością.

-Emilio proszę idź do swojego pokoju i przemyśl to jak się odzywasz do siostry-powiedział o dziwo ze spokojem mój brat.
-nie jesteś moją matką aby mówić mi co mam robić-powiedziałam oschle.

Hailie gapiłam się na mnie jak na ducha, ale siedziała cicho.

-fakt nie jestem nią, ale jestem twoim opiekunem prawnym więc w jakimś stopniu mam prawo wydawać i polecenia-odpowiedział.

Nic nie powiedziałam wstałam do stołu, odłożyłam talerz do zlewu i szybkim krokiem udałam się do pokoju. Wchodziłam wściekła po schodach aż na kogoś wpadłam.
-pacz jak chodzisz-zwruciłam uwagę osobie.
Nawet nie spojrzałam kto to tylko pobiegłam do pokoju.
Usiadłam przy biurku i zaczęłam sobie szkicować, aby wyładować emocje. Niestety ale nie pomagało po 2 godzinach rysowania nadal się nie uspokoiłam. Poszła do garderoby gdzie przebrałam się u szare dresy I za dużą czarną koszulkę. Po czym udałam się na siłownię.

Nie wiem kim się stałam-Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz