Rozdział 28.

560 16 12
                                    

Czy wygrałam życie ?
Zdecydowanie mając ich obok .

-Kurwa to nie jest śmieszne!-blondyn krzyknął uciekać przed goniącym go Kai'em z klapkiem.

-Jest-wybuchłam jeszcze głośniejszym śmiechem czując co raz większy ból brzucha .

I właśnie w tym momencie werwał się do pokoju ktoś . Zastygłam widząc jej blond włosy i zaskoczone jak i wystraszone oczy .

-Bri!-krzyknęła padając przede mną na kolana-przepraszam! Tak bardzo cię przepraszam , że nie byłam przy tobie gdy się źle czułaś!-wtedy jej głos się złamał , a ja dostrzegłam łzy spływające z jej policzków i kąpających na moją pościel .

Ujęłam jej podbródek w dwa palce unosząc jej głowę tak, by spojrzała mi w oczy .

-Też cię przepraszam kwiatuszku-uśmiechnęłam się garnąc do sobie jej złotowłosą główkę .

-Kocham cię różyczko-szepnęła , a ja zastygłam słysząc jej słowa . Ktoś mnie kocha? Znowu mi to mówią .

-Czemu różyczka?-zignorowałam jej pierwsze słowa .

-Bo jesteś do niej podobna. Wrażliwa ale umiesz się bronić -uśmiechnęła się szeroko .

-Też cię kocham -szepnęłam odwzajemniając uśmiech -Bardzo i nawet niewiesz jak tęskniłam Isy.

Ten dzień był tak piękny zaczynajac od pogody jak i od mojego humoru .

I oby tak było .
Narazie .

***
-Gotowa?-blondyn spojrzał na mnie uśmiechając się wesoło .

Kiwnęłam głową wstając powoli z łóżka .
Wreszcie mogłam wyjść z tego jebanego szpitala .
Sierpniowa pogoda dziś dopisywała mojemu humorze .

Byłam ubrana w białą, luźną koszule i dżinsowe , krótkie spodenki . Włosy miałam wreszcie umyte i wyprostowane , a na twarzy widniał lekki makijaż .
Objęłam mocno blondyna ramionami ciesząc się , że będę mogła z tąd wyjść .

~~~
Po przyjeździe do domu poczułam charakterytyczny zapach perfum Kaia , który kochałam .
Zade odrazu poszedł do salonu kładąc się na kanapie .
A ja usiadłam obok niego .

KAI POV:
Jebaniutki.
Dostałem właśnie wiadomość od ojca Bri .
Napisał , że chce się spotkać dziś .
Więc nic mi nie zostało jak jechać bo bałem się , że może coś zrobić Briannie.

Gdy wysiadłem z samochodu stałem przed dużym budynkiem , który przypomniał zaplecze .
Bez zastanowienia zacząłem iść w jego kierunku , by później otworzyć drzwi i zobaczyć schody prowadzące w dół .
Gdy zszedłem na dół ujrzałem duże drzwi , a przed nimi duży , napakowany ochroniarz .

-Do kogo i kto?-zadał pytanie grubym głosem .

-Kai Gray do Grahama Furtado-nienamiętnie wypowiedziałem jego imię.

Ochroniarz po krótkie chwili zrobił mi przejście puszczając do środka .
Otworzyłem nogą drzwi widząc przed sobą siedzącego w fotelu mężczyznę , był odwrócony do mnie , a nad jego głową unosił się gęsty dym .

-Jesteś-usłyszałem jego lodowaty ton .

-Czego chciałeś?

-Może chociaż coś na powitanie?

-Od kiedy jesteśmy tak do siebie zbliżeni Furtado?

-Może od tego momentu gdy zachciałeś moją córkę za swoją żonę? Od tego momentu spotykają mnie tylko porażki.

My little DevilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz