Siedziałam jak na szpilkach czekając aż Kai wstanie .
Od wczoraj jego jedynymi czynnościami było : rzyganie i spanie . I tak w kółko .Już miałam przygotowany monolog, by go opieprzyć . Wybijała czternasta , a nie pokój coraz bardziej wkradł się do moje umysłu .
Ulżyło mi gdy usłyszałam ciężkie kroki , które zwiastowały, że Kai , a bardziej bym ujęła żywy trup schodził po schodach .
Jego twarz była bladsza niż zazwyczaj , a oczy miał jakby zamglone . Odrazu wystąpiłam w jego stronę , westchnęłam jednak widząc jego stan .
Skierowałam się do kuchni wlewając ciepłą wodę do kubka , a później rzucając tam tabletkę aspiryny .
Podałam ją chłopakowi , na co odrazu mi ją wyrwał wypijając całą zawartość zarazem .
Obserwowałam jego najmniejszy ruch wyczuwając kiedy będę mogła go opierdolić.Gdy dałam mu jeszcze kilka leków przeciwbólowych czekałam aż zaczną działać .
Już widziałam jak chłopak wracał do normy i niemal , że odrazu odpaliła się we mnie złość .-A teraz powiesz mi jak skończyłeś w klubie zalany w trupa-usidłam naprzeciwko niego patrząc mu prosto w oczy . Jego zazwyczaj głębinowe tęczówki wygrały jak granatowa pustka .
-Musiałem się rozluźnić i..-nie dokończył gdy zobaczył , że nie wierzę w żadne wypowiedziane przez niego słowo .
-Nie Kai , masz powiedzieć co się do kurwy nędzy stało . Nigdy byś nie nachlał w trupa jakbyś musiał się rozluźnić !-niemal , że krzyknęłam w parowych złości przeradzającą się w wściekłość .
-Brianno -westchnął - to chyba nie czas na rozmowy życiowe . Nie mam siły narazie -mówił ledwo słyszalnie .
-Tak?-prychnęłam-Jakbym tam się nie zjawiła to ta ruda pinda by cię zaciągnęła do jakiegoś składnika i przeruchała!
-Brianno-znowu próbował mnie uspokoić .
-Nie Kai . Nie uspokajaj mnie , bo to nic nie da-krzyknęłam czując jak pieką mnie oczy-Mieliśmy być szczerymi wobec siebie -mówiłam coraz ciszej .
Nie chciałam płakać , nie przy nim. Nie chciałam pokazywać , że mnie to boli , że jest moją słabością .
-Dobrze!-uniósł głos na co wzdrygnęłam. Katem oka widziałam , że spiął się na moją reakcje -Chcesz żebym szczery?-kiwnęłam głową na co zacisnął szczęki - Dostałem znowu telefon od ojca by przedstawić mu ciebie. Jesteś zadowolona?
-Czemu teraz to jest kurwa moja wina?-uniosłam głos -To nie moja wina , że chce mnie poznać!
-Nie powiedziałem tego -zaprzeczył .
-Ale pokazujesz , że to moja wina . Chce ci ulżyć , móc ci pomóc, a ty? Traktujesz mnie jakby to przeze mnie się stało tak jak jest-patrzyłam na niego z niedowierzaniem .
Patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższą chwile .
Może i była to moja wina?
Może jakbym zniknęła byłoby łatwiej?
Chciałam się rozryczeć jak małe dziecko . W takich momentach chciałam czuć , że nie jestem sama , a właśnie się czułam jakbym nie miała na komu polegać .Gdy człowiek się zastanawia na kim tak właściwe może pomagać w stu procentach zauważa , że albo takich osób jest mało , albo niema w ogóle . Nic pomiędzy i wtedy mamy ochotę zniknąć przed wszystkimi .
Niektórzy próbują znaleźć takie osoby lecz tylko sonie uświadamiają , że żadna osoba wśród nich nie jest w stanie zrobić co najmniej połowę co ona zrobi dla tej osoby .Kai wypuścił z świstem powietrze patrząc na mnie uspakajać się . Widziałam to po jego oczach . Oczy przez , które mam zamiar zrobić wszystko ale czy one zrobią to samo?
![](https://img.wattpad.com/cover/360356477-288-k894384.jpg)
CZYTASZ
My little Devil
Teen FictionMroczne ulice Bostonu , a wśród nich góruje dziewczyna , która nie zaznała co to jest miłość . Wie co to chłód , a krew nie sprawia na niej wrażenia. Czy zdoła poznać wszystkie tajemnice i zebrać je dla ojca?