rozdział 28

7 3 2
                                    

  Niektórzy ludzie na pierwszy rzut oka wyglądali na władczych i ostrych, ale gdy ich całowano, ich usta były tak miękkie i gładkie, jakby były do tego stworzone.

 Fu Shen rzeczywiście wyglądał elegancko, ale ze względu na swoją osobowość przez większość czasu był poważny i surowy. Co więcej, miał talent do ośmieszania ludzi. Yan Xiaohan często czuł, że ma on „raniące usta" w kilku definicjach tego wyrażenia, a jedno lekki kontakt z nimi przyciągał krew.

 Jednak w tej chwili Fu Shen opierał się o wezgłowie łóżka, z głową lekko przechyloną do góry, a imponująca aura, która go spowijała, całkowicie zniknęła; jak jakaś oswojona, leniwa bestia, miał nawet jedną rękę zaczepioną wokół szyi Yan Xiaohana.

 Właśnie skończył się kąpać, jego usta były nieco suche od gorącej pary, a sposób w jaki całował był ciepły i aksamitny.

 Yan Xiaohan wciąż się powstrzymywał, czując zmarszczki na powierzchni tych dwóch spieczonych warg i delikatnie muskając ich miękkość. Czuł się tak, jakby próbował wyczuć krawędź klifu, jedna jego połowa wielokrotnie ostrzegała się mentalnie, by nie skakać w dół, a druga nie była w stanie powstrzymać się od chęci wystawienia głowy, by zerknąć na dno. Ostatecznie nie był w stanie przezwyciężyć swojego instynktu i dał się ponieść, a czubek jego języka delikatnie i szybko zaczepił się o górną wargę Fu Shena.

 Dłoń na jego karku natychmiast zacisnęła się z siłą, która mogłaby udusić człowieka na śmierć.

 Tak jak się spodziewał, wciąż był zbyt niecierpliwy. Opanował swój porywczy stan umysłu, zamknął oczy i pomyślał o tym, że dzisiejszego wieczoru nie był w stanie przejąć kontroli nad swymi emocjami.

 Szok ustąpił, Fu Shen rozluźnił zawstydzenie dłoń, masując miejsce, które zacisnął. 

    -...To było żenujące.

 Yan Xiaohan zaśmiał się lekko. 

    -Mhm, masz rację. 

 Fu Shen nie spodziewał się od niego żadnej odpowiedzi.

 Yan Xiaohan pochylił głowę i pogładził go po czubku nosa. 

    -Idę po lekarstwo. Do tego czasu uspokój się trochę. Z taką silną dłonią... Jak mam przetrwać następnym razem?

 Fu Shen podniósł rękę i zepchnął go z łóżka. 

    -O czym ty do cholery mówisz, "następnym razem"? Myślę, że jeśli przez trzy dni nie będę cię bił, to staniesz się gówniarzem bez opamiętania." [1]

[1]Oryginalne zdanie brzmiało „trzy dni bez bicia, a wejdą na dach i zerwą dachówki", w odniesieniu do wychowywania dzieci bez dyscypliny.

 W środku nocy rozległ się słaby odgłos grzmotu. Yan Xiaohan obudził się ze snu i nie zdążył jeszcze otworzyć oczu, zanim poczuł zapach deszczu dochodzący zza okna. 

Chwilę później usłyszał krople deszczu dudniące w dach.

 Pierwsza wiosenna ulewa w końcu nadeszła. Yan Xiaohan wciąż był na wpół śpiący, gdy przewrócił się na bok i zamknął oczy, szukając czegoś na drugiej stronie łóżka. Jego dłoń wylądowała na nierówności w kołdrze obok niego. Poklepał ją dwa razy.

 Fu Shen nie spał głęboko, pochmurny i deszczowy dzień powodował ból w pęknięciach jego kości i budził go wielokrotnie z bólu. Wyczuwając Yan Xiaohana, wydał z siebie oszołomione "hm". 

    -Bolą cię nogi?

 Ten obok niego leniwie owinął ramiona wokół jego talii, a jego głos miał niski, miękki, nosowy ton, ponieważ właśnie się obudził. 

Golden Terrace |¦| Cang Wu Bin Bai [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz