rozdział 25.

224 8 0
                                    

David


Przebudziłem się w swojej sypialni, czując na sobie czyiś niewielki ciężar. Nie była to moja siostra, czy nawet Zane. To była Victoria. Pieprzona Victoria Sullivan przytulająca się do mojej piersi podczas snu. Wyglądała tak...niewinnie.

Po mojej głowie krążyło kilka pytań. Pierwsze z nich było  ― co ona tu do cholery robiła? Pomału zaczynałem się domyślać ― to sprawka Very i jej cudnego chłopaka, jakim był Theodor Reed. Dosyć szybko wyszło im to enemies―friends―lovers że tak to ujmę.


Ponownie spojrzałem na blondynkę, po czym pomału ruszyłem się z łóżka. Zaczęła się wiercić, po czym pomału otworzyła oczy. W jej oczach panował strach, zażenowanie i szok. Ażeby, kurwa wiedziała że też się tak czułem po przebudzeniu się.

― David? Co ja tu do cholery robię? I to w twoim łóżku?

― Dobre pytanie. Ale uknujmy to jakoś. Idź się ogarnąć do łazienki mojej siostry. Używacie podobnych kosmetyków i innych gówien. Ja wezmę prysznic i pójdę to wyjaśnić z tymi idiotami.

― Idiotą i idiotką jak już co ― poprawiła mnie, a ja przewróciłem oczami.

― Dobra, spokój. Zrób jak mówię.

― Okej, okej. A ona jeszcze śpi czy nie?

Spojrzałem na zegar na ekranie blokady Iphone'a. Wzruszyłem ramionami.

― Ta, przecież z Theo nie pili tak dużo. Musieli być kierowcami "na wypadek".

― Mhm ― dziewczyna ruszyła się z materaca, po czym poszła do łazienki Very.

Zrobiłem jak ustaliliśmy. Wszedłem do własnej łazienki i rozebrałem sie, po czym wziąłem szybki prysznic. Zarzuciłem na siebie bezrękawnik i szorty, po czym jeszcze z mokrą głową zszedłem na dół. W salonie ujrzałem czuprynę Zane'a. Najwyraźniej Elizabeth i Arthur pojechali do pracy. 

Powolnym krokiem ruszyłem do kuchni. Od razu dostrzegłem sylwetkę mojej siostry i Theodora, siedzącego przy blacie. Vera krzątała się po kuchni. Gdy mnie zauważyła, podała mi szklankę wody i tabletkę na ból głowy.

― Przyda ci się. Theo też musiał wziąć, chociaż nie pił ― zmierzyła chłopaka wzrokiem.

― Gdyby nie Michael, to bym był spokojniejszy. Tak to łeb mnie napierdala niemiłosiernie ― odpowiedział brunet, po czym przejechał dłonią swoje włosy.

― Nie o to chodzi ― łyknąłem tabletkę, którą popiłem wodą ― Możecie mi wytłumaczyć jak się tu zjawiłem oraz co robiła Sullivan w moim łóżku?

― Theo, tłumacz się.

― Czemu ja? ― skarcił ją chłopak.

― To przynajmniej ty zacznij ― brunetka westchnęła.

― Dobra. No to byliśmy w klubie, to powinieneś pamiętać ― upił łyk kawy ― W klubie, jak się okazało, pojawił sie Brooks z nowymi ludźmi. 

― No i oczywiście doszło do bójki ― wtrąciła się Vera ― ledwo co odciągnęliśmy Theo od Michaela.

― Ale wracając ― chłopak przerwał dalszy jej wywód ― Dużo piłeś. Najbardziej ty i Victoria. To spadła na nas odpowiedzialność, by was dowieźć. Oczywiście, Lucas cudowny przyjaciel zabronił nam was zabrać do domu całej ekipy ― spojrzał na Verę z prośbą, aby kontynuowała.

― Wiemy, że między wami się coś kręci i jest jakaś chemia. Więc postanowiliśmy, że położymy was do jednego łóżka, w tym przypadku do tego w twoim pokoju, David. Po drodze obrzygałeś swoją koszulkę, więc musieliśmy ci ją ściągnąć, więc też dlatego spałeś bez. Oto cała historia.

― Jaka, kurwa chemia? Jesteśmy przyjaciółmi, na razie to wystarczy.

― Widzę jak na nią patrzysz, braciszku. Pamiętaj, czasem myślisz o tych samych rzeczach co ja ― spojrzałem na swoją siostrę mocno poirytowany.

Podszedłem do ekspresu i zacząłem robić sobie kawę, gdy do kuchni przyszła Victoria. Od razu Vera i Theo wymienili znaczące spojrzenia. Zaczynają mnie już wkurwiać..

― Jak tam poranek? ― zapytała brunetka swoją przyjaciółkę.

― Nawet dobrze, gdyby nie to, że obudziłam się z twoim bratem w jego sypialni, do tego w jednym łóżku.

― A tam narzekasz ―  Theo spojrzał znacząco na Vicky.

―  Narzekam? Reed, utkaj mordę.

― Boże, czy wy raz możecie się NIE kłócić? ― Vera jęknęła niezadowolona. Chłopak podszedł do niej i objął ją od tyłu, pocałował w czoło.

― Wszystko byłoby dobrze, gdyby Vicky nie drążyła tematu.

― Ale i tak, wasze zachowanie było cholernie nienormalne.

― Nienormalne? Sama jesteś nienormalna po alkoholu.

― Przestańcie ― prychnąłem. Kłócili się jak dzieciaki o lizaka lub zabawki.

Zapadła cisza. Ekspres do kawy pracował, jajecznica się smażyła. Nagle wszystko ucichło. Po chwili Vera się odezwała.

― Teraz mam sprawę, idioci do was. Jeżeli nie powiecie do siebie kurwa co czujecie w tym momencie to odetnę wam narządy rozrodcze.

― Oho, Vera dostałaś okresu? ― zapytałem siostry, na co ta przewróciła oczami.

― Dostała. Narzeka na ból brzucha od rana ― jęknął znacząco Theo, na co dziewczyna szturchnęła go ramieniem w brzuch. 

― Żebym tobie nie musiała odciąć jaj ― przewróciła oczami ― ale wracając. Powiedzcie to sobie w końcu bo nie mam zamiaru przez kolejne tygodnie z Lily i Olivią wysłuchiwać pierdolenia Vicky o tobie braciszku. To jest obrzydliwe!

―  Może pogadajmy na osobności, Vic? ― spojrzałem na blondynkę, na co ona tylko kiwnęła głową.

Ruszyliśmy na balkon. Zamknąłem za nami drzwi, aby dwa tamte przydupasy nie podsłuchiwały. Oparłem się o barierkę i spojrzałem na widok. Po chwili poczułem ciepło dziewczyny obok siebie. Przez większość czasu staliśmy w ciszy. 

― Vic, nie wiem jak zacząć.

― No mnie w szczególności zdradziła twoja siostra.

― To prawda, co ona mówiła?

― Tak, to prawda David. Zakochałam się w tobie. Czuję już tak od dłuższego czasu, ale cholernie boję się o tym powiedzieć tobie. Bałam, bo aktualnie już się nie boję.

― Teraz mam do ciebie prośbę ― odwróciłem się w stronę dziewczyny i złapałem ją za dłonie ― Nie wtrącaj się ani nic, dobrze?

― Okej.

― A więc tak ― wziąłem głęboki wdech, dziewczyna pomasowała kciukiem moje knykcie. ― Pamiętasz pierwszy wyścig na którym sie spotkaliśmy? Już wtedy wpadłaś mi w oko. W moim oku byłaś idealna. Oczywiście Michael wybijał mi to wszystko z mózgu bo należałaś i należysz do zgrupowania Lucasa, czyli w tamtym czasie wrogie zgrupowanie moje i Michaela. Chciałem za wszelką cenę cię poznać. Gdy usłyszałem rodziców jak rozmawiają o przeprowadzce, cieszyłem się jak głupi bo bardzo, i to bardzo chciałem cię zobaczyć ponownie. Zakręciłaś mi w głowie, Vicky. Dwa miesiące przed wyjazdem pokłóciłem się z Michaelem i wystąpiłem z jego organizacji. Pojechałem do Nowego Yorku z ojcem aby nie tylko doszlifować wszystkie rzeczy związane z przeprowadzką, ale żeby też znaleźć Lucasa i ciebie. Z Lucasem miałem kontakt od tamtego wyścigu, bo wiadomo, zostaliśmy przyjaciółmi. Potem gdy w końcu zobaczyłem cię znowu ― urwałem i wziąłem głęboki wdech ― moje serce zaczęło szybciej bić. Na twój widok. Nie Vicky, nie mój kutas stawał na twój widok. Moje pieprzone serce biło szybciej na twój widok, niż po wypiciu 3 kaw. Zacząłem się bardziej w tobie zakochiwać, gdy zajęłaś się Verą. Byłaś jak jej druga mama, pilnowałaś jej, a nawet wskoczyłabyś za nią w ogień. ― w końcu przestałem mówić, moja dłoń poruszyła się i przejechałem nią włosy. ― Vicoria, kocham cie. Kocham cię, że aż to boli.

― David...― dotknęła dłonią mój policzek. Robiła małe kółeczka kciukiem.  ― Też cię kocham.

― Więc...Sullivan zostaniesz moją dziewczyną?

― Jasne! Oczywiście, że tak! ― rzuciła mi się na szyję. Objąłem ją mocno i uniosłem, obracając wokół własnej osi. Gdy ją puściłem na ziemię, złączyłem nasze usta w pocałunku.

Liczyła się ta chwila. Liczyliśmy się tylko my. Ja i ona, ona i ja. Na tym balkonie.

________________________________________________________________________________ 

cherriesatnight ― 30.06.2024

Kto czekał na Davida i Vicky? Bo ja wam powiem, że czekałam od dawna. Trochę się rozpisałam z tą historią etapową zakochiwania się Davidka w Victorii. ale w końcu mogę powiedzieć... #SullivanxSinclair.

Twist of fate - At the turn of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz