rozdział 19.

318 9 0
                                    

                                                                                         Vera

Przebudziłam się wcześniej, niż zazwyczaj, wtulona w ramiona Theo. Zdążyłam się przyzwyczaić, że chłopak zostawał u mnie na noc. To było już praktycznie codziennością, od kiedy nasza relacja zaczęła rozkwitać w dobrym tępie.

Spojrzałam w telefon, zalany powiadomieniami z grupy. Jak zawsze, bo czego mogło się spodziewać po swojej rodzinie?

Czat grupowy: Jebane Alkoholiki

David: budzimy sie do życia, ludzie
Lily: daj spać do kurwy
David: to są konsekwencje walenia się w dupę z Harrym
Harry: spierdalaj.
Vicky: boże, zamknijcie się.
Lucas: Vicky ma rację, utkajcie mordy
Felix: A reszta co, śpi?
Ja: Ta, Theo śpi na moim łóżku. Ledwo co mi się telefon udało dostać
Felix: no tak jest jak chłopak u ciebie śpi, koleżanko
Ja: soczyste "spierdalaj"
Felix: mogłabyś być raz milsza
David: Vera, weź Theo i przyjedźcie do domu całej ekipy.
Ja: jak sie obudzi to wam napiszę. Nie spamcie już.

Odłożyłam komórkę, spoglądając na śpiącego chłopaka. Wyglądał...uroczo. Pocałowałam go w czoło i ruszyłam się z łóżka. Podreptałam do łazienki, ściągając z siebie wszystko. Weszłam do kabiny, odkręcając wodę. Zawsze pod nią się uspokajałam, często pod prysznic wchodziłam w ubraniach. 

Po szybkim prysznicu wytarłam całe ciało i wysuszyłam włosy. Ubrałam się w czyste ubrania które wzięłam wcześniej ze sobą. Ułożyłam włosy w jakikolwiek sposób i wyszłam z łazienki.

Chłopak, który piętnaście minut temu jeszcze spał, teraz siedział jakby nigdy nic na telefonie.

Chłopak, który piętnaście minut temu jeszcze spał, teraz siedział jakby nigdy nic na telefonie.

— Dzień dobry — powiedział z uśmiechem, spoglądając na mnie.

— Dzień dobry — odpowiedziałam, siadając obok niego na łóżku. — Widzę, że się obudziłeś.

— Tak, ten chat z grupy to niezły budzik — zaśmiał się — Widzę, że mamy wezwanie do bazy.

— Tak, David chce, żebyśmy przyjechali. Pewnie mają coś ważnego do omówienia — westchnęłam.

Theo wstał z łóżka, przeciągając się.

— Dobra, to jedziemy. Tylko daj mi chwilę na prysznic i się ogarnę.

— Jasne, czekam na dole — uśmiechnęłam się, patrząc jak Theo idzie do łazienki. Zostawiał kilka rzeczy u mnie na wypadek, gdyby zostawał u mnie na noc, jak dziś.

Kiedy Theo zamknął za sobą drzwi, zeszłam na dół do kuchni. Moja mama była już na nogach, przygotowując śniadanie.

— Cześć, mamo — powiedziałam, podchodząc do niej.

— Cześć, Vera. Chcesz coś zjeść? — zapytała z uśmiechem.

— Może tylko kawa, będziemy zaraz wyjeżdżać z Theo do domu ekipy — odpowiedziałam, siadając przy stole.

— Okej, zrobię ci kawę. A jak Theo? Wstał już? — zapytała mama, nalewając wodę do czajnika

— Tak, właśnie poszedł pod prysznic — odpowiedziałam, patrząc jak mama przygotowuje kawę.

Po chwili Theo zszedł na dół, świeży i ubrany. Usiadł obok mnie, a mama podała nam kawę.

— Dziękuję, pani Elizabeth — powiedział Theo, biorąc łyk kawy.

— Nie ma za co, Theo. Dbajcie o siebie tam, dobrze? — mama uśmiechnęła się do nas ciepło.

— Oczywiście, mamo — odpowiedziałam, biorąc łyk kawy. — Zawsze.

Po skończonym śniadaniu pożegnaliśmy się z mamą i ruszyliśmy do samochodu. Droga do domu ekipy była krótka, ale w tym czasie rozmawialiśmy o wszystkim, co się ostatnio działo. Theo był moim oparciem, zawsze gotów wysłuchać i pomóc.

Twist of fate - At the turn of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz