------
------pov. Tony------
Spojrzałem na zegarek na ścianie przede mną, na którym widniała godzina 4:15. Westchnąłem cicho 'Cholera, kolejna nieprzespana noc'. Rozglądnąłem się po pokoju, żeby zobaczyć czy ktoś jeszcze jest na nogach. Niestety każdy spał, może w nieco dziwnych i niewygodnych pozycjach, ale jednak spali. Gdy tak na nich patrzyłem zacząłem rozważać pójście w ich ślady i położenie się spać, mimo, że wiedziałem iż mi się to nie uda. Wetchnąłem po raz kolejny i wziąłem telefon w rękę, na którym wszedłem na pogodę. Chciałem sprawdzić kiedy świt i czy opłaca się w ogóle próbować dać mojemu organizmowi choć trochę wypoczynku. Jednak kiedy zobaczyłem, że słońce wstaje o 5:07, utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że położenie się spać teraz byłoby bezsensowne. Odłożyłem telefon i poczułem jak zaczynają piec mnie powieki. Zamknąłem na chwilę oczy, jednak nie wiele to pomogło. Po cichu wstałem od stołu i skierowałem się do łazienki, aby przemyć twarz zimną wodą. Wróciłem do salonu i sprawdziłem jeszcze raz telefon, rzuciłem okiem na procent baterii, który wskazywał 5%. Wyłączyłem urządzenie i podłączyłem je do ładowarki, wracając na swoje poprzednie miejsce, po raz kolejny zaczynając rozmyślanie nad łamigłówką.
---
Po jakimś czasie usłyszałem wiercenie się, więc odwróciłem się by zobaczyć kto się obudził. Była to Natashą z Wandą, która z niewiadomych przyczyn na niej leżała. Dziewczyny doszły do siebie i rozglądnęły się. Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową na przywitanie. Przyjaciółki również przywitały się ze mną niewerbalnie i uśmiechnęły się. Wstały ostrożnie z wielkiej pufy i skierowały się do łazienki. Ja w tym czasie postanowiłem zrobić im kawę, bo wiedziałem że długo raczej nie pospały i na pewno im się przyda. Wróciłem do głównego pomieszczenia z dwoma parującymi kubkami kawy i ostrożnie położyłem je na stole na przeciwko mnie. Kątem oka zobaczyłem kasztanowo-włosą razem z rudowłosą wchodzące do pokoju, zauważyłem również, że były w innych ubraniach niż w momencie gdy wychodziły. Wskazałem ręką na kubki kawy, proponując by usiadły. Obydwie uśmiechnęły się w podziękowaniu, szybko wzięły swoje rzeczy z pufy na której zasnęły i usiadły razem do stołu. Chwyciły swoje parujące jeszcze napoje i upiły ostrożnie kilka łyków. Wróciłem do rozmyślania, przez co się wyłączyłem.
- ...ny, Tony. Tony słyszysz mnie? - nagle z moich myśli wyrwał mnie cichy głos Natashy. Popatrzyłem na nią i przekrzywiłem głowę.
- Hmm? Przepraszam wyłączyłem się - powiedziałem równie cichym głosym, aby nie zbudzić pozostałych, którzy odsypiają ostatnie noce.
- Tony, może się połóż i odpocznij? Przyda Ci się odpoczynek, nie spałeś od 5 dni - odezwała się młodsza z dziewczyn.
- Niee spokojnie, nie potrzebuje. Daje radę na kawach. Odeśpię jak zakończymy sprawę - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się pocieszająco, bo widziałem troskę w ich oczach. Na szczęście bohaterki nie próbowały mnie przekonywać, wiedząc pewnie, że nic by to nie dało.
- Bierzmy się z powrotem do pracy hm? Im szybciej znajdziemy Pepp, tym lepiej - odezwała się Romanoff, przytaknęliśmy jej i wróciliśmy do śledztwa.
---Kilka godzin później wszyscy po kolei zaczęli wracać do żywych. Ja kończyłem już 3 kubek kawy dzisiaj, a jest dopiero 7:26. Gdy wszyscy wstali, przywitali się i ogarnęli, zasiedliśmy wszyscy do pozostawionej czynności.
- Jesteście głodni? Mogę zrobić nam śniadanie - zaproponował schodzący po schodach Clint, wszyscy obróciliśmy się w jego stronę i odpowiedzieliśmy chórem "Tak chętnie, dzięki" . On kiwnął głową i skierował się do kuchni. Po chwili wyczuwalny był smakowity zapach omletów, a nie długo później łucznik zawołał nas do kuchni. Skierowaliśmy się całą grupą w stronę pokoju w którym się znajdował, każdy wziął swoją porcję i zaczęliśmy jeść.
Po skończonym posiłku, niektóre osoby poszły się odświeżyć, a niektóre w tym ja, Nat i Wanda wróciły do nie wygaszającej się sprawy.---
Czas przeleciał jak z bicza strzelił i była już prawie 15, a postępów nie było widać, każdy robił co może, a i tak było to za mało. Każdy już miał dość, brak postępów powoli każdego demotywował do pracy. Nagle w pomieszczeniu rozległ się dźwięk przychodzącego powiadomienia. Wstałem od stołu, podchodząc do mojego telefonu który nadal był podłączony do ładowarki. Odłączyłem urządzenie i włączyłem, żeby zobaczyć co to było. Na ekranie blokady zobaczyłem wiadomość od nieznanego numeru, podniosłem głowę i popatrzyłem na moich znajomych z grupy, po czym wróciłem do nich.
- Co jest? Co to takiego? - Zapytał Steve, gdy nie odrywałem wzroku od ekranu. Popatrzyłem na niego podejrzliwie.
- Jakaś wiadomość od nieznanego numeru - odpowiedziałem patrząc po wszystkich i znów z powrotem na powiadomienie.
- Otwórz ją - odezwała się entuzjastycznie Hope, a wszyscy jej przytaknęli. Kiwnąłem głową i kliknąłem na wiadomość i odblokowałem telefon. Gdy przeczytałem treść, zamurowało mnie na chwilę. Coś mi to mówiło, ale najwidoczniej byłem na tyle zmęczony że nie załapałem tego od razu.
- Stark? Żyjesz? Co Cię tak wmurowało? - powiedział Bucky, a ja otrząsnąłem się i pokazałem im co napisał nieznany numer.
- Kosz truskawek. Kosz Truskawek. Coś mi świta - wymruczałem pod nosem, nikt się nie odzywał bo nie mieli bladego pojęcia o co może chodzić. Powtórzyłem to jeszcze kilka razy na głos i nagle mnie oświeciło. NO TAK PRZECIEŻ TO NASZE HASŁO, KTÓRE STWORZYLIŚMY Z PEPPER W RAZIE POTRZEBY!
- No przecież! Już wiem! - krzyknąłem i wszyscy się na mnie popatrzyli - To jest Pepper. Ona to napisała, pewnie z telefonu tego porywacza - powiedziałem do nich. Wszyscy wyglądali na zdezorientowanych.
- Pepper? Skoro to ona, to czemu napisała "Kosz truskawek", a nie na przykład "Pomocy"? - spytał Loki który wyglądał na zgubionego.
- Bo to jest nasze hasło. Ustaliliśmy sobie takie nie oczywiste, w razie potrzeby - wyjaśniłem z lekkim uśmiechem - Bierzmy się do pracy, to nam pomoże - pomachałem lekko telefonem i wszyscy wzięliśmy się od roboty.------pov. Pepper------
Obudziłam się po kolejnej "wizycie" tego mężczyzny. Czułam się okropnie, miałam już dość tego obrzydliwego miejsca. Chciałam wyjść na świeże powietrze i ujrzeć naturalne światło dzienne. Chciałam zjeść normalny posiłek, który nie składał się tylko z chleba i wody. Czułam potrzebę wzięcia długiego prysznica lub długiej kąpieli. Leżałam i rozmyślałam za jakie grzechy padło na mnie, czym wyróżniłam się z pośród tłumu. Nagle usłyszałam kroki zbliżające się w stronę drzwi do pomieszczenia, w którym się znajdowałam, wstrzymałam oddech i nasłuchiwałam. Gdy kroki ucichły wypuściłam powietrze z płuc i rozluźniłam mięśnie, które nawet nie zauważyłam, że były spięte. Rozglądnęłam się po pokoju, a moim oczom rzucił się telefon leżący koło mojej nogi na łóżku. Sięgnęłam po niego i spróbowałam odblokować, okazało się że nie miał hasła 'Co za debil' pomyślałam. Odblokowałam szybko telefon, weszłam na wiadomości i wstukałam numer Tonego, który na szczęście znałam na pamięć. Szybko napisałam w wiadomości nasze hasło które ustaliliśmy, upewniłam się że się wysłało i usunęłam numer razem z konwersacją z telefonu. W momencie gdy go odłożyłam pod moją nogę - tak żeby nie był bardzo widoczny, ale jednocześnie żeby nie wyglądało jakbym go tam specjalnie włożyła - drzwi otworzyły się, przez które wszedł ochroniarz z tacą na której było jedzenie. Położył mi je na stoliczku obok łóżka i wyszedł. Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam jeść. Gdy skończyłam "posiłek", włożyłam komórkę pod serwetkę, która była rozścielona na tacy i klasnęłam w ręce. W pomieszczeniu ponownie zjawił się ochroniarz i bez żadnych podejrzeń zabrał naczynia. Położyłam się z powrotem na łóżku już w lepszym humorze i z odzyskaną nadzieją.
------
Dobry wieczór!
Przepraszamy za długi czas nieobecności, ale szkoła nas przytrzymała. Postaramy się wstawić jeszcze jeden rozdział niedługo!
Mamy nadzieję, że się podobał
Dobrej nocyyy~
WandaNat2137~
