------
----7:00----- Wstawaj śpiochu! - usłyszałem miły głos, który kocham. Niestety nie oznaczał on nic przyjemnego w tej sytuacji, ponieważ głos kazał mi wstawać.
- Przecież już nie śpię - odpowiedziałem ledwo przytomny.
- Ubierz się i zejdź do nas na śniadanie - powiedziała szybko kobieta, wychodząc z pomieszczenia.
- Już schodzę! - rzuciłem szybko i zacząłem się szykować.
Gdy zszedłem na dół, śniadanie było gotowe i podane do stołu, nawet najmłodszy członek rodziny był szybszy ode mnie. Na stole znajdowały się między innymi, takie rzeczy jak herbata, jajka, ketchup, sałatka i wiele innych pyszności.
- Tato! Siadaj do nas i jedz! Jak zjesz dostaniesz pierniczka - powiedziało moje najmłodsze dziecko z entuzjazmem.
- Ach tak? - zapytałem, siadając do stołu - Pierniki na śniadanie? Dzisiaj na słodko, widzę.
- Nie-e, pierniki są PO śniadaniu, przynajmniej mama tak powiedziała - odparło dziecko z zapałem.
- Wszystko co mówi mama jest święte! - odpowiedziałem żartobliwie, lecz to była prawda.
- Dobra jedzmy zanim jajka wystygną - rzuciła szybko brunetka i zaczęliśmy wszyscy pyszne śniadanie.
Po śniadaniu należy odpocząć, a że dzisiaj była wigilia, na 100% musiało lecieć coś fajnego w telewizji. Gdy odpaliłem telewizje, zaskoczyło mnie jedno...już nie fakt że moja córka postanowiła wsadzić naczynia do zmywarki, tylko to, że w tym pudle nic nie było, leciały same głupoty. Wyłączyłem telewizję i postanowiłem coś poczytać, padła propozycja puszczenia filmu świątecznego, ale przecież wszystkie filmy lecą wieczorem i będziemy je oglądać z całą rodzina. Jednak, nawet czytanie mi nie wyszło. Gdy tylko otworzyłem książkę przyleciało do mnie dziecko, które uznało że muszę się z nim pobawić klockami. A że ja nie umiem odmawiać moim dzieciom, postanowiłem się z nim pobawić. Tak dobrze się bawiliśmy, że po kilku godzinach Nathaniel zasnął. Odniosłem go do łóżka i gdy wychodziłem z jego pokoju, zostałem zawołany do kuchni, by pomóc przy obiedzie. Było nas tam czworo. Ja i Laura robiliśmy obiad, a dzieci oprócz Nathaniela, który spał i był za mały, lepiły uszka do barszczu, na kolację wigilijną. Nathaniel obudził się, gdy obiad był gotowy do podania. Po pysznym posiłku wszyscy zamiast odpoczywać, latali to w jedną, to w drugą stronę by się spakować i wyjechać. Tylko ja sobie siedziałem i patrzyłem jak w tym pośpiechu gubią rzeczy.
- Nie rozumiem po co tyle pośpiechu przecież dopiero 13 - rzekłem z zdezorientowaniem.
- Nie skarbie, jest godzina 15:30. A przypominam Ci, że kolacja wigilijna jest o godzinie 19, tak jak co roku - odparła Laura, pakując się.
- O cholera! - krzyknąłem. - Czemu nikt mi nie powiedział, że jest już tak późno?!
- Bo masz zegar na ścianie - powiedziała kobieta sarkastycznie, śmiejąc się ze mnie.
W tym wypadku, ja też byłem zmuszony latać jak opętany. Po drodze gubiłem trochę rzeczy, ale na szczęście mam kochaną żonę, która po pierwsze zaczęła mnie pakować bo wiedziała, że tak będzie i po drugie donosiła mi te rzeczy. Po 16, wszyscy byli gotowi by wyruszyć w drogę. Podczas trasy dzwoniłem do wszystkich z informacją, że już jedziemy i odebrała jedna osoba- moja córka, która poinformowała mnie, że gówno jest zrobione więc nie ma co się spieszyć. Dojechaliśmy na miejsce. Gdy weszliśmy do AT, skierowaliśmy się do salonu, i zastaliśmy tam największy bałagan. Otóż: Wanda i Natasha dekorowały pierniki i nie widziały, że Loki i Bucky wpadli na genialny pomysł pod tytułem "zróbmy walkę i porzucajmy się czekoladą do pierników". Jednak gdy się zorientowały, że nie ma pierników w czekoladzie (ulubionych Morgan) zaczęły ich szukać i nie skończyło się to najlepiej dla tych dwóch panów. Stark odpowiadał za to, by prezenty znalazły się na swoim miejscu, a uwagę dzieci odciągał Happy razem z Pepper. Carol chodziła wkurzona i spięta, nikt jej nic nie mówił po prostu se usiadła i wpierdzielała batoniki. Thor twierdzi że ma okres, ale nikt jej się o to nie wypytuje. Jednym słowem: Harmider. Wszystko udało się ogarnąć, lecz brakowało kilku osób, a konkretnie: Strażników Galaktyki.
- Pewnie znowu mają WeZwAnIe - rzuciła Carol.
- Nawet tak nie mów, bo nie wiem co im zrobię kiedy się łaskawie zjawią - zareagowała szybko Wanda.
- Lepiej, żeby się nie spóźnili bo ich pozabijam, WSZYSTKICH - powiedział Loki - Nie będę jeść zimnego to po pierwsze, a po drugie JUŻ NAM ZNISZCZYLI MĘSKI WYPAD, TO NIECH NA ŚWIETA BĘDĄ.
- Pffff..nie tylko wam zniszczyli plany - stwierdziła Carol
- Ja też nie jem zimnego więc niech ruszą te cztery litery - rzekła Nat
- TO ZACZNIEMY BEZ NICH - powiedziałem, i to chyba był błąd
- NIE, JESTEŚMY DO KURWY RODZINĄ I CHUJ Z PLANAMI, MIELI WEZWANIE TRUDNO! ALE W ŚWIĘTA MAMY BYĆ RAZEM I JEŚĆ RAZEM, WIĘC NIE, NIE ZJEMY BEZ NICH! - naskoczyła na mnie Wanda, niemal zabijając mnie, naszczęście Loki ją uspokoił.
- Ciociu, czy my już nie lubimy tamtych wujków i cioć? - zapytała Morgan
- Ochhh, oczywiście, że lubimy skarbie tylko…. - zaczęła Wanda
- Tylko…już była sytuacja że mieliśmy się spotkać, a oni nam nie powiedzieli że ich nie będzie i nam nie wypaliło wyjście - dopowiedziała szybko Tasha
- Morgan, chcesz iść szukać gwiazdki świątecznej? Ze mną, mamą i ciocią Nat - zapytała Wanda
- Tak!!!! - odpowiedziała ucieszona dziewczynka - Nathaniel chodź z nami!!
- Dajmy im czas, mają jeszcze 15 min. - powiedział Thor
Czas leciał a ich nie było, była totalna cisza w salonie wszyscy czekali i pytali tylko, która jest godzina. Niektórzy się zaczynali martwić, gniewać, a pozostali odliczali do kolacji. Nagle drzwi windy otworzyły się, a z niej wyszło kilka osób, były to dziewczyny i Nataniel. Wtedy wszyscy zaczęli szykować stół do kolacji. Nagle przyszli nasi spóźnialscy strażnicy.
- Wesołych Świąt! - krzyknął Quill
- Mówiłam, żeby wyruszyć szybciej, to nie po co mnie słuchać..teraz masz, spóźniliśmy się - powiedziała Gamora
- Nie-e jesteśmy 2 min. przed czasem - powiedział Rocket - O co ci chodzi?
W tym momencie myślałem, że zacznie się jakaś walka typu „Co tak późno?” „Co to ma znaczyć” itp. , ale na szczęście nie było żadnej wojny. Wszyscy się przywitali, pośmiali i zasiedliśmy do kolacji. Każdy dał coś od siebie, to pierniki, to uszka, a także rybę i inne potrawy. Tradycyjnie w telewizji leciał słynny film, który leci co roku „Kevin sam w domu”. Wszyscy rozmawiali, oglądali i śmiali się. Zdecydowanie była to jedna z najlepszych wigilii jakie miałem. Byli wszyscy moi znajomi i najbliżsi. Było, a w sumie jest wspaniale i lepiej chyba nie mogło być.------
Wstawiamy rozdział z okazji Wigilii Świąt Bożego Narodzenia.
Mamy nadzieję że się wam spodoba!
Wesołych i spokojnych Świąt⛄❄WandaNat2137~~
