----Wtorek 8: 00----
Carol miała ciężki poranek po tym jak w nocy nie mogła spać, myśląc o tym czy nie była zbyt stanowcza pisząc z Thorem. Poszła do kuchni zrobić sobie kawę i śniadanie ale już wtedy wszystko zaczęło jej się mieszać. Zamiast cukru do posłodzenia kawy użyła soli i po pierwszym łyku wypluła wszystko na okno przez, które patrzyła. Była głodna więc chciała coś zjeść ale, że nie miała pomysłu postanowiła na klasyczne płatki z mlekiem... Ale to też nie wyszło jak chciała bo kiedy wyciągała je z szafki, pudełko jej się rozwaliło i płatki były dosłownie wszędzie, miała szczęście że coś wpadło do miski lecz nie na tym się skończyło. Pomyliła ona kartony i zamiast mleka, wlała sok pomarańczowy. Nie zauważając pomyłki wstawiła jedzenie do mikrofali a kiedy wyciągnęła nawet nie patrzyła co nabiera i jadła. I wszystko znowu wylądowało na podłodze, blondynka tylko przeklinała pod nosem i chciała żeby ten dzień się już skończył...ale w pewnym momencie usłyszała kogoś śmiech... Thora poranek wcale nie był lepszy. On natomiast nie dawał sobie spokoju tym, że nigdy nie uda mu się zaprosić Carol na randkę ani powiedzieć jej że ją kocha. Siedział tak przez chwilę na łóżku i rozmyślał, przerwał mu hałas który dobiegał z kuchni. Postanowił coś szybko na siebie założyć i iść zobaczyć co to i czy ktoś się obudził przez hałas. Schodząc po schodach o mało co się nie wywrócił ale udało mu się zachować równowagę. Kiedy poszedł do kuchni zobaczył blondynę siedzącą na krześle w kuchni, która w misce miała płatki ale nie koniecznie z mlekiem, a na stole i podłodze było coś rozlane. Słyszał tylko jak kobieta coś pomrukiwała. Niechciał, żeby wiedziała, że on tam jest ale nie wytrzymał i zaczął się śmiać, a Carol odwróciła wzrok w jego stronę. Kiedy tak na siebie patrzyli nie wiedzieli co zrobić, czuli się nieswojo ale w pewnym momencie kobieta powiedziała:
-Emm...nie zauważyłam co robię i źle przygotowałam śniadanie i nie wyszło za dobre -powiedziała z lekkim uśmiechem
-Tak, zauważyłem - odpowiedział, wydawało mu się, że odpowiedział zbyt ozięble
Carol nie wiedziała co robić, a że cisza znowu zapadła chciała ją przerwać starając się coś szybko wymyślić. On stał i wpatrywał się w okno. Kobieta zebrała się na odwagę i powiedziała:
- Mam nadzieję, że Cię nie obudziłam tymi płatkami - powiedziała niepewnie
-hmm...nie, nie wstałem dawno, po prostu usłyszałem coś w kuchni i postanowiłem to sprawdzić.. myślę, że nikogo nie obudziłaś - powiedział lekko się zastanawiając, w jaki sposób ma jej odpowiedzieć
- To.. dobrze, tak myślę - stwierdziła Carol
-Tak
Blondyn uśmiechnął się sam do siebie i zaczął robić jajka. Carol natomiast postanowiła posprzątać w kuchni i usiąść przy stole. Chciała o czyś z nim porozmawiać ale nie wiedziała jak zacząć. Thor także chciał coś powiedzieć ale nie miał pomysłu. Po dłuższej ciszy Carol wpadła na pomysł i zapytała Thora gdzie się nauczył gotować. Powiedział jej że kiedyś mama go uczyła i nawet mu to wychodziło. Rozmowa zaczęła im się kleić, ale przerwał im wchodzący do kuchni Clint, który widząc ich zaczął coś krzyczeć i biegać jak opętany.
Jajka w końcu były zrobione, do jedzenia także dyskutowali o różnych sprawach, nawet dobrze im to szło i było coraz lepiej. No ale, że wszyscy zaczynali się budzić, zlatywali do kuchni jak szarańcza. Po skończonym posiłku rozeszli się w swoją stronę, a pozostali Avengersi zeszli się do kuchni. Thor krzyknął tylko do Carol: