Rozdział 5

204 7 0
                                    

Byłam w stanie zrozumieć wszystko na tym świecie, ale nie pobudkę o godzinie ósmej rano, kiedy było wolne od szkoły.

– Wstawaj, Violet, miałyśmy jechać na zakupy.

Pierwsze co zauważyłam z samego rana to była moja matka stojąca mi nad głową z wściekłą miną. Zupełnie zapomniałam o tym, że się z nią umawiałam na wspólny wypad do galerii.

Usłyszałam po chwili, jak mama wyszła i trzasnęła drzwiami. Myślałam, że moje bębenki uszne pękną. Potrzebowała kilku minut na rozbudzenie się w łóżku i mogłam wstać i zacząć się ogarniać.

Wczoraj wieczorem, jeszcze przed wyjściem Xaviera, moja matka poprosiła mnie o to, bym następnego dnia pojechała z nią do galerii. Na początku się zdziwiłam, jednak okazało się zaraz potem, że potrzebuje ona kogoś, kto by jej doradził, a niestety jej wszystkie przyjaciółki wyjechały na święta, więc zostałam jej tylko ja.

Mieli lecieć na imprezę sylwestrową wraz z ojcem do Nowego Jorku. Planowali tam zostać dłużej przez jakiś czas, aby pozałatwiać przy okazji jakieś interesy, więc miałam mieć cały dom dla siebie. Po chwili jednak zorientowałam się, że przecież Xavier w nim jeszcze mieszkał.

Zatem miałam pomóc mamie w doborze sukienki wieczorowej na imprezę sylwestrową. Ta kobieta miała i tak bardzo dużo sukienek, ale potrzebowała nowej, bo twierdziła, że nie ma takiej, która by pasowała do nowych kolczyków, które chciała koniecznie ubrać, i które dostała od ojca na święta.

Ogarnęłam się i ubrałam w zwykły biały sweter i czarne spodnie. Zeszłam na dół, a gdy tylko znalazłam się w zasięgu wzroku mojej matki, ta zmierzyła mnie, jak zawsze, wzrokiem i na szczęście nic nie powiedziała. Chyba jej się podobało.

Weszłyśmy do garażu i wsiadłyśmy do czerwonego samochodu mamy. Moje oczy, mimo wszystko, powędrowały ku różowemu porsche, które przez cały czas tu stało i należało do mnie. Nie miałam jednak zamiaru póki co z nim nic zrobić.

Kobieta odpaliła silnik i ruszyła do przodu. Po chwili znalazłyśmy się na ulicy i pojechałyśmy w kierunku centrum miasta. Szybko się tam znalazłyśmy, a następnie mama zaparkowała pojazd na parkingu podziemnym galerii. Następnie znalazłyśmy się w środku i podążałyśmy wzdłuż alejek, gdzie mieściły się najdroższe firmowe i luksusowe sklepy z ubraniami. Wchodziłyśmy od jednego do drugiego, a ja już miałam po pięciu minutach tego dość. Szczególnie przeszkadzało mi marudzenie mojej mamy, która mówiła:

– Nic tu nie mają, czego bym chciała, wychodzimy.

I tak w kółko, i w kółko.

Musiało minąć jakieś pół godziny, aby moja matka w końcu trafiła na coś, co jej się spodobało. Ostatecznie postawiła na srebrną sukienkę sięgającą do ziemi z dekoltem w literę V. Zapłaciła za nią niemało, a następnie wyszłyśmy ze sklepu, podążając na parking.

Czy byłam jej tam potrzebna w tym sklepie? Szczerze, nie. Jak mówiłam, że jakaś sukienka mi się podoba i do nie pasuje, ona twierdziła, że nie jest w jej stylu, albo coś innego. Działało to także w drugą stronę. Zatem nie miałam pojęcia, dlaczego zaciągnęła mnie w to miejsce ze sobą, skoro nie wniosłam nic w ten zakup.

Wróciłyśmy do domu, a ja dostałam wiadomość od mojej przyjaciółki, która brzmiała:

Przyjdź do mnie, porozmawiamy.

Już miałam iść do swojego pokoju, jednak zawróciłam i podeszłam do mojej mamy.

– Mogę iść do Lucy? – spytałam.

Kobieta nawet na mnie nie spojrzała, a jedynie pokiwała głową i mruknęła:

– Tak.

Po tym wyszłam z domu i podążyłam chodnikiem w stronę domu mojej przyjaciółki. Zapukałam do drzwi państwa Parker. Po chwili otworzyła mi Lucy.

Zakazana osoba | 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz