Rozdział 34

114 4 5
                                    

Szykowałam się psychicznie na prawdopodobnie ostatnie nielegalne wyścigi w moim życiu, na których miało dojść do spektakularnej porażki mojego starszego brata.

Właśnie nadszedł ten czas, na który tak długo czekałam. Powinnam czuć radość i ekscytację tym momentem, jednak tak do końca nie było. Coś sprawiało, że tłumiłam w sobie te emocje. Jakieś niespokojne myśli zasłaniały je, niczym ciemne chmury w słoneczny dzień.

Stałam przed lustrem w swoim pokoju i wpatrywałam się w swoje odbicie. Miałam na sobie czarną skórzaną spódniczkę sięgającą mi do połowy ud i bordowego topa. Narzuciłam na siebie jeszcze kurtkę z logiem Angel's Rose. Włosy spięłam w wysokiego kucyka. Natomiast na stopy wciągnęłam czarne conversy.

Wzięłam ostatni głęboki wdech, a następnie wyszłam z pokoju, kierując się w stronę schodów na dół. Na moje nieszczęście w przejściu natknęłam się na swojego brata.

Xavier stał oparty o ścianę na korytarzu i przyglądał mi się spod przymrużonych powiek. Zatrzymałam się i również zaczęłam mu się przypatrywać. Jeszcze wtedy nie wiedział, co go miało spotkać tego wieczoru.

Przez ten cały czas nie mogłam wyrzucić z głowy widoków tamtych zdjęć i tamtego nagrania. Nic już nie było w stanie zmienić mojego zdania o tym człowieku. W moich oczach był najzwyklejszym potworem, któremu nikt nigdy nie powinien wybaczyć.

– Wybierasz się na wyścigi? – zapytał w końcu chłopak.

Założyłam ręce na piersi.

– A ty nie? – spytałam ostrym i pewnym siebie tonem.

Xavier wzruszył ramionami, a następnie oderwał się od ściany i nieznacznie się do mnie zbliżył.

– Nie wiem, co kombinujecie, ale obyście później tego nie żałowali – oznajmił szeptem, wskazując we mnie palcem.

Prychnęłam.

Ciekawe, kto będzie dzisiaj czegoś żałował...

– Nie bój się – oznajmiłam, uśmiechając się zadziornie i unosząc głowę ku górze. – Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie.

Były to moje ostatnie słowa skierowane wtedy w jego stronę. Minęłam go, szturchając ramieniem. Weszłam do kuchni, jednak wkrótce okazało się, że musiałam pokonać jeszcze jedną osobę z mojej rodziny. Moją matkę.

– Violet, gdzie się wybierasz? – zapytała.

Przymknęłam powieki, a następnie przeklęłam się w duchu.

Odczepcie się ode mnie.

– Na imprezę – oznajmiłam. – Mówiłam ci, że kuzynka Lucy ją organizuje. Zaprosiła mnie, więc postanawiam się na nią udać.

Kobieta pokiwała głową, a kiedy już nic nie mówiła – udałam się do garażu. Zanim jednak znalazłam się po drugiej stronie, moja mam rzekła:

– Tylko uważaj na siebie.

Zrobiło mi się jakoś tak cieplej na sercu. Mimowolnie się uśmiechnęłam, a następnie pokiwałam głową.

– Oczywiście – powiedziałam, a następnie weszłam do garażu.

Wyciągnęłam kluczyki ze schowka, a następnie otworzyłam nimi swój samochód, który zmysłowo przy tym zamruczał. Wsiadłam do środka, a następnie przejechałam palcami po kierownicy i przekręciłam kluczyki w stacyjce. Otworzyłam drzwi od garażu pilotem, a następnie wyjechałam z posesji mojego domu w kierunku miejsca, gdzie miały się odbyć dzisiejsze wyścigi.

Zakazana osoba | 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz