Rozdział 25

119 8 9
                                    

Dom Colluma znajdował się gdzieś na obrzeżach miasta. Nie wiedziałam jednak, gdzie dokładnie. Zaparkował swój samochód przed budynkiem na wjeździe. Już z daleka można było dostrzec ledowe kolorowe światła, które docierały do nas z ogrodu. Było tam bardzo wielu ludzi. Większość z nich miała na sobie stroje kąpielowe, mimo zimy, i kąpali się w basenie.

Wyszliśmy z samochodu i do moich uszu natychmiast dobiegł dźwięk głośnej muzyki. Do tego doszedł widok bawiących się i pijących ludzi i już wiedziałam, co oznaczała impreza w stylu Colluma Moore'a.

– Jak ci się podoba? – usłyszałam pytanie za sobą.

Odwróciłam się i prawie wpadłam na chłopaka za mną. Jednak na szczęście w porę udało mi się jakoś złapać równowagę.

– Jest na razie w porządku – oznajmiłam.

Chciał to jakoś skomentować, ale ktoś mu w tym przerwał.

– Coll! Tutaj!

Moore spojrzał gdzieś nad moim ramieniem w stronę, skąd dobiegał krzyk. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą znajomego mi już człowieka. Był to Kyle.

– O! Przyprowadziłeś ze sobą Violet! Cześć, jak się masz? – zapytał, gdy mnie zobaczył.

Wyglądał tak, jak zwykle. W dłoni trzymał butelkę z piwem. Uśmiechał się, ukazując swoje srebrne i złote zęby.

– Dobrze – odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech.

– No i git – rzekł.

– Jak sytuacja? – spytał Collum.

Kyle wzruszył ramionami.

– Póki co w porządku. Wątpię, czy to dzisiaj – oznajmił.

Nie miałam pojęcia o czym gadali, ale z zmiany ich tonów głosów mogłam stwierdzić, że o czymś poważnym i niezbyt dobrym.

– Dobra, jakby co, to informuj na bieżąco – rzekł Moore.

– Jasne – powiedział ten drugi, po czym się oddalił.

Rozejrzałam się dookoła. Było tu jakoś tak weselej niż na ostatniej domowej imprezie, na której byłam. Było żywiej i kolorowej. Zastanawiałam się, czy to przez różnicę organizatorów tej imprezy. Było to dość prawdopodobne.

– Rozgość się – powiedział Collum – i baw!

Odwróciłam głowę w jego stronę i się uśmiechnęłam. Następnie ten gdzieś zniknął, a ja postanowiłam zrobić to, co polecił.

Zaczęłam się kręcić i szukać jakiegoś ciekawego towarzystwa. Wszyscy pili, tańczyli i bawili się przy tym znakomicie.

Podeszłam do brzegu basenu i zaczęłam obserwować pływających w nim ludzi. Spojrzałam nieco w bok i dostrzegłam stolik z butelkami, w których znajdować się musiało piwo. Podeszłam do niego i wzięłam jedną z nich. Na szczęście obok leżał otwieracz, więc bez problemu zdjęłam kapsel i spróbowałam napoju. Był gorzki, jednak po paru łykach można było się przyzwyczaić.

– Hejka! Dołączysz do nas? – usłyszałam czyjś głos.

Rozejrzałam się i po chwili dostrzegłam jakiegoś chłopaka w basenie, który patrzył na mnie wyczekująco.

– Ekhm... No nie wiem... W sensie nie mam stroju i w ogóle – wyjąkałam niepewnie.

Chłopak o blond włosach się do mnie uśmiechnął.

– To nic nie szkodzi – rzekł. – Wskakuj! Żyje się tylko raz! Co ci szkodzi!

Zacisnęłam wargi w wąską linię. Czy miał on rację? W sumie to trochę tak, jednak była cholerna zima. Pewnie jak to zrobię, to będę chora.

Zakazana osoba | 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz